Hej, to znowu ja ;)). Wróciłam tu wcześniej niż się mogłam spodziewać. Postanowiłam, że na początku postaram się wrzucić tutaj wszystkie tłumaczenia, jakie mam na dysku. Póki co, nie chcę nic nowego zaczynać tłumaczyć. W sumie i tak nic nie mam na oku nowego, także powinnam wywiązać się ze swojej obietnicy. Mam nadzieję, że to mi się uda. To nic, że coraz mniej osób tu zagląda. Chcę po prostu zrobić małe porządki u siebie na komputerze, także pomysł z umieszczeniem na blogu wszystkich tłumaczeń to dobry pomysł. Co będzie później z blogiem, czas pokaże ;p. Zastanawiam się również, co robić dalej z opowiadaniem, i tak szczerze mówiąc, nie wiem. Ostatnio naszła mnie myśl, by przysiąść do drugiego rozdziału, ale jakoś ta myśl szybko umknęła mi z głowy. Z jednej strony, chciałabym skończyć to, co zaczęłam, ale z drugiej, jakoś nie mam chęci, ani tym bardziej motywacji. Więc wcale bym się nie zdziwiła, gdybym zawiesiła trzecią część. Ale to, jak na razie, takie moje gdybanie. Być może jeszcze Wena mnie zaskoczy i pójdę z pisaniem jak burza, czego życzę sobie najbardziej w tym momencie xDD.
Ostatnio jakoś naszło mnie, by przed spaniem włączyć sobie ostatni album Meisy, co spowodowało, że piszę tę dzisiejszą notkę. Tłumaczenie tego ładnego utworku już dawno leżało mi na dysku, bo od ponad jakiegoś roku, także najwyższa pora, by wyszło na światło dziennie. "Aimai de zeitaku na yokubou" polubiłam jeszcze bardziej odkąd poznałam, o czym śpiewa tu Kuroki. Tak w ogóle, to wypada przyznać, że teksty Meisy nie są o byle czym, jak to przystało na pop- są jednym słowem niezwykłe, i jak dla mnie, niosą ze sobą niegłupie przesłanie ;).