Dawno w zasadzie nic już nie pisałam, ale jakoś tak wyszło. W sumie nie miałam za bardzo o czym pisać. Wczoraj pobrałam sobie dramę "Koziora- niebo miłości" i sądziłam, że właśnie o tej dramie będzie poświęcona dzisiejsza notka, bo dramka ma tylko 6 odcinków. Wczoraj obejrzałam trzy, dzisiaj dwa i nie mogę pobrać szóstego, ostatniego. Bo ze ShoWA wygasł jeden link, a na chomikuj nie mam transferu, a brak środków na koncie, aby go doładować ;|. No cóż, poprosiłam koleżankę, czy użyczy mi swojego. Mam nadzieję, że jak wróci z wykładu, to da mi znać, czy coś jej zostało na chomikuj. Bo drama mnie wciągnęła szczerze powiedziawszy, a poza tym, już dawno nic nie oglądałam, więc taki powrót do oglądania dram jest... przyjemny ;).
Dzisiaj wstawiam kolejny rozdział mojego wakacyjnego opowiadania. Długo nic w nim nie pisałam, bo nie miałam czasu, ani też chęci. Ja jak coś piszę, to muszę mieć przede wszystkim czas, aby mnie nic nie goniło. W dodatku, dawno nic nie pisałam, więc trochę wyszłam wprawy w piasaniu. Pierwotna wersja miała być zupełnie inna tego rozdziału, ale przyszedł spontan, więc naskrobałam takie coś, co w ogóle nie miało mieć bytu w tym opowiadaniu. Teraz będę się biła, jak z tego wybrnąć, ale z czasem mam nadzieję, że coś mnie oświeci i natchnie. W każdym bądź razie, mam nadzieję, że ten rozdział w jakimś tam stopniu spodoba się tym osobom, które lubiły go czytać ;).
私の偉大日本の恋
Rozdział 5:
Słońce świeciło już nisko, gdyż
znajdowało się po drugiej stronie nieba. Na zachodzie tworzyły się
różnobarwne obłoki, podświetlane złocistą poświatą tarczy
słonecznej. Kąt padania światła słonecznego świadczył o tym,
że panuje złota i ciepła jesień. Niebo było nieskazitelnie
błękitne, trochę odcieniem przypominającym sopel lodu. Od czasu
do czasu delikatny powiew wiatru niósł ze sobą kolorowe liście,
które opadały wszędzie, gdzie wiatr tego sobie zażyczył. Dzięki
czemu krajobraz tejże jesieni przedstawiał się naprawdę bardzo
uroczo, aż po prostu chciałoby się wziąć kartkę papieru i
pociągnięciem pędzla uwiecznić ten widok na białym płótnie.
Dziewczyna siedziała na promenadzie na
jeden z ławek znajdującej się najbliżej krawędzi oceanu.
Odwrócona w stronę wody, w ręku trzymała gitarę, na której
wygrywała jakąś melodię i śpiewała słowa, co jakiś czas
przerywając i zaczynając grę od nowa. Wyglądało to tak, jakby
dopiero co starała się wymyślić melodię wraz ze słowami
piosenki, gdyż obok niej, na ławce znajdował się zeszyt, w
którym, gdy przerywała grę, zapisywała w nim słowa i chwyty
gitarowe.
Na jej twarzy gościł serdeczny
uśmiech. Chyba to, co robiła, sprawiało jej radość. W
czekoladowych oczach malował się błysk szczęścia, gdy melodia w
raz ze słowami idealnie komponowała się i tworzyła ładną,
spójną całość.
Noc, co przynosi nadzieje na sen
tak szybko zastępowana jest przez
dzień.
Czy mogę zostać w nim jeszcze trochę,
nim pierwsze promienie rozmarzą twój
obraz?
Nie chcę otwierać oczu, bo wiem
odejdziesz wraz ze wschodem słońca
A ja chcę całą wieczność śnić,
bo tylko tam mogę odnaleźć Cię.
Śpiewała w kółko ten wers, chcąc
nadać słowom jednocześnie mocy i mieszającego się smutku.
Pragnęła, aby ten nowy jej utwór właśnie taki był. Ukazujący
żal, że życie jest szare i monotonne, w którym ciągle, na każdym
kroku napotykamy się na przeszkody i zawód. Ludzkość boi się
postawić korku do przodu, bo to prowadzi do zmian, jakie wywołują
w nas lęk. A jednocześnie, dopiero we snach uzyskujemy, to co jest
odległe i niedostępne dla nas. Chciała, aby piosenka przedstawiała
sny, jako ten nasz drugi świat, gdzie wszystko jest możliwe, że
dopiero tam tak naprawdę człowiek jest szczęśliwy. Gdyby nie sny,
życie człowieka byłoby pozbawione jakichkolwiek barw. I do tego
dążyła, aby słowa jej piosenki były właśnie o tym.
Nie przejmowała się ludźmi, którzy
byli na promenadzie. A może ich wcale nie było? W każdym bądź
razie, nie przywiązywała do tego najmniejszej uwagi. Śpiewała z
mocą i uczuciami, a wiatr niósł jej słowa daleko przed siebie,
obijając niczym echem od strony oceanu.
-No, bardzo ładnie.
Przez głośny jej śpiew i dźwięk
gitary, za swoimi plecami usłyszała czyjś głos, do którego zaraz
dołączyło gorące klaskanie w dłonie.
Momentalnie urywała w połowie chwyt i
znieruchomiała, a dopiero po chwili odważyła odwrócić się za
siebie.
Ujrzała przed sobą twarz Japończyka
o ciemnych krótko przyciętych włosach. Uśmiechał się tak, jak
dziewczyna najbardziej lubiła. Wprost kochała jego uśmiechniętą
twarz.
Na ten widok jej kąciki ust same powędrowały ku górze, tworząc nieśmiały uśmiech, a następnie opuściła oczy na dół, lekko oblewając się rumieńcem.
Na ten widok jej kąciki ust same powędrowały ku górze, tworząc nieśmiały uśmiech, a następnie opuściła oczy na dół, lekko oblewając się rumieńcem.
-Dzięki- mruknęła nieco speszona,
ściskając mocniej w ręce gitarę.
Chłopak zrobił jeden krok do przodu,
spoglądając w zeszyt. Ujrzał w nim zapisane nierówne znaki kanji.
Niektóre linijki były grubo skreślone długopisem, tak jakby
autorka nie chciała, aby ktoś poznał jej myśli, w chwili pisania
tych słów. Natomiast pod znakami kanji, drobnym i równym pismem,
znajdowały się słowa, jak Japończyk się domyślił, napisane w
języku narodowym tekściarki.
Uniósł oczy na lekko zaróżowioną
twarz dziewczyny i uśmiechnął się szeroko.
-Ładna ta piosenka.
Tekściarka odważyła się podnieść
na niego oczy. Słysząc te słowa, poczuła jak serce uderza głośno
w jej klatce piersiowej.
-Cieszę się- odwzajemniła ciepły
uśmiech- że ci się podoba.
-I ślicznie się rumienisz...- palnął.
Chyba nawet nie będąc świadom, że jego słowa wydostały się na
zewnątrz z jego ust, bo zaraz się zmieszał.- Widzę, że masz swój
własny świat. Lubisz motyw snu i marzeń?
Tekściarka po raz kolejny nie była
wstanie spojrzeć w jego oczy, więc wbiła je w gitarę. Wzmianka na
temat jej rumieńców spowodowała, że na jej policzkach pojawiły
się ceglane rumieńce.
Czy lubię motyw snów i marzeń?
Spytała z siebie w myślach, cicho prychając. To przecież jasne,
tylko we snach jesteśmy wstanie spełnić wszystkie marzenia, nie
bacząc na żadne konsekwencje, które objawią się wraz z ryzykiem.
Nie lubię, tylko wręcz je kocham. Mogłabym godzinami o tym śpiewać
i wymyślać z tysiąc o tym piosenek....
Jednak nie odważyła mu się tego
wszystkiego powiedzieć, potaknęła tylko jedynie głową.
Widząc ten gest chłopak uśmiechał
się, jakby był zadowolony z jej odpowiedzi.
-Hmm... to w takim razie widzę, że
nie jestem sam.-Oparł się o barierkę i skrzyżował dłonie na
piersiach, wydobywając z siebie ciche westchnięcie.
Młoda tekściarka wciąż miała
utkwiony wzrok we swojej gitarze. Mrugnęła kilka razy powiekami,
mając wrażenie, że się przesłyszała. On i motyw snu?
Niemożliwe. Pokręciła z niedowierzania głową.
- Chcesz dokończyć ten tekst, aby
przekazywał to, co masz w sercu, Kaoru-chan?
Uniosła na niego pośpieszne oczy i w
tym momencie ich spojrzenia ze sobą się spotkały. W jego oczach było coś takiego, co Kaoru
mogłaby spokojnie nazwać zrozumieniem.
Ale jakim cudem? Padło pytanie w jej
głowie. Czy to możliwe, aby on zrozumiał tak prostą dziewczynę,
jak ja? Co on może wiedzieć o skromnych marzeniach, praktycznie
nikogo ważnego w tym świecie? On, który wszystkie marzenia może
spełnić za machnięciem dłoni?
Na widok zdziwionej miny tekściarki
ośmiał się, ukazując lekkie rozbawienie, które wyrysowało się
na jego twarzy.
-Podejdź tutaj-wciągnął w jej
stronę dłoń.-Coś ci pokażę.
Mimowolnie, nieświadoma tego, co
czyni, podniosła się z ławki i złapała jego ciepłą dłoń, a
on ścisnął ją lekko i przyciągnął do siebie.
-Stań przy barierce i zamknij oczy-
mówiąc to z trudem powstrzymywał śmiech.
Kaoru spojrzała nieufnie w jego oczy.
Chciała już coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zagryzła
wargę, by nie palnąć czegoś głupiego. Roześmiała się cicho,
bo uważała to za istną dziecinadę. Jednak przymknęła powieki,
jak ją prosił.
-Okey, co czujesz?
Zmarszczyła brwi, nie wiedząc, o co
ją dokładnie pytała. Ogólnie czuła się dziwnie i przede
wszystkim głupio. Za pewnie w oczach innych ludzi wyglądała ta
scena dość śmiesznie. Chciała po prostu zakończyć jak
najszybciej ten cyrk i wrócić do piosenki, aby ją ukończyć.
Wiedziała, że mało czasu jej zostało, a szef jak zawsze naciskał,
aby prace oddawała kilka dni przed terminem w razie wniesienia
drobnych poprawek. Więc nie miała czasu na jakieś chore zabawy, w
dodatku z piosenkarzem, który należał do tej samej agencji, w
której ona pracowała, jako tekściarka i kompozytorka.
-No, skoncentruj się- usłyszała
cichy i spokojny głos wokalisty.- Obudź swoje zmysły na to, co cię
otacza.
Wydobyła z siebie ciche westchnięcie,
jednak nic nie powiedziała.
Odetchnęła głęboko, czując
chłodniejsze powietrze napływające od strony oceanu i ciepłe
promienie słoneczne, które padły na jej twarz. Zaraz potem
dołączył jakiś dźwięk, który po chwili określiła, jako krzyk
mewy. Powiew wiatru z południa przyniósł ze sobą woń jaśminu i
wanilii. Czując wszystkie te zapachy swoimi zmysłami, w pewnym
momencie odłączyła swój mózg od świata zewnętrznego i poczuła,
jak jego ciepła dłoń zaciska się na jej dłoni. A w jej głowie
zaczęły układać się słowa wraz z lekkim zarysem do tego
melodii:
Chciałabym poczuć ciepło twoich rąk
Czy mogę czuć twą obecność poza
snem?
Jestem tak zagubiona w codzienności
Twój uśmiech jest szansą na lepsze jutro.
Jestem tak zagubiona w codzienności
Twój uśmiech jest szansą na lepsze jutro.
Uśmiechnęła się nieznacznie pod
nosem i odetchnęła wilgotnym powietrzem, po czym powoli otworzyła
oczy. Japończyk cały czas obserwował jej twarz, lekko się
uśmiechając. Puściła szybko jego dłoń i udała się na ławkę,
gdzie usiadła i wzięła zeszyt w dłonie. Pośpiesznie w swoim
języku zapisała słowa, które napłynęły do jej umysłu, a zaraz
potem dopisała kolejne dwie linijki które sprawiły, że kolejny
raz na jej twarzy zagościł uśmiech:
Ponieważ żyjesz i oddychasz, mam
odwagę do marzeń
Ponieważ żyjesz i oddychasz, mój
świat nabiera barw.
Kiwnęła głową, jakby zgadzała się
z tym, co napisała, po czym szybko zapisała dane słowa w kanji. Z
szerokim uśmiechem na twarzy uniosła zeszyt do góry i podstawiła
pod nos chłopakowi.
-I, jak? Może być? Podoba ci się?
Jej twarz cała promieniała. Męczyła
się z danym tekstem już od jakiegoś tygodnia i nie potrafiła
swoich uczuć przelać na papier i ładnie ubrać ich w słowa. Do
jej motywacji był jedynie tylko potrzebny jego uśmiech i poczucie
jego bliskości. To wystarczyło, aby ruszyć z tekstem, który miała
lada dzień oddać szefowi.
Uniósł na nią oczy i uśmiechnął
się oszałamiająco.
-Jest świetny-stwierdził krótko.-
Kto go będzie śpiewał?
-Jest na razie 'bezpański'.- Jej
ramiona powędrowały ku górze.- Kitagawa kazał mi pisać je z
wyprzedzeniem, aby było co wybierać dla was.
Japończyk uniósł do góry brew.
-Serio?
Potaknęła głową.
-W takim razie, Kaoru-chan, ja go
biorę.- Odłożył zeszyt na ławkę i poczochrał ją po włosach.
Podniósł się z ławki i przeciągnął się.- Daj znać jak go
ukończysz.
Że co, niby? On chce to zaśpiewać?
Niemożliwe. Pokręciła głową, jakby chciała o tym szybko
zapomnieć.
-To daj z siebie wszystko w jego
pisaniu. Trzymam kciuki.
Spojrzała na niego, a jego ciepły i
uroczy uśmiech sprawił, że kolejny raz jej policzki się
zaróżowiały.
I gdyby nie szturchanie bratanicy za
jej ramię, może byłoby jej dane dowiedzieć się, co wydarzyło
się potem. Ale nie, jednak wścibska bratanica próbowała ją
ściągnąć z łóżka i z krainy snów w trybie natychmiastowym,
jakby co najmniej ich mieszkanie by się paliło.
-Co jest?- mruknęła wściekła przez
sen, otwierając powoli oczy. Jednak zaraz je zmrużyła, bo
oślepiające światło kuło ją w oczy. Do diabła, kto rozsunął
te zasłony? Przemknęło jej przez myśl.
-Ej, Kaoru, obudź się. Noo już,
wstawaj!- bratanica dalej ją szturchała niemiłosiernie za ramię.
Jednak jej ciotka wcale nie otworzyła
oczów, tylko przewróciła się na drugi bok, zakrywając twarz
poduszką i podciągając kołdrę pod szyję.
-Daj mi spać... śnił mi się właśnie
Kame.
Dziewczyna wydobyła z siebie długie
westchnienie, jakby jej ciotka nie zrozumiała, co się dzieje.
-No właśnie o niego chodzi. Weź
wstawaj nooo i to szybko!- Pociągnęła za kołdrę, ściągając z
łóżka.
-Oszalałaś?!
Usiadła na łóżku i wbiła mordercze
spojrzenie w bratanicę. Ogarnęła niemrawie kosmyki włosów, które
właśnie opadły na jej oczy.
-Weź się nie bulwersuj tak, bo twój
książę czeka na ciebie właśnie w twoim salonie.- Uśmiechnęła
się słodko, jakby co najmniej informowała ją o tym, że jakiś
bezdomny psiak przyplątał się do nich mieszkania, a ona z litości
postanowiła go nakarmić.
Kaoru wybałuszyła na nią oczy, zaraz
szybko nimi mrugając.
-Co ty chrzanisz?!
Dziewczyna zatkała dłonią jej usta.
-Weź się nie drzyj, co? Bo cię
jeszcze usłyszy i się przestraszy-roześmiała się.
Odpędziła od siebie bratanicę,
szybko wygrzebując się z łóżka, jako tako doprowadzając swoje
włosy do ładu.
-Długo już czeka?
-Noo, jakieś piętnaście minut już
będzie.- Wciąż się śmiała, patrząc na wkurzoną twarz ciotki.
-To było trzeba mnie obudzić! Czemu
tego nie zrobiłaś?
-Budziłam cię przecież- Wzruszyła
bezbronnie ramionami, uśmiechając się jak niewinny aniołek.
Machnęła ręką, jakby teraz było to
najmniej istotne i wybiegła prawie ze swojej sypialni, wpadając do
salonu.
Faktycznie na kanapie siedział
Kamenashi. Z perspektywy dziewczyny wyglądał trochę na znudzonego.
Głupia, czemu nie zrobiła mu herbaty, ani kawy? Pomyślała
wściekle, prychając. Chyba zbyt głośno, bo Japończyk odwrócił
głowę i spojrzał na nią.
Zmieszała się trochę, ale zdołała
wytrzymać jego spojrzenie.
Uśmiechnął się prawie, tak jak we
śnie.
-Długo kazałaś na siebie czekać.
Spojrzała gdzieś w kąt
pomieszczenia.
-Czego chcesz?-fuknęła.- Stało się
coś, że kazałeś mojej bratanicy mnie tak wczas ściągać z
łóżka?
Podniósł się z miejsca i podszedł
do niej.
-Yhym... stało się- uśmiechnął
się.- Chcę, abyś napisała mi piosenkę.
Spojrzała na niego, marszcząc brwi.
-Że co?
-To, co słyszysz.- Mrugnął
powiekami, szczerząc się słodko.- Napisz mi piosenkę o śnie.
Z trudem powstrzymała wybuch śmiechu.
Żartujesz? Chciała już powiedzieć,
ale się powstrzymała. Miała wrażenie, że wciąż śni. Bo jakim
cudem to się mogło stać, że jej sen staje się realnym, gdyż
przecież piosenkę już miała pisać, ale dla kogoś innego,
zupełnie nie z zespołu Kamenashiego?
I nagle, w jej głowie zaczęły
układać się słowa wraz z melodią, które towarzyszyły jej we
śnie.
3 /skomentuj:
No w końcu jest kolejny rozdział xD tak go sobie czytam czytam i myślę "eee co ona tu napisała? Już zaczyna coś się dziać?", patrzę dalej, a to sen xD i bardzo dobrze, bo nie lubię jak niektóre sprawy dzieją się zbyt szybko, plus za to dla Ciebie :p ogólnie mam jedno zastrzeżenie - rozdział za krótki, tak się wczułam, a tu koniec haha także niestety, ale musisz jak najszybciej napisać kolejny, no chyba, że chcesz mieć siostrę na sumieniu :p
Nareszcie doczekałam się kolejnego rozdziału ;D Zupełnie nie spodziewałam się że początek okaże się jej snem . Ogólnie to śmieszny był pod koniec. Szkoda że był taki krótki... No ale czekam na następny,bo zapowiada się interesująco. :)
Psiku^^
No to lecimy z nim xD
1.) "No cóż, poprosiłam koleżankę, czy użyczy mi swojego. Mam nadzieję, że jak wróci z wykładu, to da mi znać, czy coś jej zostało na chomikuj." Ja nie byłam na wykładzie! Tylko na ćwiczeniach! Zresztą to istne chamstwo, bo nie masz mieć zajęć, po czym przychodzisz do akademika, przebierasz się, włączasz laptopa, a tu nagle telefon od koleżanki, że jednak te zajęcia są... Dobrze, że prowadząca jest w miarę spoko i to zrozumiała dlaczego 3/4 się spóźniło i nie było przygotowanych na zajęcia... :P
2.) "Długo nic w nim nie pisałam, bo nie miałam czasu, ani też chęci. " No w końcu! Ja się cieszę podwójnie, bo to oznacza powrót "Projektu X" na mojego bloga xD Choć jestem ciekawa czy dalej pamiętam jak się rysuje kolorowe postacie :P
3.) "Pierwotna wersja miała być zupełnie inna tego rozdziału, ale przyszedł spontan, więc naskrobałam takie coś, co w ogóle nie miało mieć bytu w tym opowiadaniu." Chyba mi nawet posyłałaś tą pierwotną wersje :P I pamiętam, że miałaś problem aby go dokończyć xP
4.) rozdział... Hm... Mam brak romantyzmu w duszy, a do tego spory ubytek snu, więc mogę pisać dziwne rzeczy xD
Jak dla mnie lekko naciągany xD Lekko dziwny :P Ale jakoś wszystko to sprawia, że chce się go czytać :P A i opis pobudki to Ci wyszedł genialnie!
5.) No to teraz, jedynie pozostaje mi wybrać fragment i go narysować :P
6.) napisany xD
Prześlij komentarz