Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

poniedziałek, 24 czerwca 2013

私の偉大日本の恋 (Watashi no idai nippon no koi) Rozdział 11:Owoc wspólnej pracy.

Nooo, nareszcie. Udało się, skończyłam jedenasty rozdział. Jestem z niego nawet dość dumna, biorąc pod uwagę fakt, że wciąż nie mam swojego komputera i pisałam go w częściach, kiedy siostra nie korzystała z niego, albo była na uczelni. Z góry chciałabym bardzo przeprosić, że wyszedł mi taki dość 'tasiemiec'. Ale raczej od teraz, takie długie rozdziały będą się pojawiać. Jak już wspomniałam, opowiadanie przeszło już rok, także chciałabym już ukończyć pisanie, a zacząć coś nowego. Planuję zmieścić się do piętnastego rozdziałach + do tego jeszcze z epilogiem. Jak mi szczęście dopisze, to może będzie mniej, ale to się zobaczy, co jeszcze przyjdzie mi do głowy ;).

Co do rozdziału, to chyba zawarłam w nim wszystko, to co planowałam. Choć nie jestem pewna, czy tak to ujęłam, jakbym ja to widziała. No nic, mogę mieć tylko nadzieję, że kolejny rozdział się spodoba. Naszła mnie taka myśl, aby podzielić ten rozdział na trzy części, bo pewnie nikomu nie będzie się chciało czytać takiego długiego. Jednak doszłam do wniosku, że moim prawdziwym czytelnikom będzie się chciało i dotrą do samego końca ;). Rozdział w szczególności chciałam zadedykować mojej kochanej 'doradczyni', czyli Kokoro-chan ;*. Dziękuję, że tak mnie wspierasz i czytasz moje szkice, wyrażając opinie na ich temat, pomimo że masz sesję i zajmujesz się projektami <3.

P.S: Rozdział może na blogu wydać się długi, w wrodzie może zająłby gdzieś może 5-6 stron... XD



 私の偉大日本の恋
Rozdział 11: 

-Mogę o coś cię spytać?

Siedzieli na ławce pod blokiem do późna, aż nocne chmury całkowicie przysłoniły niebo, a w oknach największych pracoholików na osiedlu w końcu zgasły światła i zapadła cisza nocna. Kaoru wciąż patrzyła w księżyc, jakby miała nadzieję, że znajdzie w nim odpowiedzi na swoje nieme pytania. Odkąd postanowiła nazywać swojego idola Słońcem, księżyc bezwarunkowo stał się jej sprzymierzeńcem, bowiem był dla dziewczyny jak odbicie lustrzane. Porównywała siebie do nocnego władcy nieba, bo tak samo, jak on nie była wstanie spotkać na swojej drodze słońca. Jednak jej się udało, ale nie wiedziała, na jak długo...

-Hmm?- Odwróciła głowę w jego stronę i od razu na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy spojrzała w jego ciepłe oczy.- Pytaj.

Japończyk odchrząknął cicho i tym razem to on spojrzał w nocne niebo, jakby chciał uniknąć spojrzenia dziewczyny. Na jego czole zarysowały się drobne zmarszczki, kiedy jego brwi powędrowały ku górze.

-Dlaczego akurat wybrałaś pracę w Japonii, w Tokio?- Zmrużył oczy, a Kaoru miała wrażenie, że teraz to on patrzy w księżyc.- Miało to coś wspólnego ze mną?

Dziewczyna poczuła, jak krew uderza w jej policzki, więc podejrzewała, że teraz są oblane w rumieńcach.W głębi ducha była wdzięczna nocy, bo mężczyzna nie był wstanie dojrzeć jej ceglanych wypieków w ciemnościach. Jednak to nie był największy problem Kaoru tego wieczora. Nie wiedziała, co mogłaby mu odpowiedzieć. Przecież nie powiem mu prawdy, powiedziała do siebie w duchu. To, co to nie, nigdy w życiu. Nie chcę, by wiedział, że cały ten wyjazd i praca u Johnnego miała posłużyć się ku temu, abym mogła poznać go osobiście. Muszę powiedzieć coś innego, ale co? Zastanawiała się nad odpowiedzią. Miała wrażenie, że trwa to całą wieczność, a w umyśle nie potrafiła odnaleźć stosownej odpowiedzi na jego przecież banalne pytanie. A może oczekuje prostej i krótkiej odpowiedzi, takiej jak "tak" albo "nie"? Pomyślała i utkwiła wzrok w jego twarzy. Nie była wstanie z niej odczytać w sumie niczego, co mogłoby jej pomóc w dowiedzeniu się, dlaczego o to pytał.

Miał regularne i delikatne rysy twarzy, zbyt łagodne, jak na zachodniego mężczyznę, ale odpowiednie dla Azjatów. Wydatne kości policzkowe i wyraźnie zarysowana lina szczęki powodowały, że Japończyk wyglądał na niemal słodkiego, jak dziewczyny zwykle mają zwyczaju nazywać Azjatów, ale jednocześnie w jego twarzy było coś takiego, co dodawało mu osobistego uroku, który z pewnością oczarowywał niejedną kobietę. Jego brązowe włosy były zebrane do tyłu i upięte w krótkiego kucyka, a grzywkę zaczesał na bok. Kaoru przeanalizowała szybko w myślach, jak bardzo się zmienił przez te wszystkie lata, odkąd śledziła karierkę KAT-TUNa i jego aktorstwo. Przed samą sobą musiała przyznać, że Japończyk już nie jest tak bardzo chudy, jakby był anorektykiem, z czego pamiętała go z produkcji "Nobuta wo produce" czy "Sapuri". Mężczyzna nabrał trochę ciała, po przez regularne ćwiczenia, jak się domyślała, pewnie przez program "Going", gdzie w odcinkach wgrywał w baseball.  Zauważyła także, że jest zmęczony, czego dowodem były wory pod oczami, co często niepokoiło Kaoru. Musiała przyznać, choć z niechęcią, że przez to przemęczenie wygląda na dużo starszego, niż w rzeczywistości miał lat. Jednak szybko stwierdziła, że Japończyk pewnie zna swoje granice, jeżeli chodzi o pracoholizm i wie kiedy powiedzieć sobie "dość".

Kamenashi zaśmiał się cicho, najwyraźniej rozbawiony długotrwałym milczeniem dziewczyny. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, Kaoru uświadomiła sobie, że znowu wpatruje się w niego, tak samo, jak wtedy w parku, kiedy starała się zidentyfikować mężczyznę w czarnym dresie. Czym prędzej odwróciła od niego wzrok, zapatrując się w jakiś punt od lewej strony, jakby nagle stał się najciekawszym obiektem tego wieczora na osiedlu. 

Wzruszyła ramionami, kiedy zdała sobie sprawę, że jego oczy wciąż są uważnie w nią utkwione.

-Po prostu uwielbiam Japonię- odpowiedziała, aby przerwać tę krępującą ciszę. Akurat to była prawda. Nie był jednym, jedynym powodem, dla którego chciała tutaj przyjechać, był jednym z wielu.- Zawsze fascynowała mnie kultura tego kraju. Legendarni samuraje, ich sztuki walki. Przepiękna architektura, przyroda... no i język japoński, który wprost kocham.

Jej usta rozciągnął leciutki uśmiech, bowiem była zadowolona ze swojej odpowiedzi. Aż sama się dziwła, dlaczego tak długo zwlekała z odpowiedzią. 

-No tak. Akurat samuraje najbardziej wzbudzają zaciekawienie w obcokrajowcach- zaśmiał się cicho.- Ale wciąż nie uzyskałem odpowiedzi na drugą część pytania.

Dziewczyna skrzywiła się niemal niezauważalnie. I tutaj był problem, bo wiedziała, że nie uda jej się nic wymyślić.

-No cóż... jako, że jesteś moim idolem, to chyba jasne, że jako twoja fanka chciałam cię spotkać.- Starała się by jej głos brzmiał obojętnie i bezbarwnie. Nie chciała by wyczuł w jej tonie fałszywą nutkę, dlatego mówiła ciszej, by ukryć lekkie drżenie głosu. 

-No a praca w agencji? Była pewnie celowa, hmm?

Odważyła się spojrzeć na japończyka. Choć jego słowa zabrzmiały bardziej jak stwierdzenie niż pytanie, to w jego oczach dojrzała jak maluje się rozbawienie, po czym jego usta wygięły się w uśmiechu.

-Wcale, że nie!- oburzyła się lekko.- Kocham muzykę i tworzę własne teksty podajże od gimnazjum. Do tego dołożyć język japoński, to chyba jasne, że słucham i uwielbiam japońską muzykę. Nieważne, czy pop, czy rock. Po prostu chciałam robić w życiu, to co lubię najbardziej. 

Znowu się roześmiał cichym śmiechem, a Kaoru przeklęła w duchu. Uświadomiła sobie, że za bardzo się uniosła. Najwyraźniej Japończyk się z nią droczył, a ona mu uległa.

-Gomen ne- wydusiła z siebie ciche przeprosiny, bo tak wymagała kultura japońska. Choć wcale nie czuła się skruszona swoim wybuchowym zachowaniem, lecz przeciwnie. Utkwiła w niego dość rozgniewane spojrzenie.Czuła się, jak na jakimś przesłuchaniu.- To w takim razie ja też mam do ciebie pytanie.

Wiedziała, że zachowuje się niegrzecznie. Chyba nigdy nie zrozumiem japońskiej etykiety i manier, przemknęło jej przez myśl, ani nie nauczę się ich. Ale w tej chwili miała naprawdę gdzieś zwyczaje Japonii, po prostu chciała się odgryźć za droczenie Japończyka. Była pewna, że już wcześniej zauważył, że dziewczynę jest łatwo zdenerwować. 

-Dlaczego akurat chciałeś, bym to ja napisała ci tekst piosenki? 

Zauważyła, jak iskierki rozbawienia tańczą w oczach Kame, a z jego gardła wydobył się cichy śmiech. 

-Chciałem cię wypróbować. Sprawdzić twoje możliwości, gramatykę japońskiego i przede wszystkim, jak piszesz... Ałaa!- Przerwał szybko i zaczął rozcierać obolałe ramię, po uderzeniu Kaoru.- Za co to? 

-"Wypróbować" "Sprawdzić"?!- Poczuła się oburzona i lekko zraniona. Nie spodziewała się, że mężczyzna tylko po to chciał, aby Kaoru napisała dla niego piosenkę. Myślała, że powód wizyty Japończyka w jej mieszkaniu nad ranem, po śnie, gdzie pisała w nim piosenkę dla niego z motywem snu, miał zupełnie inne znaczenie. Najwyraźniej się myliła i to bardzo, a to sprawiało, że poczuła się tak, jakby ktoś wymierzył jej siarczysty policzek- Super. 

-Żartowałem przecież.- Widząc jej minę zmieszał się i nie wiedział co powiedzieć dalej. Poczuł się głupio. Chyba za bardzo posunąłem się w żartach, pomyślał smutno. 

Dziewczyna nie patrzyła na niego, utkwiła wzrok we swoich dłoniach. Zawiodła się na nim. Była tak zadowolona, kiedy chciał, by to ona dla niego napisała tekst na jego solówkę. Niemal, czuła się wyróżniona wśród innych tekściarzy, że akurat wybrał ją, nową tekściarkę. A sama myśl, że piosenkę miałaby pisać dla niego, napawała ją wielką radością. 

-Kaoru, przepraszam, ja tylko...

Uniosła na niego smutne i zarazem pełne gniewu oczy.

-Tak, ty tylko chciałeś się podroczyć.

Gdyby miała całkiem inne podejście, to pewnie obróciłaby jego słowa w żart. Jednak tak nie zrobiła, bo dziewczyna była zbyt wrażliwa, a jego słowa, choć były tylko żartem, mimo wszystko ją zabolały.

-Przepraszam, naprawdę nie chciałem cię urazić moimi głupimi żartami.

Zgodzę się, ten był wyjątkowo głupi, powiedziała sobie, ale nie wypowiedziała tego głośno. Westchnęła cicho i jej spojrzenie nieco złagodniało.

-Dobra, nieważne. Teraz odpowiedz, dlaczego chciałeś, aby tekst był o śnie.

Nagle przed jej oczami pojawił się jej ostatni sen, gdzie siedząc na promenadzie, komponowała i pisała piosenkę właśnie dla niego. To właśnie ten sen zmienił podejście dziewczyny co do Japończyka o całe 180 stopni. Trochę było dla niej to dziwne, że następnego ranka Kamenashi wstawił się w jej mieszkaniu i chciał by tekściarka napisała słowa do jego solówki z motywem snu.  

Jego wyraz twarzy, choć smutny, nagle skamieniał jak skała i mrugnął kilka razy powiekami. Najwyraźniej pytanie dziewczyny zbiło go z tropu. Kaoru nie była pewna, co wyczytała z jego twarzy, ale mogłaby przysiąść, że było to zmieszanie i zaskoczenie. Jednak nie wiedziała dlaczego tak zareagował na jej pytanie. Nie było ono przecież trudne.

-Powoli świta.- Odezwał się po dłużej chwili wpatrując się w niebo.

Kaoru przeniosła spojrzenie na niebo, gdzie faktycznie nocne chmury zaczęły się powoli rozstępować, a na wschodzie było nieco jaśniej, niż na reszcie nieba. Była w szoku, że całą noc potrafiła przesiedzieć na ławce pod blokiem i nie odczuwać zmęczenia. W dodatku przegadała z Kamenashim całą noc i nie zauważyła tego, jak szybko upłynął im czas. Zdawało jej się, że upłynęło raptem kilka godzin.

-Pójdę już.- Podniósł się z ławki i spojrzał z troską na tekściarkę.- Postaraj się zasnąć na te kilka godzin przed pracą. Powinnaś być wypoczęta. I jeszcze raz przepraszam, to co powiedziałem, nie było prawdą.

Uśmiechnęła się lekko do niego i wstała. Wciąż zaskakiwało ją poczucie humoru Japończyków i ich żarty. Jednak wiedziała, że Kamenashi nie chciał sprawić jej przykrości tymi słowami, po prostu się drażnił, zupełnie tak samo, jak spotkali się po raz pierwszy w windzie. Nie mogła go za to winić. Choć wciąż było jej smutno, wiedziała, że Japończyk szczerze ją przeprasza.

-Oj no dobra. Już tak nie przepraszaj.- Ku jego zdziwieniu, tekściarka przytuliła się do niego i musnęła lekko ustami jego policzek.- Nic się nie stało. W takim razie,oyasuminasai.

Odwzajemnił lekki uśmiech. Chciał ją jeszcze zatrzymać, ale wstydził się swojego zachowania, dlatego pozwolił, by dziewczyna odeszła. Zaczekał, aż zniknie w drzwiach klatki schodowej, po czym sam ruszył w kierunku własnego samochodu, przeklinając siebie w duchu. 



***

Kaoru przebudziła się z tępym bólem głowy. Dałaby sobie rękę uciąć, że tyle, co  położyła się do łóżka, to po chwili usłyszała, jak rozbrzmiewa dźwięk budzika. Sięgnęła dłonią do telefonu i włączyła go, po czym przetarła oczy i znów je zamknęła. Spała raptem cztery godziny, a czuła się tak, jakby zasnęła na godzinę. Po upływie parę sekund, postanowiła podnieść się do siadu i przetarła ponownie oczy.

Wciąż w głowie słyszała słowa Kamenashiego, choć postanowiła mu wybacz, wciąż czuła lekkie ukłucie smutku. Wygramoliła się z pościeli i podreptała do kuchni, by zaparzyć kawę. Podejrzewała, że Klaudia jeszcze śpi, dlatego nie chciała budzić jeszcze dziewczyny o tak wczesnej porze. Wciąż mrużąc oczy, na półprzytomnie powędrowała do łazienki, gdzie wzięła zimny prysznic by się rozbudzić. Ubrała się szybko, w pośpiechu dopijając kawę i pisząc kartkę dla bratanicy, którą zostawiła na stole i wyszła z mieszkania.

Nim dotarła do agencji, słońce już prażyło niemiłosiernie. Młoda tekściarka wręcz poczuła ulgę, kiedy przestąpiła próg agencji i znalazła się w klimatyzowanym pomieszczeniu. Skierowała kroki do widny i udała się na piętro, gdzie mieściła się siedziba dla tekściarzy.

Przez pół dnia nie szła jej praca, mimo wypitych trzech kubków kawy i siedzeniu przy dodatkowym wiatraku. Miała wrażenie, że zaśnie na siedząco. Powieki zdawały się być ciężkie niczym ołów, które opadały same, a zmęczenie pomieszane z upałem dawały dziewczynie swe znaki.

-Zbieraj się.- Usłyszała głos swojego idola niemal już przysypiając przy biurku.

Zareagowała natychmiast, przebudzając się, jakby do jej żył wstrzyknięto poczwórną dawkę kofeiny.

-Hm? Co ty tutaj robisz?- Wciąż pocierając oczy, ledwo spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem. Ku jej zdziwieniu, Japończyk uśmiechał się i wyglądał na rześkiego i wypoczętego. 

-Załatwiłem ci "wolne".- Uśmiechnął się szerzej w swoim anielskim uśmiechu. Jednak widząc zmieszanie dziewczyny dodał szybko: - Powiedziałem Johnnemu, że chciałabyś w spokoju popracować w domu nad moją solówką. Zgodził się niemalże od razu. 

Podszedł do niej i złapał ją za rękę, jakby chciał pomóc tekściarce wstać. 

-Co?

-Oj, widzę, że naprawdę nabawiłem ci kłopotów. Prawie nie kontakujesz. Chodź. -Pociągnął ją za rękę, wyprowadzając z pomieszczenia a później z samej agencji. 

Nim się zorientowała, siedziała już w jego samochodzie.

-Dokąd mnie zabierasz?- spytała, kiedy ten zajął miejsce kierowcy. 

-Niespodzianka- uśmiechnął się od ucha do ucha i ruszył.- Tak naprawdę, to chciałbym ci wynagrodzić, że ukradłem ci noc. Nie dość, że cię zraniłem, to jeszcze przeze mnie wyglądasz jak żywy trup. 

Dziewczyna słysząc te słowa, momentalnie poprawiła się w fotelu pasażera i przeczesała dłońmi włosy.

Dalej jechali w milczeniu, aż w końcu samochód Kamenashiego zatrzymał się gdzieś za miastem wśród drzew i wysokich traw. Japończyk wsiadł jako pierwszy z samochodu. Kiedy Kaoru odplatała się z pasów i wyczołgała się z niego, zauważyła jak mężczyzna otwiera bagażnik.

-Chcesz mnie zmienić w nieżyjącego trupa?- Raczej stwierdziła, niż zapytała.

Kame spojrzał na nią i nie wiedział, czy to był żart, czy dziewczyna pytała serio. Z bagażnika wyciągnął koc i koszyk pełen owoców i soków.

-A nie, przepraszam.... myślałam tylko, że.- Machnęła dłonią.- Najwyraźniej za dużo kryminałów.

Japończyk zamknął bagażnik lekko zdziwiony i ruszył za Kaoru, która szła  w stronę szumu rzeki. 

-Myślałaś, że chcę cię zabić?- spytał, kiedy dorównał jej kroku i się zaśmiał.- Naprawdę jesteś niewyspana. 

-Noo... najwyraźniej.- Wciąż trąc oczy przysiadła na kocu, który Kamenashi rozłożył.- Ładnie tutaj.- Dodała po chwili.

Faktycznie krajobraz przed jej oczami, był zaskakująco piękny w porównaniu do wielkich biurowców Tokio, do których już przywykła. Znajdowali się na niewielkiej polanie, gdzieś za miastem. Dookoła rozciągały się wysokie drzewa i krzewy. Na trawie rosło kilka polnych kwiatów. W oddali było słychać cichy szum rzeki, a powietrze napływające od jej strony było przyjemnie chłodne.

-Lubię tutaj przyjeżdżać- powiedział cicho i usiadł obok niej.- Dobre miejsce na odpoczynek, czy rozmyślenia. W każdym bądź razie, miejsce działa kojąco na umysł i nerwy. 

-Yhm, to prawda...- uśmiechnęła się i przymknęła powieki rozkoszując się chłodniejszym powietrzem napływającym od strony rzeki. 

-Też w sumie jestem zmęczony...- Nim dziewczyna zdołała zaprotestować, Japończyk ułożył swoją głowę na kolanach tekściarki rozciągając się na całej długości koca i westchnął cicho rozkoszując się wygodą i idealną poduszką.

Kaoru otworzyła oczy i wbiła je w twarz Kamenashiego. Ten uśmiechnął się niewinnie i sięgnął do koszyka znajdującego się obok. Wyciągnął z niego przezroczyste pudełeczko, a w nim były zapakowane truskawki.

-Masz ochotę?- Odpakował truskawki i ułożył pudełko na swoim torsie, sam sięgając po jedną i wsunął ją w usta.- Hmm... są słodkie. Spróbuj. 

Tekściarka sięgnęła po owoc i ugryzła kawałek. Faktycznie był słodki, rzadko kiedy natrafiła na tak pyszne truskawki.

Kame znowu westchnął, zajadając się kolejnymi garściami owoców. Spojrzał w niebo i mrużąc oczami przyłożył dłoń do czoła, robiąc z ręki mini daszek.

-Popatrz- wskazał drugą ręką niebo, jak się okazało, chodziło mu o chmury.- Co ci ta przypomina?

Kaoru odchyliła głowę do tyłu i zaraz tego pożałowała, bo promienie słoneczne zakuły prosto w jej wrażliwe oczy. Zamknęła je szybko, a później otwarła i mrużąc powieki jak najbardziej się da, spojrzała na obłok wskazany przez Japończyka.

-Czy ja wiem...?- zastanowiła się chwilę. Nigdy jakoś specjalnie nie była dobra w odgadywanie, co przypomina jakaś chmura na niebie.- Nie wiem, smoka?- strzeliła. 

-Nie- zaśmiał się i Kaoru znowu uderzyła go lekko w ramię.- Przepraszam.

-Ciekawe, czy ty byłbyś tak dobry w pisaniu tekstów piosenek- odgryzła się na nim.

Kamenashi przekrzywił lekko głowę, by móc ujrzeć twarzy dziewczyny, tak by jego wzrok znajdował się poza zasięgiem słońca. Uśmiechnął się.

-A chcesz się przekonać?

Również się uśmiechnęła, że mężczyzna przyjmuje jej wyzwanie. Jednak nie chciała dać po sobie poznać, że jej się to podoba, dlatego wykonała lekki gest wzruszenia ramion.

-No pewnie- odparła uradowana.- Ale najpierw- wskazała brodą niebo.- To ty mi powiesz, co twoim zdaniem, ta chmura przypomina kształtem.  

-Literę "K", a przynajmniej przypominała chwilę temu- westchnął cicho i smuto, kiedy zdał sobie sprawę, że jego chmurka w kształtce jego literki rozdzieliła się na trzy części.- No nic. W takim razie, ja pomogę ci pisać moją piosenkę.

-Co takiego?! 



***

Słońce tego dnia chyliło się już ku zachodowi. Kaoru siedziała w salonie u Kame i co chwilę marudziła i narzekała, na wszystko, na co się tylko dało, byle zniechęcić Japończyka, by pomógł jej w pisaniu tekstu. Od samego początku, chciała napisać go sama. Tutaj ważyły się jej losy, czy zdoła przejść przez okres próbny, a ta piosenka mogła stać się kluczem do jej przyszłości. Marzyła o pracy, jako prawdziwy tekściarz w agencji Johnnego i nie chciała tego za wszelką cenę zepsuć.

-Weź tak nie marudź.- Kame dał jej sójkę w bok, lekko źgając ją łokciem w żebra, gdy po raz n-ty zaczynała narzekać.- Jesteś okropna. Praca z tobą jest beznadziejna.- Wywrócił oczami i sięgnął po kubek ziemnego napoju.

Zmroziła go chłodnym spojrzeniem tak, że Japończyk pomimo upału, poczuł jak zimny dreszcz przebiegła wzdłuż jego kręgosłupa. Jednak twarz tekściarki zaraz się rozpromieniła i oddała mu, tradycyjnie, uderzając go w ramię.

- Dlaczego nie piszesz dla siebie piosenek?- spytała po chwili, kiedy już miała dość i odsunęła od siebie kartkę papieru. Mrugnęła parę razy powiekami, wciąż przed oczami skakały jej znaki kanji.- Przecież widziałam twoją "Kizune". Moim zdaniem tekst świetny. 

Kame westchnął.

-"Kizune" pisałem już dawno,  dawno temu. Byłem jeszcze nastolatkiem. Może czasami uda mi się coś wymyślić, to wtedy wplatam to w swoje solówki.

-Tak jak w "Aishiteiru kara"?- Uśmiechnęła się lekko. Uwielbiała akurat tą piosenkę Japończyka, a sam fakt, że sam coś wniósł do tekstu, sprawiało, że utwór zasłużył u niej na jeszcze większą sympatię. 

-No, powiedzmy.- Odwzajemnił uśmiech i zaraz wrócił do swojej kartki, bazgroląc coś na niej, marszcząc brwiami.- Poza tym, prawie nie mam czasu na cokolwiek, a co dopiero na pisanie dla siebie tekstu. Podejrzewam, że zajęłoby mi to więcej czasu, niż dobremu tekściarzowi.

Kaoru przetarła dłońmi oczy i wróciła również do swojej kartki. 

-Hmm...- zamyśliła się po chwili na głos.- Tak teraz się zastanawiam i dochodzę do wniosku, że gdybym była piosenkarką, to wolałabym śpiewać własne słowa. Nie umiałabym zaśpiewać czyjeś piosenki.

Kame oderwał oczy od kartki papieru i przeniósł je na dziewczynę lekko zaskoczony, słysząc takie słowa z jej ust.

-Wiesz...- zaczął cicho- może na początku tak by było, ale uwierz mi, później pod presją agencji, wytwórni i fanów, nie byłabyś wstanie skupić się na napisaniu czegoś nowego i przede wszystkim dobrego. Początki kariery zawsze są fajne, wydaje się, że sama od początku do końca będziesz tworzyć swoją muzykę. Jednak, gdy dosięga cię sława, ludzie oczekują od ciebie coraz to czegoś lepszego. W pewnej chwili musiałabyś skorzystać z pomocy profesjonalnego tekściarza. Nie mówię tego w złości i mam na myśli tutaj sławne gwiazdy na rynku muzycznym. Wiele popada w panikę, gdy spina się na sam szczyt, nie wiedząc, co zrobić, by nie zawieść własnej wytwórni, a przede wszystkim fanów.- Uśmiechnął się lekko, gdy na twarzy tekściarki zauważył zaskoczenie.- Ale, gdybyś śpiewała, to obstawiam, że tobie taka sytuacja nie groziłaby.

-Hmm?- Lekko zdziwiona mrugnęła powiekami. 

Japończyk roześmiał się.

-Sama przed chwilą przyznałaś się do tego, że słowa w piosence są dla ciebie najważniejsze.Co prawda, przyznaję, że nie widziałam reszty twoich tekstów, ale, to co piszesz dla mnie, i to co napisałaś dla Yamapiego, utwierdza mnie w przekonaniu, że żyjesz muzyką. Z pewnością twoja muzyka byłaby dobra, bo wkładałabyś w nią swoją całą duszę i serce. 

Słysząc jego słowa, tekściarka zarumieniła się i opuściła głowę. Nigdy, od nikogo nie słyszała takich miłych i ciepłych słów, jeszcze takich pochwał. Nie spodziewała się, że usłyszy je od swojego idola. Zaskoczył ją.

-Arigatou gozamiamsu- wyszeptała. 

-Nie masz za co dziękować Kaoru-chan. Mówię, to co widzę. Choć w śpiewaniu czyiś tekstów, wcale nie jest inaczej. Wiem to z własnego doświadczenia i chłopaków zespołu. To nic, że ktoś napisze nam piosenkę na singla. Staramy się tak zaśpiewać słowa, jakby popłynęły one z głębi naszego serca. Rynek muzyczny to nie tylko ukazywanie siebie i to, co się śpiewa. Tutaj chodzi o przetrwanie. To jest ta najczarniejsza strona rynku, szczególnie w takich agencjach, jak Johnnego.

Tekściarka kiwnęła tylko głową na znak, że rozumie i zgadza się z jego słowami. Prawdę mówiąc, nigdy nie wiedziała, jak to jest po tej drugiej stronie. Pewnie Kame ma rację, przyznała mu rację w duchu. Show biznes potrafi zmienić człowieka, że będąc na tym szczycie, człowiek zapomina o tym, co dla niego jest naprawdę najważniejsze i stara się utrzymać na wierzchołku jak najdłużej, i za wszelką cenę.

W końcu zamilkli i do późna pracowali nad piosenką. Więc kiedy Kamenashi odłożył swoją kartkę na blat stołu, za oknem było całkiem ciemno, a oczy piekły niemiłosiernie od pisania przy słabym blasku lampki. Wzrokiem powiódł na tekściarkę, która trzymając swoje zapiski na kolanach, zasnęła. Japończyk uśmiechnął się lekko i postanowił spojrzeć w jej kartkę. Ujął ją w dłoniach i czytając zamieszczone słowa, pokiwał  głową z aprobatą.

Ponieważ żyjesz i oddychasz, mam odwagę do marzeń.
Ponieważ żyjesz i oddychasz, mój świat nabiera barw.

Uśmiechnął się jeszcze szerzej i znowu spojrzał na Kaoru. Bez wątpienia odgadł, że te słowa są skierowane do niego, a przynajmniej tak mu się wydawało. Uznał, że bardzo dobrze wpasowują się w klimat piosenki.

Spoglądam w gwieździste niebo,
czy mogę cicho wypowiedzieć swoje życzenie?
Jestem tak bardzo rozchwiana między jawą a snem
Twój uśmiech jest nadzieją na jutrzejszy dzień.
 
Kolejny wers sprawił, że musiał się chwilę zastanowić. Gdy tylko skończył go czytać, znowu spojrzał na twarz dziewczyny. Chciał wiedzieć, o jakie jej życzenie mogło chodzić. To nonsens, zaraz powiedział do siebie i potrząsnął głową. Pewnie każdy z nas ma jakieś ciche pragnienia, które chcemy, by się spełniły. W sumie ja też mam ich trochę, więc tym bardziej idealnie pasują mi do solówki. 

Miał już odłożyć kartkę na stół, jednak jego uwagę przykuło coś na samym dole kartki, w śród skreślonych słów. Przebiegł po nich szybko oczami i stwierdził, że zabrzmiały dość rozpaczliwie:


Nie zabierajcie mi nocy i marzeń
bo tylko wtedy mogę odnaleźć cię.

Czyżby dlatego tak bardzo kochała księżyc i noc? Zamyślił się dość długo nad tym, i nad słowami, które usłyszał od niej wczorajszej nocy, gdy mówiła mu o słońcu i księżycu. Potrząsnął energicznie głową, jakby chciał już o tym nie myśleć. Czuł, że jego własny mózg zamienił się w jakąś papkę. Nie miał już siły na rozmyślenia, gdyż miał wrażenie, że zaraz głowa mu eksploduje od natłoku napływających myśli i pracy nad tekstem. 

Spojrzał ostatni raz na twarz Kaoru i sięgnął do lampki, by ją wyłączyć.


*** 

Coś ją obudziło, lecz w pierwszej chwili nie wiedziała co. Nim rozwarła powieki, do jej uszu dobiegł śpiew ptaków za oknem. Było dla niej to dziwne, gdyż nigdy nie słyszała nad ranem we własnym mieszkaniu, by śpiew ptaków ją budził. 

Dlatego otworzyła oczy.

Powiodła wzrokiem po pomieszczeniu, w którym się znajdowała. W pokoju panował półmrok. Spojrzała w stronę okna. Na niebie dopiero lekko zarysowywała się tarcza wschodzącego słońca. Okno było lekko uchylone, więc śpiew ptaków był głośniejszy, jakby znajdowała się na zewnątrz. Dostrzegła, że jedna gałąź drzewa prawie styka się z framugą okna, a w lekkim półmroku dostrzegła małe główki zwierzątek, które machały radośnie skrzydełkami. 

Usiadła na łóżku przypominając sobie, co wydarzyło się poprzedniego dnia. Po chwili zorientowała się, że nie znajduje się w salonie Japończyka. Serce zabiło jej dwa razy mocniej, gdy jeszcze raz dokładnie obadała wzrokiem pomieszczenie. Najwyraźniej znajdowała się w jego sypialni. 

Przetarła oczy, zamknęła je i otwarła, jeszcze raz wiodąc po pokoju oczami.

 Jednak wzrok ją nie mylił. 

Musiała być to sypialnia Japończyka. 

Wstała czym prędzej z łóżka i wyszła z pomieszczenia. Czuła się nieprzytomna i wciąż śpiąca, lecz zapach kawy nieco ją otrzeźwił, gdy znalazła się w kuchni, gdzie ujrzała siedzącego przy stole Kamenashiego. Przed sobą miał plik wczorajszych kartek i wyglądał na takiego, który uważnie studiuje zapisane na nich znaki kanji. 

Uniósł oczy na dziewczynę i uśmiechnął się promiennie.  

-Dzień dobry. Zaparzyłem kawy, chcesz? 

Kaoru powłócząc nogami podeszła do stołu i usiadła na krześle wciąż trąc zaspane oczy. 

-Czemu obudziłam się u ciebie w sypialni?- spytała, obserwując Japończyka jak nalewa kawy i stawia przed nią parujący kubek.

-A co miałem zrobić? Zasnęłaś na kanapie w tak niewygodniej pozycji, że gdybyś się obudziła rano, to z pewnością zaczęłabyś mi narzekać, że bolą cię kości i mięśnie. Po prostu  przeniosłem cię do siebie, a sam zdrzemnąłem się na kanapie.

Kiwnęła tylko głową i upiła łyk kawy, zaraz się krzywiąc.

-Blee, gorzkie!- Sięga po cukier i wysypała sobie do kawy z trzy łyżeczki.- Co tam masz?  

Sięgnęła po pierwszą kartkę, która była na samym wierzchu. 

Sen, co przynosi nadzieje marzeniom
tak szybko zabierany jest przez świt.
To kolejna taka noc, gdy sen opuszcza mnie
Czy mam prawo do tęsknoty za tobą?
Chcę już zamknąć moje oczy, bo wierzę
wraz ze wschodem księżyca znowu ujrzę cię.

-Wooo, ładne. Sam to napisałeś?- Z uśmiechem, spojrzała na niego. 

Kamenashi lekko zaczerwienił się i spojrzał w okno.

-Eee, wzorowałem się na twojej pierwszej zwrotce. Napisałem to dzisiaj nad ranem. 

-Zarumieniłeś się- roześmiała się.

Spojrzał na nią.

-Wcale, że nie.

-A właśnie, że tak.- Obserwowała go z pod przymrużonych powiek, zadowolona, że teraz to on spiekł buraka przed nią.

Wyrwał jej kartkę i przyjrzał się ponowie swoim słowom.

-Podoba ci się?- spytał cicho po chwili.

-Yhm. Nawet bardzo. Widzisz, jak chcesz, to potrafisz pisać.

Znowu spojrzał na nią i obdarzył ją ciepłym uśmiechem.

-To wszystko dzięki tobie. Choć jest mały problem.

Zmarszczyła brwi, nie wiedząc o co chodzi.

-Jak ją nazwiemy?- Pośpieszył z odpowiedzią. 

Kaoru spojrzała w okno, zamyślając się. Spojrzała na wschodzące słońce i uśmiechnęła się.

-Wschód księżyca.

8 /skomentuj:

Anonimowy pisze...

Ale się zaczytałam. Chociaż nie było tego tak dużo, jak pisałaś^^. A tu śmiesznie opisałaś Kame, taki szczupły to on aż nie był, no skoro był młody to chyba dobrze że tak wyglądał, nie? A teraz to nie wygląda na starszego od siebie, wiem że tak czasami pisze do cb o nim, ale to tak na żarty żeby cię wkurzyć :D A zapomniałaś napisać o tym, co ci zawsze mówię, jeśli chodzi o wygląd Kame :D huehuehue... Ten moment gdy siedzieliście na tej polanie, to był podobny do jednej dramy. A ta Kaoru tutaj to jakaś taka inna jest, no ale może mi się tylko tak wydawać. Czekam na następny rozdział, się nie mogę doczekać ;)
Psiku^^

Kokoro-chan pisze...

OK, Zgodnie z sugestią- piszę go w przerwie od żelbetu xD Swoją drogą- jak wcześniej tematy były w miarę ciekawe, to to kolokwium jest tak nudne, że już tego nie mogę aż czytać... Ale wracając do rozdziału ;]
1) "Z góry chciałabym bardzo przeprosić, że wyszedł mi taki dość 'tasiemiec'. "- E tam tasiemiec xD Nie jest tak źle xD Pisałaś dłuższe rozdziały;]
2) "Co do rozdziału, to chyba zawarłam w nim wszystko, to co planowałam." A to nowość xD Chociaż i tak sporo powycinałaś xD
3) Fajnie xD Zostałam doradczynią xD Tak to- prawda zamiast robić projekty, to czytałam te Twoje twory xP Nawet teraz- pisze komentarz zamiast uczyć się żelbetu ;]
4) Poranek Kaoru mi przypomina jak byś opisywała budząc się rano po jakiejś imprezie z wielkim kacem xD
5) A jednak Kame spał w salonie xD Już myślałam że na korytarzu albo w mieszkaniu Kaoru xD
6) Jestem ciekawa dalszej części ;] Bo z zapowiedzi będzie się dziać i mam nadzieje, że w miarę szybko przelejesz ten pomysł przy pomocy klawiatury ;]
7) Ok to tyle ;] A teraz wracam do żelbetowych nudów...
8) Do pisania! ;]

Kaoru pisze...

Czyli mam pisać tasiemce? XD Skoro dla was to nie jest długi rozdział, no raczej dłuższe wam nie będą przeszkadzać, a szykują się dłuższe właśnie ;p.
Oj tak, masz rację Kokoro, mam nadzieję, że uda mi się przelać to wszystko tak piękne, jak ci streściłam na gg, bo naprawdę zapowiada się ciekawie, także... ;].

A co do wyglądu Kame, Psik, to ty już cicho bądź. Wiem, że chodzi ci o jego policzki. A jego policzki są urocze <33 więc nie wiem, co ty chcesz od nich :P

Kokoro-chan pisze...

xD
1) "Czyli mam pisać tasiemce? XD "- Tak xD Ale bez długich opisów z masą dialogów xD Bo tak się najlepiej czyta xP Oj wiem, że będą dłuższe- patrząc na "plan ramowy" tego co tam będzie się dziać xD
2) No ja wierzę w Ciebie xD W razie czego pomogę xP ładnie to opiszesz xD I mam nadzieje, że to co planujesz po opowiadaniu również się uda :D
3) Nie wiem o co chodzi z tymi policzkami xD
4) Już się nie mogę doczekać jak to przeleję na papier xD Głupia sesja, niech się szybko kończy xD

Anonimowy pisze...

Huehuehueeeee....Kaoru!Te jego "okrągłe kuleczki", może dla ciebie są uroczę, ale dla mnie są śmieszne. Czasami to widać na zdjęciach :D
Psiku^^

Kaoru pisze...

Spoko, mając jaką doradczynie, jak ty, to z pewnością ładnie to ubarwię, tylko wena musi być ;p. A co do tego, co ma być po opowiadaniu, to w sumie też już mam pomysł. Ale najpierw to ja muszę mieć swój komputer, aby móc na spokojnie pisać ;)

Psik, Bosh, jakie "okrągłe kuleczki"? Ja was nie rozumiem, policzki ma jak każdy normalny Japończyk. A Kame przede wszystkim ma urocze te swoje policzki, także, no cicho XD Przy mnie więcej tego nie mów, bo naprawdę mnie to wkurza :P Ja tam na Maru nic nie mówię...

Kokoro-chan pisze...

xD
1) Doradczynię xD Haha xD ładnie piszesz i wiem, że to ciekawie ubarwisz ;] Oj tam wena- ona zawsze kiedyś wróci ;]
2) Ja wiem co ma być po opowiadaniu xD Jestem ciekawa jak bardzo biblijnie to wyjdzie xP
3) Policzki Kame xP Powiem tyle- normalne je ma xD A Maru- też ma normalne policzki xD Ueda tak samo xP Więc ja nie wiem o co wam chodzi xO

Kaoru pisze...

Kokoro, jak się spotkamy, to ci wyjaśnię dokładnie, o co chodzi Klaudii i mojej siostrze z policzkami Kame =(^-^)=. Wtedy to, jestem pewna, że padniesz ze śmiechu... No cóż, one we dwie, jak coś wymyślą, to nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać <3 xD

Prześlij komentarz