
skip to main |
skip to sidebar
Dzisiaj
skończyłam oglądać dramę "Buzzer beat" no i...
musiałam napisać notkę, bo aż mnie rwało do tego. Więc uznałam,
że notka o tej dramie to dobry materiał na dzisiejszy post.
Wciąż
nie potrafię uwierzyć, że skończyłam oglądać "Buzzer
beat". Zaczęłam w poniedziałek, a dzisiaj skończyłam.
Przywiązałam się do głównych bohaterów, polubiłam ich. Nie
których to nawet bardzo. Zwłaszcza Naokiego, gdzie w jego postać
wcielił się nikt inny, jak tylko Yamashita Tomohisa. Również
Riko, grana postać przez Kitagawę Keiko wywołała u mnie pozytywne
emocje. Ta dziewczyna jednym słowem, była świetna.
W
końcu i nareszcie obejrzałam dramę "1 litre no namida"...
i powiem, że mam mieszane uczucia. Film naprawdę wzruszał i łapał
za gardło w taki sposób, że czasami czułam w nim ogromną gule
łez, której nie potrafiłam w żaden sposób przełknąć. Każdy
odcinek, gdy przedstawił krok po kroku postęp choroby Ayi, czułam
smutek i... chciało mi się płakać. A ona jeszcze potrafiła
uśmiechać się od ucha do ucha. Podziwiałam ją przy każdym
odcinku. Najbardziej ścisnęło mnie w gardle, podczas gdy Aya
dowiedziała się oficjalnie na co jest chora i te jej pytanie do
lekarza:" Mam jedno pytanie, dlaczego ta chora wybrała właśnie
mnie? Ja mam dopiero 15 lat" i te łzy w jej oczach. Ta scena
chyba zostanie w mojej pamięci na długo, bardzo długo. Jeszcze
bardziej chciało mi się ryczeć, gdy wróciła ze szpitala do domu
i siedziała sama w ciemnym pokoju.