Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

sobota, 9 marca 2013

//Bo piękno to nie wszystko//(ヘルタースケルター) Helter Skelter. Film japoński.

Powinnam się uczuć na PP, napisać CV i list motywacyjny także na PP+uczyć się na WOS, ale koleżanka wysyła mi notatki z PP no więc postanowiłam sobie w tym czasie napisać notkę, a raczej podzielić się wrażeniami i jak opinią z filmu, który obejrzałam wczoraj. Czyli takie coś na miarę recenzji dziś będzie, tak jak zawsze piszę po obejrzeniu dramy. Mam nadzieję, że zawrze w niej wszystko to, co siedzi mi w głowie na temat tego filmu no i... cóż, mam nadzieję, że zachęcę kogoś do obejrzenia XD.

A tak ogólnie to... szczerze mówiąc przez tą paskudną pogodę nic mi się nie chce. Z chęcią zakopałabym się w pościeli i nie wychodziła z łóżka, albo oglądałabym filmy. Właśnie... przypomniało mi się, że muszę obejrzeć "Gabriela" na moją pracę maturalną. Wczoraj siedziałam w bibliotece i pisałam bibliografię. Musiałam wywalić z niej jedną książkę i dwa wiersze... chociaż nadal się boję, że mam tego za dużo i nie wyrobię z tym, ehm :|. Ale to się zobaczy, jak zacznę pisać pracę, bo póki co materiały leżą sobie obok mnie i czekają, aż się za nie wezmę.

Film już jakiś czas temu miałam pobrany, tylko czekał na stosowną okazję, by go obejrzeć. Dopiero wczoraj znalazłam chwilę i postanowiłam obejrzeć. Nie będę ukrywać, że głównym powodem do obejrzenia tego filmu jest Erika Sawajiri, którą lubię jako aktorkę. I po przeczytaniu opisu filmu, byłam bardzo ciekawa jak wcieliła się postać Ririko. Chociaż trochę byłam w lekkim szoku widząc ją w takiej odsłonie, bo pamiętam ją chociażby z "Taiyou no uta", gdzie wprost polubiłam jej postać, jako Kaoru, czy  "Litr łez", gdzie zagrała Ayę. 



Helter Skelter to dość drastyczny film ukazujący nam świat show biznesu, do tego jest wzmocniony scenami erotycznymi, które pewnie niektórych będą razić. Do tego trzeba dorzucić szereg rozmaitych postaci no i przede wszystkim Ririko o diabelnym charakterku. Sam film jest bardzo ładnie ubrany kolorystyczne. To zwróciło moją pierwszą uwagę już na samym początku. Te stroje Reriko w sesjach fotograficznych wyglądają bajecznie, czasami wręcz nie z tego świata, ale to wszystko sprawia ciekawy efekt. 
Jak już wspomniałam, główną bohaterką jest niejaka Ririko, która jest naprawdę bardzo piękna i powala na kolana swoją urodą nie jednego faceta. Jest modelką w agencji swojej matki, która cieszy się dużą popularnością i ogromną ilością fanek. Nie jedna dziewczyna zazdrości wdzięku i idealnego piękna modelce, każda chce wyglądać tak, jak ona. Tyle, że nie wiedzą jednej i to najważniejszej rzeczy, a mianowicie chodzi tutaj o sekret w czym tkwi idealne piękno ich idolki. Mianowicie Reriko przeszła nielegalną operację całego ciała, gdzie po czasie zaczynają się pojawiać skutki uboczne, które prowadzą do drastycznych sytuacji. 



Ogólnie rzecz biorąc, przez cały film towarzyszy mi mieszane uczucia, co do głównej bohaterki. Jej zachowanie było wręcz karygodne, zachowywała się jak jakaś rozpuszczona Księżniczka, który musi mieć wszystko idealnie i tak, jak ona sobie tego zażyczy. Była czarnym charakterem, może trochę zagubią dziewczyną, liczącą się tylko ze zdaniem matki, która tak naprawdę wykorzystywała dziewczynę, jako lepszą wersję siebie. To przykre było, zwłaszcza ta końcówka. Gdzie Ririko siedziała w garderobie z tymi plamami i patrzyła w lustro pytając się matki, czy była dla niej tylko, jako maszyna do zarabiania pieniędzy, to ta zamiast jakoś wesprzeć córkę czy coś, to zaczęła marudzić, że jest na minusie i wszystkie jej modelki zaczęły odchodzić z agencji. W dodatku gdzieś przy końcu filmu, gdzie powiedziała "Naprawdę kochałam tą dziewczynę" pff... też mi się znalazła matka od siedmiu boleśni. Strasznie mnie to zirytowało, prawda była taka, że chciała stworzyć za pomocą córki lepszą wersję siebie z dawnych lat.
 Już w pierwszych scenach Reriko wzbudziła we mnie negatywne uczucia zwłaszcza, jak traktowała swoich pracowników, a szczególnie Hane-chan, którą opluła wodą, bo była za zimna. Była wciekła o  zdjęcie do magazynu, wielce oburzona, bo miała podwójne ujęcie z tamtą modelką. Oglądając dalej film, sama nie wiedziałam, jak ocenić jej postać. Wydaje mi się, że tak naprawdę dziewczyna nie potrafiła być do końca sobą. Wszystko robiła, tak jak kazała jej matka. Tak samo jak przespała się z tym reżyserem, to potem zadzwoniła do matki, pytając się czy dobrze zrobiła. Ogólnie strasznie traktowała Hane. No po prostu aż wierzyć mi się nie chciało, że ta Hana tak jej ulegała... no po prostu... ja rozumiem, że pracowała dla niej i w ogóle, ale ja na jej miejscu nie dałabym się tak poniżać. Jeszcze z tym chłopakiem, co przyszła do ich domu i bezczelnie zaczęła go całować na oczach Hany. Ja się naprawdę dziwię tej kobiecie, że nie wytargała ją z domu za kudły.  Tylko siedziała skulona pod szafką, patrząc, co ona wyprawia z jej chłopakiem. Szczerze mówiąc, dopiero jakoś pod koniec zaczęło mi się robić jej trochę żal, ale w pewnym momencie sobie pomyślałam "Dobrze jej tak. Należało jej się". Zwłaszcza w tej scenie, gdzie zobaczyła te motyle, a później miała  zwidy  wesołym miasteczku. A potem, jak w gazetach ukazały się jej zdjęcia, jak wyglądała kiedyś. Potem jednak zmieniłam zdanie i naprawdę było mi jej żal. Bo jakby nie spojrzeć, to Ririko była tylko marionetką w rękach matki, która pociąga za sznurki jak tylko chciała. Ale w sumie, dziewczyna miała swój rozum i mogła myśleć, nim podjęła się tej dziwacznej operacji plastycznej, mogła przewidzieć, że każda operacja przecież niesie ze sobą jakieś skutki uboczne, no ale jednak... Ririko chyba była tak zaślepiona i pragnęła tylko piękna, że chyba nawet wtedy o tym nie myślała... albo tak została zmanipulowana przez matkę... w sumie na jedno wychodzi.
Niby Ririko miała wszystko, co chciała, ale była samotna. Miała fanów, którzy ją kochali, ale co z tego, jak kochali ją za jej piękno. Wszyscy zachwycali się jej ciałem i urodą, a kiedy cała prawda wyszła na jaw, to wszyscy się odwrócili od niej. Nic dziwnego, że się załamała, gdyż w jednym ułamku sekundy cały jej świat legł w gruzach. Widać, że słabą miała psychikę... nie potrafiła sobie poradzić z tą sytuacją, więc nic dziwnego, że skończyła tak, a nie inaczej. Jej jedyną bronią było jej sztuczne piękno, tylko tym potrafiła się bronić i błyszczeć. Zachowała się okropnie, zmuszając Hane i jej chłopaka, by zniszczyli twarz narzeczonej tego niby jej chłopaka. A potem kazała pociąć twarz tamtej modelce. Ja rozumiem, że poczuła się zagrożona, ale to kolejny dowód na to, że nie potrafiła inaczej załatwiać sprawy, tylko pragnęła jak najszybciej wyeliminować wroga. Chciała się odegrać na innych, zadać im ból by cierpieli i zaczęli upadać na dno, jak ona sama. 

Jej skutkiem ubocznym operacji były wychodzące plamy na jej ciele, które wymagały kolejnych dość drogich zabiegów plastycznych. Tak nawiasem nawiązując, ta klinika, do której chodziła Ririko zajmowała się narządami dziecięcymi, dzięki którym uzyskała upragnione piękno. Była wprost jak marzenie: idealna, zgrabna, piękna. Jak to ujął ten prokurator, który zajmował się sprawą tej kliniki, że Ririko jest piękna jak owoc, ale tylko na zewnątrz, bo wewnątrz jest, jak zjadana przez robale. W sumie te słowa idealnie oddają się "chorobie" Rikriko. Tymi robalami były jej plamy, jej własna operacja. 




Sama nie wiem, jak ocenić Ririko. Napisałabym, że to matka ją zniszczyła: jej ciało, duszę... życie. Wykorzystała dziewczynę, by zrealizowała marzenia, których nie było jej dane w przeszłości jako modelka. Była bezduszna, z chęcią by wymieniła córkę na lepszy model. Natomiast biedna Ririko za pewnie sądziła, że matka chce jej dobra, być może dlatego dała się namówić na tą operację. Widząc jej zdjęcia z przeszłości, to w sumie jej się nie dziwię, że chciała być piękna, a przede wszystkim schudnąć. Za pewnie nie wiedziała jakie plany ma wobec jej matka. A z pewnością, jak  każda kobieta chciała być doceniana, zauważana i wielbiona przez mężczyzn. Tak teraz o tym myśląc, sądzę że Ririko wcale nie była znowu taka pusta w środku, pozbawiona uczuć, zadająca ból innym. Już samo spotkanie z siostrą dużo o niej świadczy. Jak z nią rozmawiała, co jej mówiła. Wydaje mi się, że wtedy tak naprawdę odrzuciła maskę i pokazała prawdziwą siebie. Powiedziała, co jej leży na sercu, co ją martwi. Chyba w swojej siostrze widziała, jakby odbicie samej siebie. Przecież dawniej wyglądała, tak jak ona... Jednak z drugiej strony patrząc, była tylko i wyłącznie człowiekiem, który jak każdy jeden z nas ma prawo zbłądzić. Myślę też, że miała słabą osobowość, bo w innym wypadku nie dałaby, aż tak zawładnąć sobą swojej matce. Cóż... jednak piękno to nie wszystko....
 Film niesie przesłanie. Ukazuje, że gdy "woda sodowa" uderzy do głowy, to człowiek potrafi tak bardzo się zatracić w tym bagnie, w które depnął, że już sam nie wie, gdzie są granice.

Ogólnie film mi się podobał. Lubię, gdzie z filmów/dram można wywnioskować morały.  'Helter Skelter' to zdecydowanie taka produkcja, która albo się spodoba, lub mocno zrazi widza i wyłączy film gdzieś w środku. 



0 /skomentuj:

Prześlij komentarz