Teraz czuję się jak w jakimś kryminalnym filmie, bo inaczej tego ująć nie potrafię... eh, ani nie wiem, jak zacząć o tym pisać, ale czuję, że muszę się gdzieś wygadać... Umarł trzy dni temu przyjaciel mojej rodziny. Tak do końca nie wiadomo, co było przyczyną jego śmierci. Dopiero sekcja zwłok wykaże, za którą zabiorą się jutro. Ja jak wróciłam w piątek z jazd i dowiedziałam się o tym, to nie byłam wstanie w to uwierzyć. Siedziałam tak i zastanawiałam się, że jak to możliwe, gdyż to taki zdrowy i pełny energii był człowiek. No szok, totalny szok. Strasznie ta sytuacja mi się nie podoba, gdyż on już wylądował w szpitalu dość niedawno, bo w butelce do picia zamiast wody, znajdowała się benzyna do kosiarki. Najwyraźniej ktoś próbował go otruć, z cudem z tego wyszedł, a teraz po jakimś czasie tak nagle umiera...? No nie dziwne to jest? A w dodatku on ma/miał tak porąbaną siostrę, że to po prostu jest szok. Jak mi mama opowiadała, gdy przyjechała do niego do szpitala po tym otruciu, to ona do niej, że po co tutaj przyjechała, i że jak ją widzi, to nóż w kieszeni jej się otwiera. Żaden normalny człowiek tak nie mówi, tym bardziej, że moja mama nic jej winna nie była i nie jest. No i taka z niej siostra była, że nawet rzeczy mu z domu nie przywiozła, ani mydła zwykłego nie kupiła do szpitala. Tylko oczywiście moja mama się nim wtedy zajęła. Po za tym, takie rzeczy nagadywała jemu na moją mamę, że to po prostu aż uszy puchły... Ona raczej leciała na jego majątek, gdyż żadnych dzieci i żony nie miał, a dom był na niego, a miał tylko brata i ją, więc... Nie byłoby mi to dziwne, gdyby to ona chciała go wtedy otruć, a teraz jej się to udało.... W sumie to tylko jest moja teoria. Tyle się teraz słyszy, jakie to rzeczy się dzieją w rodzinach o takie byle co, jak np majątki. Raaany, czy jakiś głupi dom jest ważniejszy od życia człowieka...? Czy jest coś cenniejszego? Bo jeżeli kasa jest tak ważna od życia, to ja przepraszam, chyba mam coś nie tak z głową i powinnam się leczyć... Jestem ciekawa, jakie wyniki będą... może niedługo się dowiem...
Eeh... walnęłam monolog, jak nigdy wcześniej, ale musiałam gdzieś się rozładować i wygadać.... ;| już nie zanudzam i wracam do tematu notki.
Jak już smutno i dobijająco, to tak będzie do samego końca. W dodatku, jest tak dobijająca pogoda i pora roku, której nienawidzę z całego serca. Poza tym, listopad to okropny miesiąc, nie dość, że Wszystkich Świętych (których nie trawię, jak nie wiem, czego), to jeszcze 11 listopada rocznica śmierci mojego taty :|. Najchętniej przespałabym cały ten miesiąc i obudziła się dopiero 6 grudnia.
X Japan <3. Zawsze kochałam te klimaty, metalowe. Zazwyczaj te silniejsze kawałki, jak i wręcz na odwrót, te takie smętne i przygnębiające. Pamiętam, że gdy rozpoczynałam moją przygodę z muzyką japońską, to brałam się za rockowe zespoły i X Japan wtedy też się znalazł na mojej liście. Jednak, gdy usłyszałam, że większość piosenek wykonują w języku angielskim, to odpuściłam ich sobie, gdyż miałam już dość tych angielskich zespołów metalowych, a miałam ochotę posłuchać coś japońskiego. Ostatnio znów wróciłam do nich i jakoś tak natknęłam się na "Crucify my love". Bożeee, to jest tak śliczna piosenka, że za pierwszym razem, gdy ją usłyszałam, to się pobeczałam, bo takie emocje we mnie wywołała. No, nic ująć ani nic dodać po prostu. Utwór na wagę złota, jakich mało. A o głosie Toshiego to mogłabym się rozpisać tyle, że w połowie nikomu by się nie chciało już dalej tego czytać. Jak wysłałam koleżance tą piosenkę, a po przesłuchaniu jej napisałam, że to śpiewa Japończyk, to nie była wstanie uwierzyć. Normalnie gość ma tak idealny głos, cudnie w pasujący się do trash metalu czy do power metalu, no i do symfoniki w sumie też, gdyby się uprzeć, no i ten jego akcent... <3.
Teledysk może nie jest jakiś wybitnie twórczy, ale mnie on urzekł. Kojarzy mi się z latami 80 lub 90, ale to czarno tło i to pianino/fortepian, czy co to tam jest, daje taki cudny efekt tego,takiej mroczności, że o ja nie mogę... A te sceny przeplatające się z tym krzyżem i w ogóle, to coś fantastycznego jest. No strzał w dziesiątkę! Świetnie to wszystko razem wygląda i idealnie pasuje do klimatu piosenki.
A tekst...? Jest taki śliczny (innego określenia nie mogłam znaleźć), jest tak cudnie napisany, te słowa i to wszystko, że... zakochałam się w słowach, naprawdę. Widziałam wiele teksów do metalowych piosenek o podobnym klimacie, ale ten ruszył moje serce tak, że... prawie je stopiło, jak masło. Sama piszę teksty o podobnej, mrocznej tematyce, ale po prostu chylę nisko głowę w pokłonie dla tego tekściarza. Jeszcze nie spotkałam się z takim teksem, aby mną w taki sposób zawładnął. Muszę się przyjrzeć im innym tekstom ;).
0 /skomentuj:
Prześlij komentarz