Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

niedziela, 14 lipca 2019

Johnny Kitagawa założyciel i prezes Johnny & Associates nie żyje

Cześć, kochani. Witam Was w kolejnym poście, który znowu okazał się być spontanem. Ja nie wiem, ale wszystkie dotychczasowe wpisy to spontan jest, ktoś mi powie, jak to się dzieje? Dzisiejsza notka nie jest zbyt wesoła. Zabrałam się za napisane jej dopiero wczoraj i biłam się z myślami, czy aby na pewno to jest dobry pomysł, by ją w ogóle opublikować. Chciałam po prostu napisać kilka słów, ponieważ od kilku dni chodzę jakaś taka trochę przygnębiona i zamyślona. Dokończyłam ją z rana i powiedziałam sobie "raz kozie śmierć" i publikuję ją jednak. Kto chce, niech przeczyta, co znajduje się pod spodem, a jeśli nie, no to trudno się mówi. Możecie podzielić się z własnymi wrażeniami w komentarzach. Zapraszam chętnych do dyskusji.

Natomiast jeśli chodzi o mnie, to od jutra zaczynam mój wymarzony długi urlop. Serio, już nie mogłam się go doczekać. We czwartek z moją drugą połówką  jedziemy do Wrocławia. Co prawda, ja już tam byłam w trzeciej klasie technikum na wycieczce, ale mój luby jeszcze nie widział tego miasta, dlatego postanowiliśmy tam jechać. Pogoda nas nie rozpieszcza za bardzo w lipcu, więc uzgodniliśmy, że lepiej pojechać sobie jakieś miasto zwiedzić, niż jechać np nad jezioro i w ogóle z domku nie wychodzić, bo pada. Także, liczę na to, że pogoda ciut się poprawi, by zwiedzanie (a przede wszystkim ogrodu japońskiego) się udało ;)


Wszyscy, którzy siedzą w temacie, pewnie już wiedzą i przykra wiadomość do nich dotarła. Od paru dni huczy o tym cały internet, ale mimo wszystko postanowiłam również coś od siebie dodać. Co prawda, na napisane tej notki zbierałam się aż trzy dni, bo jakoś nie potrafiłam ubrać w słowa to, co poczułam, kiedy przeczytałam, że Johnny Kitagawa zmarł.

Jakiś czas temu rzuciła mi się wzmianka, że pogotowanie zabrało Kitagawę do szpitala, ponieważ zasłabł. Od tego momentu było cicho na temat jego stanu zdrowia. Dopiero 9 lipca pojawiła się informacja, że Johnny zmarł z powodu udaru mózgu.

Byłam w szoku i jakoś nie potrafiłam zaakceptować faktu o jego śmierci. W ogóle ta informacja do mnie nie docierała. Przeczytałam masę artykułów o smutnej wiadomości i coraz bardziej czułam się przygnębiona i smutna. Co prawda, nie znałam osobiście tego człowieka, nigdy przecież z nim nie zamieniłam ani jednego słowa. Nawet w mediach rzadko kiedy się pojawiał, czy przemawiał publicznie. Za to przez te wszystkie lata, kiedy moja miłość zrodziła się do japońskiej muzyki, darzyłam Kitagawę ogromnym szacunkiem i podziwiałam go. W latach 60 założył agencję muzyczną Johnny & Associates, która zajmuje się tworzeniem i promowaniem męskich grup muzycznych. Pierwotnie agencja powstała w celu szkolenia artystów teatralnych, aby stworzyć musical na kształt West Side Story. Obecnie agencja tworzy i promuje boysbandy, takie jak: V6, ARASHI, SMAP, KAT-TUN (którego jestem ogromną fanką <3), NEWS czy Hej! Say! JUMP i KISS-MY-FT2.

Większa część z Was wie (bądź teraz się dowiedzie), że od gimnazjum zaczęłam pisać własne teksty piosenek. Kocham muzykę i właściwie przez cały mój okres dojrzewania towarzyszyła mi ona bez przerwy. Słuchałam każdego rodzaju: po przez techno, klubowe rytmy, aż po rocka i ciężki metal. Moim ulubionym gatunkiem muzycznym jednak od gimnazjum, aż po dzień dzisiejszy pozostał rock i metal, ale właśnie dzięki Kitagawie i jego zespołom pokochałam również j-music, głównie j-pop. Wcześniejsze moje teksty były gotyckie, dość mroczne. Odkąd w technikum zaczęłam poznawać KT i j-music, mój styl pisania również uległ zmianie, bo zaczęłam pisać teksty także pod muzykę pop. W tamtym okresie również zaczęłam samodzielnie uczyć się języka japońskiego i później zapisałam się na kurs. Wtedy po cichu marzyłam o pracy w J&A jako tekściarka. Może i to marzenie było dość naiwne, ale dawało mi kopa motywującego do nauki. Czasami wyobrażałam sobie, jak wygląda w środku agencja, ile ma pomieszczeń i.t.p. Nawet pisząc moje opowiadania blogowe, umieściłam moją bohaterkę jako tekściarkę piosenek, która wylatuje do Japonii, by pracować w J&A i zaprzyjaźnia się z chłopakami z KT.


Śledząc ostatnio artykuły o śmierci Jonny'ego Kitagawie, wszystkie te wspomnienia nastolatki do mnie wróciły i zrobiło mi się tak jakoś pusto w sercu. Bo Kitagawa zrobił naprawdę dużo, jeżeli chodzi o rynek muzyczny w Japonii. Dał szansę wielu młodym chłopakom. Spełnił ich marzenia o byciu idolami. Zrobił z nich prawdziwe gwiazdy, które cieszą się ogromną popularnością, nawet za granicami Japonii. Wszyscy jego podopieczni nazywali go "papa Jonny", to tak słodko zawsze dla mnie brzmiało. Tak naprawdę nie wiem, jak wyglądały jego stosunki ze swoimi podopiecznymi, ale z tego, co czytałam, to każdy z nich darzył Johnny'ego sympatią i był mu wdzięczny. Musiał naprawdę dużo czasu poświęcić chłopakom i szczerze mówiąc, nie wiem, czy jakikolwiek prezes takiej agencji chciał i miał czas, by ucinać pogawędki z każdym osobna. Przecież zawsze można mieć od tego ludzi, którzy za jego pośrednictwem pozałatwiają sprawy.

Jest mi smutno i czuję ogromny żal, bo uświadomiłam sobie, że już nigdy nie będzie mi dane poznać tego wielkiego człowieka. Jeszcze kiedy żył i cieszył się zdrowiem, to zawsze można było pomarzyć o poznaniu go i o pracy w J&A. Jeszcze tlił się ten promyk nadziei, że w przyszłości, jak w końcu uda mi się pojechać do Japonii, to jakiś cudem uda mi się go poznać. A w tej chwili, to mam wrażenie, że moje błękitne niebo, na które dotychczas spoglądałam, zostało teraz zasunięte ciemnymi, ciężkimi chmurami. Takie dość przygnębiające uczucie. Bo niby nie znałam człowieka, praktycznie był dla mnie obcy, ale patrząc na jego dzieło życia i na to, czego dokonał, to mimo wszystko czuje się ten ból w piersi.

Gdyby nie Johnny Kitagawa, to nie byłoby mojego ulubionego KAT-TUN'a. Nie poznałabym tych pozytywnych chłopaków. Każdy z nich osobna wniósł coś wartościowego i pozytywnego do mojego życia. Z pewnością bym dalej nie cierpiała muzyki pop xD Tak więc widzę same plusy tego, czego dokonał Kitagawa od lat 60tych.

Johnny Kitagawa zawsze mawiał: 

"Podczas, gdy świat jest smutny, nasze występy i koncerty kończą się szczęśliwie. Chcę, aby świat był tak szczęśliwy, jak nasze pokazy. To jest moje marzenie, jako osoby, która  jest zaangażowana w show biznes"

Po przeczytaniu tych słów, jeszcze bardziej zrobiło mi się ciężko na sercu. Bo gołym okiem widać, że Kitagawa był dobrym człowiekiem. Co prawda, parę lat temu jakiś magazyn (już teraz nie pamiętam który) opublikował artykuł, że rzekomo Johnny dopuszczał się pedofilii na swoich podopiecznych. Z tego co pamiętam, sprawa trafiła do sądu, a magazyn zapłacił Kitagawie za te oszczerstwa wysokie odszkodowanie. Szczerze mówiąc, jakoś nie bardzo mi się chce wierzyć w te plotki. Moje zdanie jest takie, że po prostu ktoś to zrobił z zazdrości. Trochę się już znam na ludziach i wiem, co potrafi zrobić zazdrość z człowiekiem. Także wierzę i chcę wierzyć, że to zwykłe pomówienia. Człowiek, który tyle zrobił dla rozrywki japońskiej i mówiący, że pragnie, aby świat był tak szczęśliwy, jak twarze widzów, kiedy oglądają występy jego podopiecznych, miałby ich tak krzywdzić? Nie wydaję mi się... A jeśli nawet, to okazałby się wtedy wielkim hipokrytą.

Po śmierci prezesa, jestem bardzo ciekawa, jakie dalsze losy czekają Johnny & Associates. Właściwie już od kilku lat (nie wiem dokładnie ile) zarządzanie agencją objęła córka Kitagawy. Mogę liczyć tylko na to, że córka dobrze zajmie się agencją i będzie dalej kontynuować dzieło swego ojca.

A teraz dla tych, co nic nie wiedzą na temat Johnnego Kitagawy podaję Wam kilka podstawowych informacji:

Johnny Kitagawa – japoński przedsiębiorca, założyciel i były prezes agencji Johnny & Associates, która znana jest z wykreowania licznych japońskich boysbandów. Kitagawa utworzył, wyprodukował i zarządzał wieloma popularnymi zespołami, takimi jak Arashi, NEWS i KAT-TUN. Z czasem jego wpływy w środowisku rozrywkowym rozprzestrzeniły się także na telewizję (mimo castingów, to członkowie jego agencji dostawali role w serialach). Stał się jedną z najbardziej wpływowych osób w przemyśle rozrywkowym i to praktycznie on, przez ponad 40 lat, posiadał monopol na tworzenie boys bandów w Japonii.W latach 1998–2000 Kitagawa był oskarżony o wykorzystywanie swojej pozycji w celu nawiązywania kontaktów seksualnych z chłopcami będącymi w jego agencji. Kitagawa zaprzeczył tym zarzutom i w 2002 roku gazeta „Shūkan Bunshun”, która opublikowała te zarzuty, musiała zapłacić mu zadośćuczynienie w wysokości 8,8 milionów jenów. Pomimo kłopotów z powództwami, w 2007 roku powstał zespół Hey! Say! 7 (należący do Johnny & Associates), który stał się najmłodszą grupą (średnia wieku poniżej 15 roku życia), która zdobyła pierwszą pozycję w rankingach. Kitagawa aktywnie uczestniczył w działaniach swojej agencji, będąc prezesem agencji do września 2007.


Data i miejsce urodzenia: 23 października 1931, Los Angeles, Kalifornia, Stany Zjednoczone
Data i miejsce śmierci: 9 lipca 2019, Shibuya, Tokio, Japonia
Pełne imię i nazwisko: Johnny Hiromu Kitagawa

Macie jeszcze linka do piosenki Akanishiego Jina, który napisał i nagrał piosenkę po śmierci Johnny'ego:


I na koniec zdjęcia z pogrzebu Johnny'ego i jego podopieczni: 

0 /skomentuj:

Prześlij komentarz