Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

poniedziałek, 20 stycznia 2014

//Wielki ciemny świat w białym społeczeństwie //Jiu: keishichou tokushuhan sousakei (ジウ 警視庁特殊犯捜査係) J- drama

Heej ;)). jak widać, zima powoli do nas się zbliża -.-' A szkoda, sądziłam, że już takie ciepełko zostanie do wiosny, a tutaj taka klapa. No cóż... Przez tą pogodę zupełnie mój leń zwycięża nade mną. Kompletnie nic mi się nie chce, więc w sumie to nawet się cieszę, że już wszystko mam pozaliczane ;p. Chociaż z drugiej strony, tak teraz dziwnie bez nauki i mieć tyle wolnego. Bo szczerze się przyznam, że czytanie kodeksu karnego do poduszki wcale nie było znowu aż taką złą lekturą ^^. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak tylko sobie po nadrabiać zaległości i spędzić wieczory przed komputerem oglądając dramy <3.

Ostatnio właśnie skończyłam oglądać "Jiu", także dzisiaj mała "recenzja" z tej dramki. Co prawda oglądana dwa razy, bo jeszcze z bratanicą i coś czuję, że obejrzę "Jiu" jeszcze z siostrą. Mi to tam na rękę, bo "Jiu" zaliczam do moich ulubionych dram XDD.


Isaki Motoko i Kadokura Misaki to policjantki, pracujące dla Specjalnego Oddziału Śledczego w Tokio. Motoka zna różne sztuki walki, takie, jak judo i aikido, lubi konkurować. Z powodu czegoś, co zdarzyło się w przeszłości, nie interesuje ją miłość i gardzi takimi dziewczynami jak Misaki. Misaki z kolei jest miłą i sentymentalną osobą. Próbuje zrozumieć Motoko, mimo, że jest przez nią odrzucana. Dwie dziewczyny o kompletnie różnych charakterach zmuszone są do współpracy przy sprawie szefa gangu odpowiedzialnego za serię okrutnych przestępstw.


Jestem wielką fanką kryminalnych seriali, ale raczej nie dram XD. Kiedyś wzięłam się za jedną kryminalną dramę i zaledwie po dwóch odcinkach spasowałam i dałam sobie spokój. W życiu czegoś tak nudnego, jak tamtej dramy nigdy nie widziałam. Według mnie, Japończycy tam za bardzo skupili się nad życiem prywatnym policjanta, niż nad całą fabułą, sprawą i morderstwami, także sięgając po "Jiu" miałam pewne obawy, ale jak się okazało, niepotrzebnie. Nie będę ukrywać, że po Jiu sięgnęłam ze względu na Meisę Kuroki, która jest moją ulubioną aktorską i piosenkarką, no ale gdzieś już ktoś napisał, że dramy ogląda się dla obsady. No cóż... coś w tym chyba musi być ;]. "Jiu" jest majstersztykiem, o ile mogę tak się wypowiedzieć po obejrzeniu zaledwie drugiej kryminalnej dramy. Ciekawa i dość tajemnicza sprawa, która z odcinka na odcinek powoli uchyla rąbka tajemnicy, więc dopiero w ostatnim odcinku dowiadujemy się, o co tak naprawdę chodziło w sprawie. Szereg rozmaitych i różnych postaci, plus do tego trzeba dorzucić dobrą akcję i sceny walki. Czego można chcieć więcej?

Moją ulubioną bez wątpienia bohaterką była Isaki, w którą wcieliła się Meisa. Odważna, harda, agresywna i lubią wyzwania policjantka, która nie da sobą pomiatać i rozkazywać. Do tego z ciętym językiem, nie bacząc na to, że kogoś zrazi swoimi słowami. Należę do tych osób, które lubią takie postacie w filmach, tym bardziej, jeżeli to już jest kobieta, także z przyjemnością czekałam tylko na jakąś akcję, kiedy Isaki się wkurzy i pokaże swoje pazurki XD. Z początku zastanawiam się, dlaczego ona taka jest, i co się takiego wydarzyło w przeszłości, że przestała ufać ludziom. Daleko nie było trzeba szukać, bo skoro kobieta zamienia się w człowieka pozbawionego serca, to jeśli nie wiesz o co chodzi, to z pewnością o faceta. I w przypadku Motoko tak właśnie było (cóż, pierwsza miłość potrafi dość mocno zranić ^^).  To, co najbardziej mnie urzekło w Isaki, to jej technika walki. Poradziła sobie nawet z trzema facetami na raz, kiedy zaatakowali ją w jednostce antyterrorystycznej. Oj, tylko kości gruchotały XD.  Nie robiła sobie nic z tego, że załatwiła tak kolegów i teraz grupa nie posiada pełnego składu. Również bardzo mnie zaskoczyła, kiedy prawie bezbłędnie przeszła wszystkie testy, by zostać członkiem SAT. Wykazała się dużą wytrzymałością, bo jak to jej przełożony powiedział, że nawet mężczyźni mają problemy przeżyć tych kilka dni katorgi. Nic nie jedzą z nerwów, a potem mdleją podczas testu, a tutaj kobieta tak idealnie sobie poradziła XD. Nie wiem, czy wybuchowy temperament Motoko zalicza się do jej największych wad, czy może zalet. Ja raczej podzieliłabym to na pół, bo dzięki takiemu zachowaniu, dziewczyna zaszła naprawdę daleko. Uparta też była, to trzeba jej przyznać i dość odważna. Kilka razy wchodziła do budynku podczas akcji sama, bez żadnego wsparcia. Jej opanowanie i kamienna twarz, która nie zdradzała praktycznie żadnych uczuć, dawało Isaki przewagę i pole do popisu z przeciwnikiem. Pomimo wrogiego nastawienia do ludzi, Motoko wewnątrz była ciepłą osobą, która nie tolerowała niesprawiedliwości i przestępców. Można Isaki nawet porównać do kota, bo chodziła własnymi ścieżkami, z nikim się nie zaprzyjaźniając. Trzyma się z dala od swoich kolegów z pracy. Śledząc dalsze odcinki i zachowania Isaki, często zastanawiałam się, czy miłość aż tak bardzo mogła wpływać na taką osobę, jaką była Motoko. Będąc jeszcze w liceum, zakochała się w synu swojego trenera od judo. Przez przypadek posłuchała ich rozmowę, gdzie syn do ojca mówił, że musi ożenić się ze swoją dziewczyną, bo jest w ciąży. Potem Isaki w przypływie złości, podczas treningu zabiła chłopaka. Kiedy pokazali te sceny z dojo, to byłam zaskoczona, że złamała mu kark. To chyba w tym momencie coś pękło w Isaki i postanowiła już nigdy nikomu nie zaufać. Zupełnym przeciwieństwem do Isaki jest Misaki, w którą jej postać wcieliła się Tabe. OMG <-- to pierwsze, co przychodzi mi do głowy, jeżeli chodzi o Kadokure. Po raz pierwszy, jak ją ujrzałam na ekranie,  to pomyślałam sobie: "Co u licha taka osoba robi w policji?". W początkujących odcinkach, Misaki tylko działa mi na nerwy. Takie ciepłe kluchy z niej były, że aż oczy bolały. Miła i wyrozumiała, nawet dla bandyty, który chciał pozbawić ją życia (aha, no spoko). W dodatku, kiedy dowiedziałam się, że jest negocjatorką, to spadłam z krzesła. Nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać. I jeszcze ten fakt, że niby negocjacje z kryminalistami załatwiała płaczem i o dziwo, to przechodziło i jej się udawało (?). No, aż ręce opadały. Jeszcze wkurzało mnie to, że członkowie SIT, traktowali Kadokure, jak jakąś damę, co to niby miało być? Obchodzili się z nią jak z jajkiem, żeby czasem się nie potłukła. Skoro się tam nie nadawała, no to pytanie: dlaczego jej od razu nie wyrzucili, tylko trzymali, jak jakiś śliczny obrazek oprawiony w ramkę? Dopiero w późniejszych odcinkach jakoś moje negatywne uczucia, co do tej słodkiej pani detektyw przeszły, kiedy została przydzielona do wydziału zabójstw. Przynajmniej już tam nowa grupa nie robiła wielkiego zamieszania z powodu jej osoby. Traktowana była na równi, co reszta członków grupy, i całe szczęście. Dopiero w nowym wydziale nieco wykazała się swoimi umiejętnościami. Przestała też być taka do niczego, chociaż były momenty, kiedy gadanie Misaki mnie drażniło. W odróżnieniu od Motoko, Katokura, za wszelką cenę starała się zrozumieć przestępców i ich motywy, które zmusiły ich do zbrodni. Moim zdaniem Misaki, była też miejscami dość naiwna jak mała dziewczynka. Myślała, że każdą sprawę uda jej się załatwić płaczem i miłymi, wręcz słodkimi słówkami. Chociaż jedna scena sprawiła, że pomyślałam sobie, że może bym nawet polubiła tą bohaterkę, kiedy to rozmawiała z Toshinori-kunem. To był chłopczyk, którego porwano dla okupu, a potem odcięli palec od dłoni i wysłano go matce dziecka. Nie spodziewałam się, że akurat Misaki uda się trafić do tego dziecka, a tutaj wręcz idealnie sobie poradziła ;). W sumie nic dziwnego, obaj mieli przecież do czynienia z tym samym przestępcom, więc łatwiej było Kadokurze trafić do Toshinoriego.
Następna dość ważna postać w dramie, to Amamiya, który zaciekawił mnie już od pierwszego odcinka XD. Śledził praktycznie bez przerwy Isaki.  W pierwszych scenach w ogóle nie pokazywali jego twarzy, bo chłopina skrywał się w cieniu. Jedynie było widać na jego piersi krzyż i to chrześcijański. Przyznam, że wtedy nieco osłupiałam, bo nie miałam pojęcia, kto to i dlaczego śledzi Motoko, i co wspólnego z tym wszystkim na jego krzyż? XD Ujmując krótko: zbytnio nie przepadałam za tym typem i byłam pewna, że coś kombinuje. Jednak w dalszych odcinkach, nabrałam do gościa szczerej sympatii, a potem zaczęłam ubolewać, co twórcy dramy postanowili zrobić z jego postacią, ehh >.< Jak się okazało, ten niby cały prześladowca okazał się być później kolegą Isaki w jednostce antyterrorystycznej. A śledził ją, bo po prostu zbierał informacje o dziewczynie, która zresztą miała być jedyną kobietą w tym wydziale. Z początku milczący niczym grób, a kiedy zaczął gadać, to prawie buzia mu się nie zamykała. Noo, gościu serio zarąbisty, choć czasami wkurzający, ale to tylko momentami. Najbardziej przypadły mi do gustu jego kłótnie z Isaki, no jak dzieci ;p. On swoje, ta swoje, obaj uparci jak widać. Rozwaliły mnie jego słowa, kiedy powiedział Isaki, że jest pobożnym chrześcijaninem. Wtedy tajemniczy krzyżyk, który nosił na szyi, przestał być wielką zagadką, a ja typowałam, że może z jakieś sekty ten Amamiya jest XD. Prawie udało mi się uwierzyć, że ten człowiek jakoś wpłynie na Motoko i zdołała ją odmienić, a tutaj klapa. Rozczarowałam się, kiedy dowiedziałam się, co z Amamiyą zrobili, aż miałam ochotę rzucić tę dramę w cholerę i dalej jej nie oglądać. Jednak ciekawość, o co w tym wszystkim chodzi zżerała mnie, no więc wytrwałam do końca dramy XD. Potem mamy policjanta Azume. To właśnie do jego grupy dołączyła Misaki, by rozwiązać tajemniczą sprawę z kwietnia, która utknęła w martwym punkcie (chodziło o porwanie Toshinoriego). Azuma od samego początku wzbudził we mnie ciepłe uczucia. Pracoholik, który przesada z cukrem i za wszelką cenę pragnie rozwiązać starą sprawę. Szkoda mi go było, bo porwanie tego chłopczyka nie dawało mu spokoju. Przestał brać pod uwagę zdanie kolegów z zespołu i chciał nawet na własną rękę dojść do prawdy. Przez to jego stosunku z zespołem mocno się popsuły, bo później Azuma nawet nie miał żadnego wpływu na chłopaków. Każdy sobie tam robił, co żywnie mu się podobało. Co chwilę krytykowali postępowania szefa i mówili, aby zostawić tę sprawę, bo i tak nic nowego nie znajdą. Dzięki upartości Azumy i pomocy Misaki, dali radę dość do sedna sprawy, no i później atmosfera w grupie dość przyjazna się zrobiła ;p. Nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać na temat Azumy, prócz tego, że naprawdę był to kochany człowiek i gdybym znalazła się na miejscu Misaki, to bym się cieszyła z takiego szefa XD. Sporo się od niego Kadokura nauczyła ;]. No i ostatnia z głównych ról, to tytułowy i chyba najbardziej tajemnicza postać w całej dramie, czyli Jiu (L z Infinite). Trochę mnie to rozbawiło, że Koreańczyk wcielił się w rolę Chińczyka, ale później nawet nie zawracałam sobie tym głowy, bo jego postać była fenomenalna.  Choć Jiu, w praktycznie żółtych i w białych szatach, wydał mi się strasznie sztuczny, w dodatku jedzący gołębie, to uważam jego bohatera za dość oryginalnego i kluczowego w całej sprawie. Rzadko mówił, obojętny wyraz twarzy i przerażające oczy, robiły swoje. Jiu pojawiał się tylko w krótkich urywkach dramy, zawsze gdzieś na dachu, pod nocnym niebem, a zaraz, na następny dzień dochodziło do jakiegoś morderstwa, czy porwania.  To było dla mnie dość dziwne, nawet zaczęłam Jiu podejrzewać, że może posiadać jakieś nadprzyrodzone zdolności, ale jak widać, myliłam się XD.  Od początku dramy, aż do samego końca, nie miałam bladego pojęcia, kim tak naprawdę jest ten Jiu i o co mu może chodzić.  Motyw porywania dzieci dla okupu, potem zabijanie współpracowników, to wszystko było dość podejrzane i mocno zagadkowe. Pieniądze nie wchodziły w grę, gdyż mieszkał razem z bezdomnymi w jakiś opuszczonych fabrykach i budynkach. Zdziwił mnie fakt, że nie robił bezdomnym żadnej krzywdy, był dla nich po prostu miły. Łapał gołębie i dzielił się z nimi jedzeniem, WTF? O__o. Dalej się okazało, że Jiu oznacza po chińsku turkawkę/ gołębia. Przybył z Chin, kiedy był jeszcze małym chłopcem. W Chinach był tak zwanym "nielegalnym dzieckiem". Techniki walki Jiu wryły mnie w fotel. Był po prostu profesjonalistą, zabijał bez mrugnięcia okiem i z takim chłodem na twarzy, jakby zabijanie było dla niego naturalną rzeczą.


Akcja dramy ma u mnie dużego plusa, bo w "Jiu" nie było czegoś takiego, że każdy odcinek to osobna sprawa. Tutaj mieliśmy jeden ciąg akcji, a każdy następy odcinek zbliżał nas powoli do finału. Z pozoru mogłoby się wydać, że przeniesienie Isaki do jednostki antyterrorystycznej, a Misaki do wydziału zabójstw nic wspólnego ze sobą nie ma, a jak się okazało, miało i to dość sporo. Bo dziewczyny praktycznie zawsze na siebie wpadały i wychodziło tak, że jedna drugiej ratowała tyłek ^^. W Misaki jeszcze drażnił mnie ten fakt, że za wszelką cenę starała się zbliżyć do Isaki i się z nią zaprzyjaźnić. Sam natomiast stosunek Isaki do Misaki zaś był chłodny i wręcz było widać, że dziewczyna nie znosi swojej koleżanki z pracy (no cóż, ja jej się nie dziwię, bo pewnie też miałabym na taką Misaki uczulenie). Nigdy bym nie sądziła, że całe to porywanie dzieci i te morderstwa miały na celu "otworzyć oczy społeczeństwu"- że to był jedynie eksperyment, jak policja i elita państwa na to zareaguje. Nieco ta organizacja NWO lekko nierealna mi się wydała, bo jaki ma to w ogóle sens, że zabijanie stanie się czymś dozwolonym? Ogólnie ten M, który był głową NWO, wydał się lekko psychicznym facetem. Wychował sobie Jiu na idealnego zabójcę, ale całe szczęście, że chłopak w końcu się przebudził i zrobił to, co zrobił w ostatnim odcinku ;]. Drama dla mnie jest genialna, bo dużo się w niej dzieje (tak, wiem, powtarzałam się). Kto lubi, gdy na ekranie coś się dzieje, to serdecznie polecam tą produkcję. Gwarantuje, że nudzić się nie będziecie. Po obejrzeniu "Jiu" zaczynam wierzyć, że istnieją dobre, kryminalne dramy i od teraz zacznę ich bacznie wyszukiwać. A nóż, może również coś tak dobrego wpadnie mi w łapki, jak "Jiu"? Zobaczymy ;p.

0 /skomentuj:

Prześlij komentarz