Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

środa, 27 marca 2013

私の偉大日本の恋 (Watashi no idai nippon no koi) Rozdział 7:(星と月) Hoshi to tsuki.

 Sama nie wierzę, że się udało, no ale jednak... Jestem zaskoczona, że w ogóle miałam wenę i napisałam w tak krótkim czasie rozdział. Ostatnio pisanie mi ciężko idzie... czegokolwiek, a muszę wziąć się za pracę maturalną. W planach mam, że jutro przysiadam nad nią i piszę. Ale jak to będzie w praktyce, to się okaże. Ogólnie mamy bardzo piękny marzec. Taa... nic tylko w krótkim rękawku chodzić, prawda? Ehm... mnie już ta pogoda dobija. Nic mi się nie chce. Chodzę, jakbym w ogóle nie sypiała, nawet kawa nie pomaga. To jest straszne, potrzebuję już słońca i ciepła. Buu, a jeszcze przez jakiś czas tak będzie. Obym tylko nie popadła w jakąś depresję, czy co. Chce słońceee...

A co do rozdziału, to hmmm... Nie wiem, co o nim napisać, i co myśleć. Rozdział pewnie, jak rozdział, taki, jak pozostałe, które napisałam. Jednak chyba musiałam trochę zmienić charakter głównej bohaterki, bo mi już sama działa na nerwy tym swoim zachowaniem. No więc to tutaj widać i już jest mniej taka, jaka była. Postaram się ją lepiej kreować, bo to już jest nudne szczerze mówiąc. A rozdział dedykuję Alex, bo się czepiała o ostatni. Także no... ten jest dla ciebie. Mam nadzieję, że ci się spodoba;P.

 

私の偉大日本の恋 

Rozdział siódmy:

Ta noc była dziwnie chłodna w porównaniu do tego, że był środek upalonego lata.  I wcale nie dlatego, że jakoś temperatura opadła o kilka stopniu na dół, czy zbierało się na deszcz. Niebo wciąż pozostało nieskazitelne, pomimo że słońce już dawno temu schowało się za horyzontem, oddając świat pod władzę pięknym migoczącym gwiazdom i księżycu, który akurat dzisiaj objawił się w pełni. Powietrze było duszne, bez cienia wiatru.

Kaoru tej nocy nie mogła zasnąć. Wierciła się z boku na bok, mając wrażenie, że odczuwa dziwny chłód. Czuła, jakby prąd lodu wstrzyknięto jej do żyły i rozprowadzono go po całym jej organizmie. Odczuwała nieokreślone mrowienie wokół serca, które zdawało się być mieszanką gorąca jak i paraliżującego chłodu. Starała się zidentyfikować ten stan, ale na próżno. Nie była wstanie porównać go do niczego, co mogłaby odczuwać już kiedyś.

Jej myśli wędrowały ku rozmowie z bratanicą, którą odbyła niespełna trzy godziny temu. Czy naprawdę chciałam go poznać? Pytała samą siebie, ale nie potrafiła w żaden sposób odpowiedzieć na to pytanie. Odczuwała jakąś pustkę, której nie potrafiła zapełnić. Dziwne, bo gdy nie widywała go przez jakiś czas, to pragnęła jak najszybciej go ujrzeć. Z kolei, gdy już się z nim widziała, była niemiła i opryskliwa dla niego. Nie potrafiła zrozumieć swojego zachowania. Powoli nie poznawała samej siebie.... I to napawało ją strachem.

Podniosła się z łóżka i powędrowała do łazienki, gdzie opłukała twarz letnią wodą. Miała wrażenie, że teraz jej ciałem zapanowała fala ciepła. Coś, jakby gorączka, ale wiedziała, że to nie jest to. Dotknęła dłonią swojego czoła. Nie było rozpalone.

-Dziwne...-mruknęła do siebie.- Co mi jest?

Uniosła głowę i napotkała na swoje odbicie w lustrze. Zmarszczyła brwi. Przed sobą ujrzała zmęczoną twarz z podkrążonymi oczami. Gołym okiem było widać, że słaby sen odciska na niej swoje piętno coraz to bardziej. Przeciągnęła dłonią po swoich włosach, po czym związała je w kucyka.

Wróciła do siebie w porę, gdyż jej telefon migał oznajmiając, że dostała sms-a, a teraz ktoś próbował się do niej dobijać, dzwoniąc. Nie słyszała dźwięku swojej komórki, bo wychodząc z agencji zapomniała włączyć głos w telefonie. Podeszła czym prędzej do stolika i wzięła komórkę do ręki.

Na wyświetlaczu migał jej nieznany numer. Zmarszczyła brwi, bo dziwiło ją to, kto o tej porze mógłby dzwonić. Najważniejsze osoby w agencji miały jej numer i ona także ich numery posiadała. Numer nie był z Polski. Pochodził stąd, z Japonii.

Wzruszyła lekko ramionami i postanowiła odebrać.

-Halo?-spytała cicho, by ukryć drżenie głosu. Przycisnęła telefon bardziej do ucha i oczekiwała na odpowiedź.

-Kaoru?

Zmarszczyła bardziej brwi, bo znała ten głos. Rozpoznała go od razu. Podeszła do okna i oparła czoło o chłodną szybę.

-Coś się stało?- Wciąż mówiła tym cichym głosem. Przymknęła powieki, bo zaczęła odczuwać senność.

-Pewnie cię obudziłem. Przepraszam... Po prostu...

Jej kąciki ust powędrowały lekko ku górze. Po raz pierwszy chyba słyszała go tak zmieszanego.

-Nie spałam...- Przerwała mu.- Nie mogłam zasnąć.

W jego głosie dało się usłyszeć cień ulgi.

-A wiesz, że ja też? Właśnie siedzę na parapecie i podziwiam księżyc.-Miała wrażenie, że się uśmiechnął.- Ładny jest... Do tego te gwiazdy.

Roześmiała się cicho.

-Dzwonisz do mnie, by porozmawiać o gwiazdach?

On także się zaśmiał. Słyszała jak jego głos robi się coraz mniej spięty. Chyba ucieszył się, że tekściarka nie nakrzyczała na niego o późny telefon w nocy.

Uniosła oczy na niebo, na księżyc i mimowolnie uśmiechnęła się. Byli w dwóch różnych miejscach, a patrzyli na ten sam księżyc. Musiała mu przyznać rację. Dzisiejszej nocy księżyc był przepiękny.

-Byłem ciekaw, czy odbierzesz.

-I jak? Ciekawość zaspokojona?

Gdzieś w głębi siebie, cieszyła się, że zadzwonił... To znaczyłoby wtedy, że o niej myśli. Potrząsnęła głową, jakby chciała pozbyć się tych myśli. Wiedziała, że musi trzymać swoje uczucia na wodzy. Przecież obiecała to sobie. Mimo wszystko, nie chciała już być dla niego wredna. Tym bardziej, że nic złego jej nie uczynił. Wręcz przeciwnie, był bardzo miły... albo w ten sposób chciał się z nią podroczyć.

-W pewnym sensie tak.- Znowu miała wrażenie, że się uśmiechnął tym anielskim uśmiechem.- Wiesz, co? Tak patrzę teraz w to niebo i zastanawiam się, jak ci idzie pisanie tekstu piosenki.

Aha, no tak, westchnęła cicho. Chodziło ci o tekst, było trzeba tak od razu, pomyślała z cieniem smutku.

-Powiedzmy, że w miarę okey. Ale zaczekaj chwilę...- Sięgnęła do biurka po kartki.- Mogę ci przeczytać, co już mam. Chcesz?

Usadowiła się na parapecie tak, by blask księżyca padał na zapisane znaki kanji. Chociaż nie musiała mu tego czytać. Znała bardzo dobrze słowa na pamięć. Przecież same je wymyśliła.

-No dobra. No to czytaj, jestem ciekaw, co tam stworzyłaś.- Roześmiał się z rozbawieniem.

Prychnęła tylko cicho, ale nie skomentowała jego zachowania. Starała się być miła. Chociaż ten jeden, jedyny raz. W końcu tutaj chodzi o pracę... i interesy.

Odchrząknęła cicho, jakby przed jakimś przemówieniem. Oparła się plecami o ścianę i ułożyła zapiski na kolanach.

Noc, co przynosi nadzieje na sen
tak szybko zastępowana jest przez dzień.
Czy mogę zostać w nim jeszcze trochę,
nim pierwsze promienie rozmarzą twój obraz?
Nie chcę otwierać oczu, bo wiem
odejdziesz wraz ze wschodem słońca
A ja chcę całą wieczność śnić,
bo tylko tam mogę odnaleźć Cię.

Czytała wolno i cicho, jakby recytowała jakiś wiersz. Dopiero teraz, gdy zaczęła wypowiadać głośno zapisane słowa, na jej policzkach pojawiły się rumieńce. Czuła je, bo zrobiło jej się gorąco a serce zabiło o trzy razy mocniej, niż dotychczas. Zdała sobie sprawę, że w tej piosence umieściła własne uczucia.

Chciałabym poczuć ciepło twoich rąk
Czy mogę czuć twą obecność poza snem?
Jestem tak zagubiona w codzienności
Twój uśmiech jest szansą na lepsze jutro.

Mimo wszystko stara się, by jej głos brzmiał naturalniej, więc ściszyła nieco ton, by ukryć drżenie. Gdy skończyła, odetchnęła cicho, gratulując sobie w duchu, że dała radę.

-Jesteś tam?-spytała, bo od kilku chwil po drugiej stronie panowała tylko cisza.

Już zaczęła się zastanawiać, czy czasem mężczyzna nie rozłączył się. Może to miał być tylko jakiś głupi żart? Dziewczyna typowana, że pewnie Koki go wymyślił. Zawsze był dowcipny, więc nic dziwnego, gdyby wypadło mu do głowy zrobienie kawału w środku nocy nowemu pracownikowi.

Miała już odłożyć telefon, kiedy usłyszała jego głos:

-A co powiesz na to, by słowa dalej brzmiały tak:
 
Kocham noc i kocham księżyc
Kiedy gwiazdy lśnią na niebie
Wtedy wszystkie drogi prowadzą do Ciebie.

Mrugnęła kilka razy powiekami i potrząsnęła głową. Miała wrażenie, że się przesłyszała. W dodatku ten jego aksamitny ton głosu... Sposób w jaki wypowiedział te słowa sprawiły, że po jej ciele przebiegły lekkie dreszcze. Uniosła oczy na księżyc, na gwiazdy i uśmiechnęła się, bo wiedziała, że patrzy na to samo niebo, w które patrzy on. 

-Kaoru, jesteś tam?

Otrząsnęła się z myśli i spojrzała w kartkę. 

-Daj mi chwilę. Zapisze je tylko- mruknęła.- Zatapiam się w twoim spojrzeniu, otulona w twych ramionach zatracam się...

-Co?

Poczuła mocne, ceglane wypieki na twarzy. Ścisnęła mocniej długopis w dłoni. 

-Ee... no dalsze słowa, które ułożyłam do twoich linijek.- Wyjąkała z trudem.

Głos po drugiej stronie słuchawki zaśmiał się cicho. Najwyraźniej rozbawiło go zakłopotanie tekściarki. 

-Hmm... podoba mi się. Ogólnie cały ten wers, który razem stworzyliśmy.- Wydobył z siebie ciche westchnięcie.- Pasuje mi on do dzisiejszego nieba, nie uważasz?

Kolejny raz spojrzała przez okno.

-Tak...- uśmiechnęła się. 

Musiała przyznać przed sobą, że podoba jej się ta rozmowa. Może wspólna praca nie będzie taka zła? Skoro jej początek prezentuje się tak, a nie inaczej. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Mogłaby z nim tak rozmawiać przez telefon aż do świtu...

-Lubisz śnić?- Usłyszała jego ciepłą barwę głosu. Znowu wyobraziła sobie, że jego kąciki ust wędrują do góry, układając się w tym uśmiechu, który tak bardzo uwielbiała.

-To zależy...- roześmiała się.- Nie lubię koszmarów. 

-Nie pytam o koszmary.- Jego głos teraz zabrzmiał jakoś inaczej. Tak, jakby był oburzony, że dziewczyna z tego się śmieje.- Chodzi mi bardziej o śnienie o czymś, co wydaje nam się odległe i niedostępne. Wiesz... coś jakby tworzenie własnego świata, czy coś takiego.

Zamilkła na chwilę. Musiała dobrze przemyśleć zanim mu odpowie. Było to oczywiste, że uwielbiała śnić. 

-Yhym...- Potaknęła głową, jednak wiedziała, że Japończyk nie ujrzy tego gestu.- Bo tak naprawdę dopiero tam człowiek jest szczęśliwy, gdzie może spełnić swoje najskrytsze marzenia. Może osiągnąć wszystko, czego nie będzie mu dane dosięgnąć w rzeczywistości. Sen jest, jakby naszym drugim życiem. Odzwierciedleniem jego lepszej strony. Ludzie mówią, że to ciemność jest zła, ale czy to nie podczas nocy... we snach czujemy się odrobinę lepiej? To za dnia, zmagamy się z naszymi problemami, ciągle staramy się pokazać jak z najlepszej strony, ciężko pracując. Nakładamy maski na twarze, udając zupełnie kogoś innego. Maskujemy nasze prawdziwe uczucia, bo się obawiamy tego najgorszego...

-...A we snach dopiero ukazujemy nasze prawdziwe oblicza i nasze pragnienia.- Dokończył za nią, jakby potrafił czytać w jej myślach.

Ugryzła się w język i to dość mocno. Miała ochotę przekląć głośno, ale powstrzymała się. Dlaczego tak łatwo potrafi przy nim pęknąć? Przełamać wszystkie bariery, tamy... Rozwalić wszelkie, solidne mury, które postanowiła wybudować, by nie ukazać, co tak naprawdę odczuwa. Nie była wściekła na niego, ale na siebie. Tak łatwo potrafił ją przejrzeć? Tak idealnie mu wychodziło wyciąganie z niej prawdziwej osobowości. A ona z kolei z taką łatwością potrafiła mu o wszystkim powiedzieć. Normalnie, jakby płynęła po gładkim morzu, bez jakiegokolwiek wiatru... Przerażało ją to.

Z pewnością wyczuł w jej głosie ten but. Już wiedział, że dziewczyna jest wrogo nastawiona do tego świata, w której dano jej żyć. Pragnęła wykreować własny świt i poukładać swoje życie tak, jak ona chce.... A taką możliwość miała tylko nocami... we snach. 

Wiedziała, że ją rozszyfrował po tonie, jakim dopowiedział swoje słowa. 

Zacisnęła powieki i westchnęła cicho, jakby z żalem.

-Przepraszam, ale późno już- rzuciła do słuchawki zmęczonym głosem.- Ostatnio nie wysypiam się i jestem zmęczona. Chciałabym się zdrzemnąć, więc... Na razie.

Rozłączyła się, nawet nie czekając na jego odpowiedź. Rzuciła telefon na łóżko i spojrzała w gwieździste niebo.

Gdyby życie było tak piękne, jak to niebo i sny, pomyślała, człowiek byłby chyba najszczęśliwszą istotą, która stąpa po ziemi... Ale nie jest... I nigdy nie będzie.


2 /skomentuj:

alex589 pisze...

W KOŃCU coś dla mnie!!!!! xD takie rozdziały to ja mogę czytać. Nieee co ja gadam, ja ten wręcz pochłonęłam :P nie mam do czego się tym razem przyczepić (do takich nie będę) xD każdy kto mnie zna, wie że ja jestem bardzo wymagająca i że zawsze muszę coś skrytykować (kto wie może moją przyszłością jest zostanie krytykiem xd), ale tutaj nie będę się czepiać, bo mi się podobało ^^ mam wrażenie, że dobrze rozumiem tutaj Kame i Kaoru, a w szczególności Kame xD jakoś tak swojsko to wszystko zabrzmiało hahah no i następny rozdział ma być też dla mnie, bo nie będę czytać!!! keep fighting!! :D

Everyle pisze...

Uh, ale mnie u ciebie dawno nie było. Nie wiem czemu, ale na mojej liście nie pojawiają się informacje o nowych postach na twoim blogu- nie mam zielonego pojęcia dlaczego O.o I tak żyłam sobie w nieświadomości, że ostatni post opublikowałaś w grudniu i nawet zaczęłam się zastanawiać, co tak długo cię nie ma, zajrzałam tutaj, no i proszę- blogspot zrobił mnie w konia T.T
Widziałam, że zrecenzowałaś kilka produkcji, które miałam okazję widzieć, więc najpierw przeczytam to i skomentuję^^

A jakby co, to ja też wróciłam- mam nadzieję, że wreszcie na stałe. Jakby co, zapraszam^^
skosnoocy.blogspot.com

Prześlij komentarz