Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

piątek, 12 lipca 2013

私の偉大日本の恋 (Watashi no idai nippon no koi) EPILOG: Jak ze szkła.

Postanowiłam dzisiaj wstawić epilog, bo obawiam się, że jutro nie będę miała na to czasu. W niedzielę rano wyjeżdżam na dwa tygodnie do Norwegii. Spanie pod namiotami i te sprawy. No, zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, że wyjazd się uda, tak jak planujemy. Właśnie z siostrą sobie wymyśliliśmy, że weźmiemy ze sobą laptopa, aby móc co oglądać wieczorami. Dlatego przez cały dzisiejszy dzień pobierałam dramę. Jak się uda, to jeszcze jutro ściągniemy następną. Byłoby wtedy, co oglądać przez całe dwa tygodnie wieczorami. Tylko trochę gorzej z ładowaniem baterii w komputerze, bo na polach kempingowych, to jedynie w łazienkach. No nic, jakoś damy radę ;)).

A epilog musiałam wstawić, bo na wyjeździe ciągle by mnie męczył i  nie dawałby mi spokoju.
Tak jak wcześniej pisałam, ostatnio wstawiałam ostatni rozdział, dzisiaj epilog. Czyli oficjalnie można uznać, że opowiadanie zostało ukończone. Dla chętnych, którzy lubą czytać moje wypociny: po powrocie zamierzam wrócić z kontynuacją opowiadania. Druga część będzie się nazywać: "My heaven". Mniej więcej akcję mam zaplanowaną, poza tym, mam calutkie dwa tygodnie, by dobrze ją sobie dopracować w głowie. Także do zobaczenia, za dwa tygodnie ;p.



私の偉大日本の恋 
EPILOG:
Siedziałam na tej samej polanie, kiedy odwiedził mnie mój przyjaciel. Lato już dobiegało końca, mimo to słońce grzało niemiłosiernie, parząc mnie w plecy. Westchnęłam cicho i uniosłam oczy w górę. Zmrużyłam powieki i uśmiechnęłam się smutno widząc po błękitnym niebie dryfujący obłok w kształcie literki "K".

Od tamtych wydarzeń minął już rok. Miałam cichą nadzieję, że moje bolesne kłamstwa odeszły w zapomnienie, a najważniejsza osoba w moim życiu wyrzuciła mnie już dawno z serca. Pewnie mnie znienawidził, miał do tego pełne prawo. Choć teraz zaczęłam zastanawiać się, jakby to wszystko się potoczyło, gdybym jednak powiedziała mu prawdę. Czy by to coś zmieniło? Nie miałam pewności. I tak naprawdę nie miałam pojęcia, co wtedy mogłaby nowego wymyślić ta kobieta, by nas rozdzielić.

Żałowałam...

Każdego dnia, odkąd wróciłam do domu, żałowałam, że tak postąpiłam. W tamtym czasie po prostu stchórzyłam. Gdybym była odrobię odważniejsza, to kto wie, może postawiłabym się tej szalonej kobiecie i powiedziała mu o pogróżkach i szantażu. Jednak, to co mnie trzymało, to moja niepewność. Nie wiedziałam, co on czuje do mnie, więc bałam się zaryzykować. Cóż, może tak właśnie miałam zrobić, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia.

Już nie...

To nic, że chciałam, aby teraz był tutaj obok mnie. Wciąż mi brakuje tych chwil, spędzonych razem. Może nie było ich wiele, ale mimo wszystko, po tak odległym czasie, wciąż mam wrażenie, że zaraz przyjdzie, usiądzie obok i przytuli mnie. Uśmiechnie się, powiem coś, co mnie rozśmieszy.

Jednak to wszystko należy już do przeszłości. I muszę się z tym pogodzić.

Odetchnęłam znowu i spojrzałam na kartkę, którą trzymałam na kolanach. Uśmiechnęłam się,  bo przynajmniej wspomnienia przydały się do napisania tekstu na solówkę dla mojego przyjaciela. 

Sięgnęłam po gitarę.

Za każdym razem, kiedy mój wzrok padał na wyrzeźbioną w drewnie literę "K"  czułam ukłucie bólu i żalu.

" Twoja i moja literka. Chciałem, by przypominała ci o mnie" 

Niemal usłyszałam, jak tamtego dnia, w dniu swoich urodzin. Pamiętałam, że dostałam jeszcze od niego maskotkę żółwika, ale rzuciłam nią w niego, by uwierzył w moje kłamstwa. Tego też żałowałam, bo tak bardzo chciałam przytulić tą maskotkę.

Teraz pamiątką po nim, została tylko ta litera wyrzeźbiona w gitarze. Jedyny dowód na to, że przeżyłam swoją przygodę w Kraju Kwitnącej Wiśni i udało mi się spełnić swoje marzenie- byłam tekściarką w agencji Johnnego Kitagawy.

Sięgnęłam po piórko i zaczęłam uderzać nim o struny i śpiewać cicho: 

Czysta, przejrzysta poświata
oślepiła mnie
Skaza na sercu
wciąż o Tobie przypomina
Wchodzę na tą samą ścieżkę
z nadzieją, że Ciebie tam spotkam.


Błękitne niebo wydaje się być
tak bliskie i czyste
Promienie słońca padają na skórę 
ale nie czuję ich ciepła
gdy Ciebie tutaj nie ma

Tęsknota i smutek towarzyszy mi
gdy samotnie oglądam obłoki na niebie.

Piosenka choć napisana po moim powrocie, idealnie nadawała się na solówkę Uedy. Oczekiwał ode mnie właśnie czegoś takiego. Prawdziwego. To dlatego chciał, bym przypomniała sobie swoją wielką miłość, którą przeżywałam w Japonii. Tekst miał być w stu procentach jak najbardziej realny, napisany przez kogoś, kto przeżył coś takiego. Dzięki wspomnieniom, byłam wstanie dokończyć piosenkę, którą nazwałam: "Jak ze szkła".


W pustych ścianach odbija się twój głos
Jestem jak ze szkła,
bez Ciebie rozpadam się
Pukam ciągle do Twojego serca
ale Ty wciąż milczysz
Głuche echo
Jak na dnie studni czuję się
Uwięziona,
nie mogę wykrzyczeć swojego bólu.

Słowa, które śpiewałam, odkrywały cały ból i żal, który we mnie siedział. Moje serce było pełne kłamstw, o których nikt nie wiedział, poza mną i Uedy. Napisałam celowo taki tekst, bo wiedziałam, że cały zespół przeczyta piosenkę. Pisząc ją, pragnęłam z całego serca, aby Kamenashi widząc te słowa, dowiedział się, że to wszystko, co wtedy mu powiedziałam, było kłamstwem. Nie liczyłam na wybaczenie, ani na zrozumienie. Po prostu chciałam, aby wiedział...

Nic więcej.

-Kaoru!

Uniosłam głowę i ujrzałam spinającego się na wzgórze Ue. Pomachał do mnie dłonią, zupełnie jak wtedy, kiedy zjawił się kilka dni temu.

Miałam już mu odmachać i obdarzyć go uśmiechem, kiedy nagle za jego plecami wynurzyła się postać.

Nie musiałam wcale mrużyć oczu. To nic, że patrzyłam wprost słońce, które mnie oślepiało. Choć osoba była odległa, wiedziałam, kto to jest. Mój puls znacznie przyśpieszył, a serce zabiło dwa razy mocniej na jego widok, jak i ze strachu. Nie wiedziałam tylko jedno: dlaczego tutaj przyjechał?

Przestałam już grać. Czułam, jak adrenalina parzy moje żyły, kiedy nasze spojrzenia wreszcie się spotkały.

Niewiele się zmienił przez rok czasu, pomyślałam nagle. A może tylko tak mi się wydaję, przecież oglądam regularnie z nim wywiady i programy.

-Wiem o wszystkim...- powiedział cicho i wysypał coś z koperty.

Zamarłam i to dosłownie, kiedy zdjęcia lekko i miękko opadły tuż przede mną na trawę. Wśród nich doszukałam się wzrokiem dwóch kartek z pogróżkami.

-O porwaniu również.

Westchnęłam przeciągle i mimo woli poczułam, jak serce boleśnie uderza o moje żebra. Jednocześnie odczuwałam ulgę, ale z drugiej strony bałam się. Nie dałam rady dłużej patrzeć w jego oczy, dlatego utknęłam wzrok w gitarze.

-Kaoru, wybacz- usłyszałam głos Ue.- Musiałem mu powiedzieć.

Spojrzałam przelotnie na przyjaciela i posłałam mu cień uśmiechu, aby dać mu do zrozumienia, że nie gniewam się na niego.

-Zostaw nas samym. Chciałbym na osobności porozmawiać z Kaoru.

Na Kamenashiego nie spojrzałam. Nie byłam wstanie nic odczytać z jego tonu głosu. Był bezbarwny, pozbawiony jakichkolwiek uczuć, co napawało mnie przerażeniem, bo nie miałam pojęcia, czego mogłabym się spodziewać. Już chyba wolałam, aby był na mnie zły. Uznałam, że byłoby to lepsze, niż ta obojętność.

-Kame, ja...- zaczęłam. Kompletnie nie wiedziałam, co mogę mu powiedzieć. Od czego zacząć, a przede wszystkim, jak mu to wszystko wytłumaczyć.

-Nie, teraz ty słuchasz, a ja mówię- przerwał mi od razu.

Po moim ciele przeszedł dreszcz. Zacisnęłam mocniej dłoń na gryfie i przygotowałam się teraz na gorzkie słowa, ale tym razem to z jego strony.

Długo milczał. Dla mnie ta chwila trwała wieki. Westchnął cicho, a kiedy odważyłam się unieść oczy, stał gdzieś z boku i podziwiał małe domki, które rysowały się po przeciwnej stronie łąk i drzew.

- Nie spodziewałem się po tobie, że posuniesz się do czegoś takiego. Najwyraźniej nie darzyłaś mnie wystarczającym zaufaniem, by powiedzieć mi o wszystkim - westchnął znowu, ale tym razem, jakby ze smutkiem.- Zawiodłaś mnie, jednak po części cię rozumiem, choć nie powinienem. To nie jest żadne wytłumaczenie, że chciałaś mnie tylko chronić. Tak się nie robi, przynajmniej osobom,  które rzekomo się kocha. Kłamstwa do niczego nie prowadzą, jak sama widzisz. Również jestem normalnym człowiekiem, który ma swoje uczucia. To nie ma znaczenia, że pracuję w show biznesie, zasługiwałem na prawdę. Sądziłaś, że jak się dowiem, że ktoś cię szantażuje, to przestanę się z tobą spotykać?- prychnął ze złością.- Uważasz, że aż takim potrafię być egoistą, który widzi tylko czubek własnego nosa? No to przykro mi, ale nie. Od samego początku wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie mówiłaś mi prawdy. Wtedy, w dzień twoich urodzin wcale nie dostałaś zdjęć od chorej koleżanki z Polski. Powiedziałaś też wtedy, że mnie kochasz, ale twoje słowa zabrzmiały dość dziwne, jakbyś chciała się pożegnać. Boli mnie to, że nie zaufałaś mi, tylko o wszystkim wiedział Tatsuya. Gdybyś mi powiedziała, może uniknęłabyś przykrych przeżyć, nikt by cię nie porwał. Jak o tym pomyślę, to aż ciarki mnie przechodzą. Masz więcej szczęścia, niż rozumu. A wszystko przez to, że jestem sławny...

 Chciałam się odezwać, ale nie wiedziałam, co powiedzieć. Było mi głupio i wstyd za samą siebie. To ja zachowałam się jak perfidna egoistka, która widząc zagrożenie, zabiera swoje rzeczy i znika, jak gdyby nigdy nic.

-Przepraszam- wymamrotałam skruszona.- Wtedy po prostu się wystarczyłam. Nie miałam pojęcia, kim może być ta kobieta. To wszystko.- Dotknęłam dłonią policzka, na którym rysował się słaby ślad blizny.

-Było trzeba mi od razu powiedzieć, wtedy nie musiałabyś się bać.- Obejrzał się za siebie i nasze spojrzenia znowu się spotkały.

Nie wytrzymałam jego wzroku nie dłużej, jak kilka sekund. Znowu utkwiłam oczy w gitarze, mocniej zaciskając dłoń na niej, aż kostki mi zbielały.

 -Domyślam się, kim może być ta kobieta.

Miałam wrażenie, że się przesłyszałam. Wstyd odszedł na dalszy plan. Uniosłam pytająco na niego oczy, marszcząc brawiami. Choć wspomnienie o mojej porywaczce nadal budziło we mnie lęk, chciałam się dowiedzieć, kto to był.

-Nie jestem do końca pewny. Ale z opisu, który podałaś Uedzie, to wygląda na naszą wizażystkę. Ogólnie to zajmuje się strojami do naszych teledysków i występów. Wysoka, długie blond włosy, piskliwy głos i z tego, czego się śmiejemy z chłopakami, to sztuczne, plastikowe rzęsy.

Zmroziło mnie. Była tak blisko mnie, a ja głupia zabierałam Klaudię do agencji, obawiając się, by ta nic jej nie zrobiła podczas mojej nieobecności w mieszkaniu. No tak, najciemniej pod latarnią, przypomniało mi sie przysłowie. Nic dziwnego, że miała świeże informacje, co do naszych spotkań z Kame.

-Tak, to ona...-Potaknęłam głową.

-Yhm, to możliwe. Zaczepiała mnie przez jakiś czas, nim zjawiłaś się w agencji.

-Chwilka...- Nagle coś sobie uświadomiłam.- Był z nią ktoś jeszcze. Młody chłopak, wyglądał na licealistę. Hmm... jak ona na niego wołała...? Rutaro? Ryutaro. Yhym, Ryutaro na pewno tak.

Kamenashi zamyślił się, po czym zaprzeczył ruchem głowy.

-Ale nie martw się. Dowiemy się, co to za chłopak- uśmiechnął się lekko, co mnie zdziwiło.

-Nie macie na nią żadnych dowodów- powiedziałam cicho i westchnęłam.- Nikt nic jej nie udowodni, to stara sprawa.

-Nie bądź tak od razu sceptycznie nastawiona. Nie takie stare sprawy wygrzebywali. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

Yhm, taa, jasne, już to widzę, pomyślałam gorzko. Jednak nie chciałam tego mówić głośno. Jedyny dowód, to tylko ten ślad na moim policzku i blizna na ramieniu, której praktycznie już nie widać. Nawet nie wiem, gdzie wtedy mnie przetrzymywali. Gdybym chociaż potrafiła wskazać tę piwnicę ze zdjęciami, wszystko pewnie poszłoby o wiele szybciej. A tak? Nie było świadka, nie ma miejsca zdarzenia, tym bardziej narzędzia. Zadrżałam na samą myśl o tym haku.

-Dlatego wracasz ze mną do Japonii.

Potrząsnęłam głową. Byłam pewna, że pomyliłam słowa, albo coś źle zrozumiałam. Spojrzałam znowu na niego pytająco.

-Ale... jak ty to sobie wyobrażasz? Poza tym... - pokręciłam głową.- Nie, ja nie chcę rozgrzebywać tej sprawy. Było minęło i żyje się dalej. Nie chcę przechodzić przez to raz jeszcze.

Kamenashi westchnął i kucnął przede mną.

-Ty chyba nie rozumiesz- roześmiał się cicho i usiadł obok mnie.- Chodź tutaj.

Przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno.

-Chcę, byś wróciła ze mną. Skoro nie chcesz rozwiązać tej sprawy, nie ma problemu. Nie będę cię do tego zmuszać. Jednak byłoby chyba dobrze, gdybyśmy wykopali ją z agencji, hm? Nie będzie łatwo, bo ma bardzo dobrą opinię i Kitagawa sobie ją chwali. Ale gdyby jednak, te zdjęcia trafiły do niego i powiedziałoby mu się wszystko... Nie tylko byśmy mieli ją z głowy w agencji, ale ogólnie.

Owszem, miał rację. Nie rozumiałam, co do mnie mówi i o co, przede wszystkim mu chodziło.

-To znaczy, że...?

Odsunął mnie od siebie na tyle, by spojrzeć mi w oczy. Dotknął lekko mojego policzka, przejeżdżając po mojej bliźnie.

- Chyba można uznać, że pierwszą poważną "kłótnię" mamy za sobą, hm?- uśmiechnął się.- Ale obiecaj mi, że już nigdy czegoś takiego nie zrobisz. Masz mi od razu  powiedzieć, gdyby coś się działo, okey?

Byłam zaskoczona. To znaczyło, że mi wybaczył? Miałam wrażenie, że śnię. To nie mogło dziać się naprawdę. Jednak odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w niego.

-Obiecuję- szepnęłam.- I przepraszam, że rzuciłam w ciebie tym żółwikiem.

Roześmiał się.

-Żółwik czeka na ciebie, ale w Japonii.- Odsunął się ode mnie i porwał mi kartkę z piosenką.- Aha i dzięki za moją piosenkę.

Podniósł się z ziemi wymachując mi kartką przed nosem.

-Co?- Jak to jego piosenka? Potrząsnęłam głową. Niemożliwe.

-Ue ci nic nie mówił?- Udał zdziwionego i jednocześnie zawiedzionego.- No nic, pewnie zapomniał. Ale tekst piękny, podoba mi się.

-Kame!- Podniosłam się szybko, otrzepując spodnie z trawy.- To znaczy, że... O, no ładnie! To wszystko zostało ukartowane?

-No co?- Roześmiał się, schodząc z pagórka.- Jeżeli chcesz odzyskać tekst, to dogoń mnie. Poza tym, twój żółwik czeka na ciebie w Japonii. Pośpiesz się!

-Ale zaczekaj, noo!- Szybko zaczęłam pakować gitarę do futerału i zeszyt z długopisami do tego zebrałam zdjęcia i upchnęłam je w kieszonce w futerale.- Kame!

Dogoniłam go szybko, chcąc wyrwać mu kartkę, ale unosił ją tak wysoko, że nie byłam wstanie jej dosięgnąć.

-Oddaj, to jeszcze nie jest skończone.- Podskakiwałam, aby odebrać mu swoją własność. Musiało to dość śmiesznie wyglądać.

-Oddam, jak powiesz, że wrócisz ze mną. Poza tym, piosenkę możesz dokończyć już w naszym mieszkaniu.

-Że co?- Stanęłam, jak wryta w ziemię. Kolejny raz miałam wrażenie, że to bardzo, ale to bardzo realny sen. Czekałam tylko na to, kiedy się przebudzę, bo naprawdę to, co się działo, nie było zbyt realne.

Roześmiał się i spojrzał na mnie. Wziął ode mnie gitarę i pocałował mnie w policzek.

-Dobra i tak wiem, że się zgadzasz.- Wręczył mi kartkę z moją piosenką i złapał mnie za rękę.- No nie patrz tak na mnie. Nie pozwolę ci samej mieszkać, kiedy ta psychopatka krąży po Tokio. Potem, jak już będzie po wszystkim i będziesz chciała, to wrócisz do swojego mieszkania.

Pociągnął mnie i zacząć zmierzać w stronę mojego domu, co mnie zdziwiło. Jednak później na zakręcie dojrzałam Uede, więc zrozumiałam skąd ta znajomość dróg.

-To wciąż one jest moje?

-Oczywiście. Ueda nie pozwolił go sprzedać, jakby wiedział, że wrócisz.

Uśmiechnęłam się.

-Dziękuję.

Spojrzał na mnie w tym samym czasie, kiedy ja na niego.

-Za co?- Odwzajemnił uśmiech i ścisnął mocniej moją dłoń.

-Że mimo wszystko wybaczyłeś mi.

Objął mnie ramieniem i kolejny raz musnął ustami mój policzek.

-Miałem wystarczająco dużo czasu do namysłu.- Mrugnął do mnie okiem.- I gdyby chodziło o twoje dobro jak i bezpieczeństwo, podejrzewam, że postąpiłbym podobnie.

Przytuliłam się bardziej do niego i uśmiechnęłam się lekko. Tak bardzo za tym wszystkim tęskniłam, a teraz, jakby to, co wypowiedziałam w myślach, stało się prawdą.

Teraz spokojnie mogliśmy patrzeć w przyszłość i budować schody do własnego nieba...

The end .
_________________________________________________________________________________

Małe wyjaśnienia: 

  • Wszystkie fragmenty piosenek, które ukazały się w rozdziałach są mojego autorstwa. "Jak ze szkła" w pełnej wersji można znaleźć >>TUTAJ<<. Na "Wschód księżyca" trzeba troszkę poczekać, gdyby ktoś bardzo chciał zobaczyć ten tekst w całości ;)).
  • Główna bohatera to nie ja, gdyby co XD. Bo gdzieś w komentarzach spotkałam się z określeniem "Ty się obudziłaś". Tak naprawdę Kaoru, to moje ulubione japońskie imię żeńskie, dlatego dość często ono się pojawia w moich opowiadaniach. W Japońskiej wersji "Pułapka umysłu", którą mam na komputerze, bohaterka również nosi to imię, także... ;p. Choć przyznam, że w "Watashi no idai nippon no koi" ta Kaoru niektóre przypisane cechy moje ma, może dlatego niektórym mogło się wydawać, że piszę o sobie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę ten fakt, że sama tworzę własne teksty piosenek i mam fioła na punkcie Kame XD.
  • Reszta bohaterów, jak Klaudia (bratanica Kaoru), czy Kokoro-chan (Karen) są również wzorowane na realnych postaciach ;). Chłopaki z KT, to wiadomo, realni, jednak czy na pewno tak się zachowują w rzeczywistości? Któż to wie? Ja sobie tak ich wyobrażam i tak zostali tutaj przedstawieni XD.
  • Opis agencji Johnnego Kitagawy został wymyślony przeze mnie. Tak naprawdę, ja sama nie wiem, jak ta agencja talentów wygląda. Jednak wyobrazić sobie można, chyba... tak przynajmniej myślę ;p.
  • Opowiadanie pewnie wydawało się dziwne. Miejscami pewnie śmieszne i nierealne, ale ja starałam się wzorować na japońskich dramach. A japońskie dramy właśnie takie są. Czasami śmieszne, nierealne wręcz niczym najpiękniejszy sen. Przynajmniej ja tak mam, kiedy oglądam jakaś dramę i sobie myślę: " Ale fajnie, ja też tak bym chciała".
  • No i dla ciekawskich (np dla mojej siostry XD) "Watashi no idai nippon no koi" oznacza mniej więcej po polsku: "Moja wielka japońska miłość". Nie jestem pewna, czy tytuł sama dobrze przetłumaczyłam na japoński. Z początku nie miałam bladego pomysłu na nazwę, dlatego postanowiłam troszkę odgapić nazwę z dramy: "Tatta hitotsu no koi", bo głównie w moim opowiadaniu chodziło też o miłość. Więc tak już zostało, aż do końca ;).
  • "Watashi no idai nippon no koi" nie wyszło mi do końca, tak jak ja sobie zaplanowałam. Może tutaj też chodzi o to, że rozdziały były pisane w różnych odstępach czasu. Biorąc pod uwagę też fakt, że to blog owe opowiadanie, więc kilka wątków musiałam pominąć, inne mniej rozwinąć. Jednak może kiedyś wrócę do tego opowiadania i je poprawię tak, jak powinno wyglądać. Zapiszę gdzieś w folderze na komputerze i sobie będzie leżeć ;)).

Podziękowania:

  • Głownie to chciałabym podziękować chyba Kokoro-chan,  która zawsze była ze mną, kiedy pisałam opowiadanie. Czytała moje szkice i doradzała mi, kiedy byłam, że tak powiem w opresji. Nie ważne, że miała sesje, czy robiła projekt. Ten czas zawsze dla mnie znalazła i za to ci dziękuję ;* bo naprawdę niedużo było trzeba, a dużo mi pomogłaś. Także dziękuję ci oficjalnie jeszcze raz za każdą, drobną pomoc i radzę ;).
  • Kolejne podziękowania to należą się mojej bratanicy, która wspierała mnie swoimi komentarzami. Ogólnie, to dziękuję ci, że każdy rozdział czytałaś. Że w ogóle ci się chciało i miałaś chęci na to. I mam nadzieję, że dalej tak będzie. Liczę na Ciebie ;*.
  • Następne podziękowania wędrują dla nich, którzy przynajmniej zaczęli czytać opowiadanie i byli z początku ze mną. Bez Was też nie dałabym rady, dziękuję Wszystkim, którzy wspierali mnie na początku pisania opowiadania. 
  • No i ostatnie podziękowania (tak myślę) wędrują do tych, którzy czytali a nie komentowani XD. Każde wejście więcej na rozdział sprawiało, że chciałam pisać dalej "Watashi no idai nippon no koi" . Uwierzcie, że to naprawdę jest dobra motywacja. Także i Wam dziękuję, że chociaż czytaliście. To duży plus dla bloggera. ;))
Hah, teraz się śmieję sama do siebie przez te "wyjaśnienia" i "podziękowania" bo to wygląda, jak w książce. Ale ja się cieszę, naprawdę się cieszę, że udało mi się skończyć to opowiadanie. Tak nawiasem mówiąc, jest to moje pierwsze opowiadanie, które doprowadziłam do końca, także to mnie bardzo cieszy. I jeszcze raz dziękuję Wam, że byliście ze mną!! :P
________________________________________________________________




No i obiecana koszulka od dziewczyn. Prawda, że świetnie wyszła? <33

3 /skomentuj:

Anonimowy pisze...

Jeju! A jednak ciąg dalszy nastąpi,jak się cieszę!
Nom wiedziałam że to będzie "happy end", a jednak Ue i Kame przyjechali do Kaoru. To dobrze że wszystko zostało wyjaśnione przez Kame i Kaoru. Tekst piosenki jak zawsze, ma w sobie pewne emocje. Oby więcej takich, w następnej części :D.
Ahh...dziękuje bardzo za te podziękowania ;**, oczywiste jest to że czytałam każdy ten rozdział,skoro to opowiadanie naprawdę ci się udało, a ja lubię tego typu "wypociny" . I już nie mogę doczekać się drugiej części. A koszulkę widziałam jest urocza! ;)
Udanego wyjazdu życzę :D
Psiku^^

Kaoru pisze...

@ Psikuu ^^ Cieszę się, że się podobało ;p w następnej części mam dla twojej bohaterki kolejny epizod. A mogę zdradzić tylko tyle, że już w pierwszym rozdziale. Bo prolog, no cóż... będzie (chyba) smutny. Bo mam pomysł, by znowu opowiadanie było na takiej zasadzie, że teraźniejszość pisana w osobie pierwszej, wspomnienia w trzeciej, by każdy bohater mógł mieć swoje, tak zwane, pięć minut :)) No i tym razem myślę, aby uczucia były pisane od strony Kame i wszystkie te wspomnienia tym razem będą widziane oczami Kame, więc myślę, że jakoś mi to wyjdzie. No nic, ale pierwszy rozdział na pewno planuję dość śmieszny. Zresztą sama zobaczysz. Jak tylko wrócę z Norwegii to zabieram się za pisanie ;p.

Kokoro-chan pisze...

Czas na obiecany komentarz ;]
1) "W niedzielę rano wyjeżdżam na dwa tygodnie do Norwegii."- jak ja Ci tego zazdroszczę ;] Też bym chciała po Norwegi ;]
2) "Druga część będzie się nazywać: "My heaven"." Będzie biblijnie xD Już się nie mogę doczekać pierwszego rozdziału z wiadomych dla mnie powodów xD Będzie komicznie :D
3) Ładnie opisane refleksje nad przeszłością ;]
4) Ja mam pytanie- gdzie fanki na lotnisku? :D Miały być przecież jako element komiczny xD
5) "-Kaoru, wybacz- usłyszałam głos Ue.- Musiałem mu powiedzieć." No tak. Ueda- gaduła jedna, musiał wszystko wygadać xD
6) Nie ma to jaki happy end ;] I masz racje- idealnie to pasuje do dramy, bo schemat jest taki sam xD
7) Dziękuję za podziękowania! ;] [nie wiem co mam pisać w miarę konstruktywnego na ten temat xD]
8) A koszulkę widziałam na żywo- robi znacznie lepsze wrażenie ;]
9) Do napisania! ;]

Prześlij komentarz