Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

czwartek, 20 czerwca 2019

//Kiedy pory roku rozpoczną się od nowa, zakocham się w tobie ponownie// Kamenashi Kazuya (亀梨和也) - Emerald

Hej, hej. Cieszę się, że dziś jest dzień wolny, bo przynajmniej mogłam się wyspać. To wstawienie na piątą do pracy bywa naprawdę męczące. Jednak są tego plusy, bo wtedy kończę o 13 i w domu już jestem przed 14. No cóż... coś za coś, jak to się powiada xD Ogólnie wczoraj miałam bardzo dobry humor i cały czas towarzyszył mi banan na buzi. A wszystko dlatego, że rano na twitterze pojawiła się informacja o nowym albumie KAT-TUN'a. Swoją premierę będzie mieć 31 lipca, a nazywać się będzie "IGNITE". Jestem bardzo ciekawa nowego albumu i nie mogę się już go doczekać. Przez ostatni czas było jakoś cicho o chłopakach, a tutaj widzę, że wracają pełną parą. Bardzo mnie to cieszy.

Dzisiejsza notka jest z Kame. Co prawda, za przekład Emerald brałam się dobre parę lat temu. Dopiero jakiś czas temu przeglądałam moje szkice na blogu i natknęłam się na za rozpoczęte tłumaczenie solo Kame. Wtedy kompletnie nie kumałam, o co biega  w tej piosence. Miałam niemałe problemy z pewnymi kwestami, ale przysiadłam do tego po latach na spokojnie i myślę, że coś sensowego mi z tego wyszło. Mam tylko nadzieję, że mój przekład nie odbiega za bardzo od oryginału xD


sobota, 15 czerwca 2019

//Serce jest tęczą, uczuciem siedmiu kolorów// KAT-TUN- Sweet birthday

Hej, hej, kochani! Wczoraj był dla mnie dość wyjątkowy dzień, ponieważ 14 czerwca to dzień moich urodzin. Tak, mam już 26 lat (Boże, naprawdę nie wiem, kiedy ten czas tak szybko zleciał). Bardzo fajnie go wczoraj spędziłam, bo moja druga połówka wzięła sobie aż dwa dni wolnego. We czwartek malowaliśmy mój pokój, a wczoraj cały dzień spędziliśmy razem <3 Pojechaliśmy jeszcze do Leroy Merlin po nowe rolety (te dzień i noc). Bardzo ładnie się prezentują. Później byliśmy na obiedzie w A dongu (uwielbiam kurczaka w sosie słodko-kwaśnym). A wracając z obiadu wstąpiliśmy jeszcze do Jyska, gdzie kupiłam sobie prześliczną lampkę nocną i dwie wielkie poduchy (będą wygodne do oglądania "Gry o Tron" xD). Wieczorem piłam przepyszne drinki, które serwował mi mój Ł, z limonką i sokiem porzeczkowym. Należę do tego grona osób, które nie cierpią smaku wódki, więc takie drinki to dla mnie błogie zbawienie. Jeżeli nie lubicie też smaku wódki, a chcecie jakiegoś dobrego drinka, to polecam właśnie limonki, sok z porzeczki i kostki lodu. Do tego jeszcze powinien pójść cukier trzcinowy, ale nie mieliśmy xD. Mimo wszystko, były przepyszne i dziś czuję się dobrze. Także polecam z ręką na serduszku :p

Jeżeli chodzi o dzisiejszą notkę, to w sumie jest czysty spontan, który zrodził się w mojej głowie wczoraj rano. Właściwie cały ranek katowałam tę piosenkę od moich kochanych Japońców. Postanowiłam ją przetłumaczyć, bo bardzo byłam ciekawa, o czym dokładnie śpiewają chłopaki, prócz urodzin i prezentów. Tłumaczenie jest luźne. Jeszcze jakiś dziadowy przekład z angielskiego chyba dorwałam, także za każde pomyłki z góry przepraszam. Ale tak jak pisałam Wam kiedyś, piosenki głównie tłumaczę dla samej siebie, aby mieć jakieś zarys tego, co śpiewają moi ulubieńcy.




wtorek, 11 czerwca 2019

月の出 (Tsuki no shutsu): Prolog: Zbudujmy schody do własnego nieba. Ono wydaje się być tak odległe.

Hej, hej, to znowu ja. Szaleństwo jakieś chyba, prawda? xD Szczerze Wam się przyznam, że nawet nie myślałam, że wrócę tu po tak długiej przerwie. I to w dodatku tak dość regularnie. Aż się boję myśleć, co będzie jak mój urlop dobiegnie końca i wrócę do szarej rzeczywistości (urlopie, trwaj jak najdłużej!). Wiecie co? To wszystko jest chyba wina Kame i jego najnowszego singla:"Rain". Podejrzewam, że gdyby mój ulubiony Japoniec nic by nie wydał, to to miejsce dalej by sobie powoli zdychało. Także, dziękujmy Kame za mój wielki powrót i nawrócenie się na japońską muzykę xD

A tak już na poważnie, to ostatnio coś Wam szepnęłam, że mam pewny pomysł. I właśnie o to i on. Od roku chodziła za mną myśl, by przerobić moje opowiadanie z roku 2012 "Watashi no idai nippon no koi" (nie jestem do dziś pewna, czy dobrze przetłumaczyłam tytuł). Zmieniałam nazwę na "Tsuki no shutsu" (czyli Wschód księżyca). Czytając ostatnio pierwowzór miałam niemały ubaw, gdyż to opowiadanie było dość dziecinne i śmieszne na swój sposób. Póki co,ukończyłam prolog, tak więc oddaję go w Wasze łapki. Jutro może wezmę się za pierwszy rozdział. Trzymajcie kciuki!



niedziela, 9 czerwca 2019

//Pamiętam, żeby cię kochać, nauczyłeś mnie jak// Utada Hikaru (宇多田ヒカル) - First love

Heej, i mamy kolejną, trzecią notkę tego roku na blogu. Chyba szaleję xD. Właściwie obiecałam sobie, że będę chciała tu wrócić i póki co, trzymam się tego dzielnie. Zobaczymy, co to będzie za jakiś czas. Od przyszłego tygodnia mam wolny caały tydzień, więc mam kilka planów odnośnie bloga, ale jeszcze nie jestem pewna, co z tego wyjdzie, gdyż planuję jeszcze wiele innych rzeczy. Przede wszystkim, wpadł mi do głowy szalony pomysł malowania pokoju. Mój Ł obiecał mi, że mi pomoże, także trzymam go za słowo xD. Poza tym, w końcu przypadłoby się ruszyć z czytaniem. Ostatnio mam coraz mniej czasu na czytanie, a nie będę ukrywać, że bardzo kocham książki i uwielbiam czytać. Na twitterze pisałam Wam, że prowadzę teraz bookstagrama na instagramie, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, to zapraszam do siebie  >>TU<<

Mam jeszcze jeden szalony pomysł, a mianowicie od jakiegoś roku, chodzi za mną pomysł przerobienia opowiadania, które tutaj pisałam. Mam na myśli "Watashi no idai nippon no koi" (nawet teraz nie jestem pewna, czy dobrze przetłumaczyłam tytuł <facepalm>).Również zobaczymy, co z tego wyjdzie ;p

Żeby już nie przeciągać słowem wstępu, zapraszam Was na nową notkę i baaardzo prześliczną piosenkę, w której ja osobiście się zakochałam. Mam cichą nadzieję, że i Was ona urzeknie, bo jest po prostu... magiczna. 


poniedziałek, 3 czerwca 2019

//Ciągle poszukuję tej niewidzialnej nici, tego pocałunku// Kou Shibasaki (柴咲コウ) - Euphoria

Hej, to znowu ja! XD Nie wierzę normalnie, to już drugi raz w tym roku. Może wrócę tutaj na stałe? To miejsce zawsze było moim takim azylem- miejscem, do którego lubiłam uciekać i się w nim zatracać. Lubiłam się zatracać przede wszystkim w muzyce japońskiej i chyba znów zaczynam w niej tonąć. Ale wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Muzyka japońska ma tyle w sobie emocji... uczuć. Te wszystkie amerykańskie "hity" radiowe mogą się przy j-popie umyć, serio.

Dzisiaj odkrywałam przez czysty przypadek kolejną taką perełkę,która przypomniała mi za co tak kocham Japończyków. Właśnie przez te emocje.