Wo, wo, wo ~ (^-^) Nawet nie spodziewałam się, że dzisiaj coś napiszę, a tutaj niespodzianka ;D. Rozdział ukończyłam praktycznie przed samym wyjściem ze znajomymi. Dla mnie to szok, bo wczoraj, brzydko mówiąc, pisanie szło mi, jak krew z nosa, a dzisiaj to jestem w szoku. Mam nadzieję, że tej osobie, co obiecałam wczoraj rozdział się spodoba ;p. Bo jakby nie patrzeć były jej urodziny, więc chciałam zrobić jej miły prezent. Nie udało się, ale myślę, że spóźniony drobny prezencik jej się spodoba ;). Chyba dzisiejszą moją motywacją na skończenie rozdziału była nowa piosenka KAT-TUN'a na singla, która zaczęła krążyć już w sieci. Mi się baardzo ona podoba <3. Teraz tylko muszę czekać do 12 września kiedy to będzie premiera i posłucham sobie resztę utworków. Chyba jakoś wytrwam... xD.
私の偉大日本の恋
Rozdział 4:
Pomimo
dość wczesnej pory jak na wakacje, młoda dziewczyna szła ulicą.
Na plecach miała zarzucony duży i wypchany plecak, na ramieniu
ciążyła jej jeszcze podręczna torba. Przystanęła na chwilę
tylko po to, aby z nadgarstka zdjąć gumkę do włosów. Upięła
wysoko nią długie, brązowe włosy w końskiego kucyka i ruszyła
dalej przed siebie.
Nie
wiedziała, czy dobrze robi. Jednak miała już tego wszystkiego
dość. Pragnęła się wyrwać gdzieś z domu. Rodzicie przecież
nie będą się martwić, gdyż przypięła magnesem do lodówki
kartkę dokąd się wybiera. Wczoraj późnym wieczorem zakradła się
do plecaka ojca i wyjęła mu z portfela kartę kredytową i parę
stów. Teraz kasa spoczywała jej bezpiecznie w kieszonce ukrytej w
torbie.
Była
już daleko od domu o kilkanaście kilometrów, teraz kierowała się
z przystanka autobusowego w stronę lotniska, do którego miała
raptem jeszcze co najmniej z dwadzieścia minut.
Nie
mam zamiaru marnować kolejnych wakacji siedząc w domu, powiedziała
w duchu do siebie i z wielkim uśmiechem na twarzy szła dalej.
***
Szli
korytarzem, jak zawsze pełni uśmiechnięci i rzucając żartami nie
przejmowali się tym, co dzieje się dookoła nich. Byli nie wyspani
i wyczerpani jednak to wszystko odpłynęło w niepamięć, gdy
spotkali się przypadkiem na korytarzu.
Była
siódma rano a w agencji panował taki tłok, że ciężko było
przecisnąć się do którejkolwiek sali.
-Widziałem
początek projektu na naszego singla- powiedział w końcu Koki,
wypinając dumnie pierś do przodu.- Mówię ci, Ue, jest świetny.
Przecisnęli
się przez jakąś grupkę Japończyków stojących pod salą ćwiczeń
wokalnych.
-O,
kiedyś ty to widział?- Tatsuya dogonił Kokiego i spojrzał mu w
twarz.
Tanaka
udał, że się zastanawia.
-No
jak to kiedy? Przecież mówię, że wczoraj.
Ueda
wypuścił zrezygnowany powietrze z płuc. Cały Koki, westchnął
cicho.
-Tak,
to już wiem, ale nie wiem, kiedy było ci dane to wszystko ujrzeć,
skoro razem wyszliśmy z agencji.
Koki
cicho się roześmiał.
-Nie
doceniasz mnie, Ue, oj nie.- Pokręcił głową, wciąż się
śmiejąc.- Miałem po prostu spotkanie wczoraj z naszym tekściarzem.
Prosił, abym dopisał swoją część rapu i tyle.
Ue
kiwnął tylko głową na znak, że rozumie. Zaraz potem przystaną
odruchowo, marszcząc czoło i krzywiąc się, co nie uszło uwadze
jego przyjacielowi.
-Co
jest?-Chciał coś jeszcze dodać, ale nie było to potrzebne, bo
powędrował za jego spojrzeniem i wszystko było jasne.
Na
korytarzu minęła ich właśnie kobieta o kręconych ciemnoblond
włosach. Kosmyki po prawej stronie miała założone za ucho, za
którym miała umieszczony ołówek. Niebieskie tęczówki, które
były tak przejrzyste niczym bezchmurne niebo, spoglądały zza
szkieł okularów surowym spojrzeniem. Ten wzrok zdecydowanie do niej
nie pasował, gdyż rysy twarzy miała tak delikatne, jak płatki
kwiatków.
Była
Norweżką, a do Japonii zawitała jakieś dwa lata temu, dzięki
awansowi. Nazywała się Karen Romoeren, ale odkąd zaczęła pracę
w agencji, pracownicy zaczęli ją nazywać po prostu Kokoro. Z
prostych i oczywistych przyczyn, gdyż dziewczyna miała złote serce
i służyła pomocą każdemu.
Wyraz
twarzy, który przyjęła w tej chwili, zawsze pojawiał się, gdy
tylko jej oczy napotykały Japończyka, piosenkarza zespołu KAT-TUN,
niejakiego Uedę Tatsuyę.
Koki
klepnął kumpla pocieszająco w plecy.
-Weź
się nią nie przejmuj.
Tatusya
rzucił mu krótkie spojrzenie.
-A
kto mówi, że się przejmuję, co?-Potrząsnął głową i ruszył
dalej.
-Przecież
widzę.- Dogonił go, przypadkowo przy tym trącąc kogoś
ramieniem.- Zawsze masz taki wyraz twarzy, gdy ją widzisz.
Jego
zespołowy kolega chciał coś mu odpowiedzieć, ale przerwało mu
zderzenie się z kimś. Oszołomiony wpadł na Kokiego, który złapał
go za ramię i razem jakoś uniknęli upadku.
-Co, u diabła...!- warknął Ue, rozcierając obolałe czoło.- O, Kame, cześć.
Jednak
chłopak nie patrzył na niego, tylko wzrokiem błądził po całym
korytarzu, jakby kogoś szukał, gdyby od tej osoby zależało jego
życie.
Nie
wyglądał także najlepiej. Włosy miał rozburzone, jakby co
dopiero wstał z łóżka, twarz blada z lekko podkrążonymi oczami.
Najwyraźniej nie spał najlepiej tej nocy. Ue zaczął typować, że
to kolejny objaw pracoholizmu.
-Hej,
co jest, stary?-Koki wychylił się zza ramienia kolegi i machnął
dłonią przed jego twarzą.
Mężczyzna
dopiero wtedy zauważył przyjaciół, co trochę go zdziwiło, że
to właśnie z nimi się zderzył.
-Szukam
kogoś- zdołał z siebie wykrztusić i zaraz znów jego oczy
przeskakiwały z jego człowieka to na drugiego.
-Aha-
Koki zdecydowanie pokiwał głową.- To widać, a możesz zdradzić
nam za kim wodzisz tak takim spojrzeniem?
Kamenashi
szybko przeniósł spojrzenie na Tanakę, a ten wyszczerzył zęby w
szerokim uśmiechu i mrugnął dwa razy powiekami.
Kame
zmarszczył brwi, nie wiedząc, o co chodzi kumplowi.
-Za
tą nową... tekściarką...- Starał sobie przypomnieć jej imię,
ale na próżno. Zaraz przypominał sobie, że gdy zapytał
dziewczynę o nie wczoraj w windzie, ta już wybiegła i bardzo
możliwe, że nie słyszała go. Cholera, przeklął w myślach.
Ue
widząc, jak jego kolega męczy się ze swoimi myślami wybuchnął
gromkim śmiechem, do którego po chwili dołączył Koki.
-Kaoru-
powiedział Ue, gdy trochę mu przyszło.
-Że
co?- Brwi Kamenashiego uniosły się wyżej.
Tanaka
z Tatsuyą wymienili porozumiewawcze spojrzenia i zaraz parsknęli
śmiechem.
-Kaoru-
powtórzy Koki, jak zaczarowany.- Tak ona ma na imię, Kaoru.
Kawasaki Kaoru.
Na
dźwięk tych słów, mężczyzna się cofnął odruchowo, robiąc
podejrzliwą minę.
-Skąd
to wiecie?- Jego brwi powędrowały jeszcze wyżej, przez co czoło
się zmarszczyło.
Kolejny
raz spojrzenia dwóch przyjaciół Kamenashiego spotkały się ze
sobą i jednocześnie, jakby się umówili, wzruszyli ramionami i
wybuchnęli śmiechem.
-Gdybyś
wczoraj nie siedział tyle czasu na planie filmowym, z pewnością
byś ją poznał.- Jako pierwszy odezwał się Koki, którego cała
ta sytuacja bawiła, jak małego dziecka.- Była z nami wczoraj na
lunchu i... Zaraz, zaraz, a co ty chcesz od niej? Z tego, co wiem,
nie pisze dla ciebie żadnego tekstu na solówkę.
Odsunął
się od Uedy i poszedł do Kame. Objął go ramieniem, jak kumpel
kumpla, aby tamten mógł zdradzić mu jego sekret.
-Mi
możesz powiedzieć. Wiesz, że nie jestem papla.- I uśmiechnął
się szeroko.
Kamenashi
chciał już coś powiedzieć, jednak zrezygnował z tego. Westchnął
tylko cicho i wziął rękę Tanaki ze swojego ramienia, po czym
zaczął szukać czegoś w kieszeni dżinsów.
-Tego...
Wyciągnął
z niej kartkę papieru, która była złożona na części. Jednak
nie zdążył jej rozłożyć, bo zaciekawiony i wścibski Koki
porwał mu ją z ręki.
-No,
no...- gwizdnął cicho przez zęby, uśmiechając się zjadliwie.-
Nieźle Kame, nieźle...
-Ja
też chcę zobaczyć- zawołał Ue .-Co to jest?
Koki
odchrząknął znacząco, jakby podczas jakiegoś ważnego
przemówienia, ale z trudem powstrzymywał wybuch śmiechu, bo za
każdym razem, gdy próbował odczytać, co było tam napisanie,
zaczynał chichotać.
-„Dziękuję
za gościnność, a przede wszystkim za suchy ciuch. Stokrotne
dzięki”.- W końcu udało mu się wykrztusić treść wiadomości,
w dodatku udając damski głos.
Tatsuya
był już cały czerwony ze śmiechu. Bawiła go cała ta sytuacja,
obserwując jak Koki zbiera się w sobie, aby zacytować słowa
tekściarki.
-Nie-
wybuchnął w końcu śmiechem, zginając się w pół.- Koki,
ściemniasz! Na pewno tak tam nie jest napisane.
-Jak
nie, jak tak?
Pokazał
koledze język, a następnie podstawił mu pod nos ową kartkę,
będąc przy tym dumny jak paw.
Kamenashi
odetchnął głośno. Wcale mu nie było do śmiechu, wręcz
przeciwnie. Spoglądał na swoich przyjaciół, jak na rozpieszczone
dzieci, których śmieszy dosłownie wszystko. Miał ochotę
zamordować ich gołymi rękami. Klął teraz siebie w myślach, że
pokazał im tą wiadomość. Mógł ją zachować dla siebie i
odnaleźć dziewczynę bez ich pomocy. Tak to jest właśnie liczyć
na własnych kumpeli, nie ma, co. Oni zawsze ci pomogą w
potrzebie... Jak zawsze.
-Dobra
już, dobra.- Wyrwał Kokiemu kartkę i wepchnął ją z powrotem do
tylnej kieszeni spodni.- Dzieciaczki się pośmiały już, tak? No to
koniec przedstawienia.
Obaj
słysząc te słowa przestali się śmiać i w mgnieniu oka stali się
poważni, jak nigdy przedtem.
-Kamee...-zaczął
cicho Ue, nie wiedząc, jak dobrać odpowiednie słowa, gdyż czuł
się miażdżony pod jego spojrzeniem.- Ale co to ma znaczyć? Ta
kartka?
Tanaka
zasłonił usta dłonią, aby nie wybuchnąć kolejny raz śmiechem i
odwrócił się do nich plecami. Zaczął szukać ciekawszego
obiektu, aby móc skupić na nim wzrok, bo nie chciał teraz doznać
kolejnej głupawki.
Kamenashi
kolejny raz odetchnął głośno.
-Spotkałem
ją, jak wychodziłem z agencji- powiedział cicho.- Ona szła
piechotą, a padało, no więc... zaproponowałem, że ją podwiozę.-
Wzruszył ramionami.-No, ale rozpętała się burza, no więc...
pojechaliśmy do mnie, bo...
Koki
dotąd stojący cały czas do nich plecami, nagle odwrócił się na
pięcie w stronę kumpli z wytrzeszczonymi oczami.
-Spałeś
z nią?
-Weź
się nie drzyj, dobra?!- Kame szybko zatkał dłonią jego usta, a
gdy Tanaka wyciągnął ręce w obronnym geście, że będzie już
cicho, puścił go.
Koki
się zakrztusił.
-Ale,
Kame... zaprosiłeś do siebie dziewczynę, której nawet nie znasz
imienia i nic o niej nie wiesz? No, no... stary, ja cię nie poznaję
w ogóle.
Teraz
mówił cicho, niemal szeptem, ale jego oczy mówiły co innego.
Chciał przyjaciela wypytać o wszystko, ale teraz wiedział, że nie
ma na to żadnych szans, gdyż Kamenashi był, mówiąc krótko,
wkurzony.
-Dajcie
spokój, byłem tylko uprzejmy...- Zaczął się tłumaczyć.
Skrzyżował dłonie na klatce piersiowej i odwrócił głowę w bok,
zastanawiając się, jak to się stało, że nie chciał jej odwieźć
do domu.
Patrząc
teraz na wczorajszą sytuację, swoje zachowanie uznał za
nieodpowiedzialne. Koki miał rację mówiąc mu, że jej przecież
nie zna, nawet imienia, a zaprosił ją do siebie. Nie potrafił tego
zrozumieć, co się z nim wczoraj działo. Czuł się tak, jakby był
pod jakiś urokiem, czy wpływem dziewczyny. Zupełnie tak go
zainteresowała osoba nowego pracownika agencji, że o mało co, a
nie stracił głowy.
Kompletnie
siebie nie poznawał. Jednak musiał stwierdzić, że wczorajszy
wieczór, który spędził w jej towarzystwie mu się spodobał i
mimowolnie na te wspomnienia uśmiechnął się. Wyobraził sobie
tekściarkę w jego podkoszulku, w którym wyglądała uroczo, gdy
wyszedł z łazienki i ujrzał ją, gdy siedziała nad tekstem
piosenki. Te słowa, które w niej zawarła, miały jakąś iskierkę
magii, która przemawiała do niego całkowicie. Pomimo że widział
tylko nawet nie połowę tekstu, kupował go w całości.
Potrząsnął
głową, aby nie odpływać za bardzo do swoich myśli i powrócił
do tak zwanego świata żywych.
Jego
koledzy uparcie wpatrywali się w niego, jakby chcieli zaraz wszystko
usłyszeć, o czym myślał przez ten krótki czas. Wyglądali jak
kundle, które merdają ogonkami, aby dostać swoje jedzenie.
Jak
dzieci, przemknęło przez myśl Kamenashiemu.
-Nie,
nie spałem z nią- odpowiedział na ich nieme pytanie, które
wyczytał w ich iskrzących się oczach.
Koki
przekrzywił głowę w bok, mrugając tak szybko powiekami, jakby coś
mu wpadło do oka, albo jakby czegoś nie zrozumiał, a jego umysł
podjął się tejże jakże skomplikowanej analizy.
-Nie?
Już
nie mrugał powiekami. Dla odmiany teraz wyglądał jak jakiś posąg,
z tak wykrzywioną twarzą, jakby co dopiero zaczął się pierwszy
raz czemuś dziwić.
-A
co, nie mówię po Japońsku, czy co?- zażartował Kamenashi,
chichocząc z miny przyjaciela.-Muszę iść.
Nie
mówiąc nic już więcej, rzucił się biegiem przez tłum na
korytarzu. Koki z Uedą obejrzeli się i wtedy ujrzeli za zakrętem
znikającą nową tekściarkę. Spojrzeli na siebie i wybuchnęli
znowu śmiechem.
***
Była
zdenerwowana jak nigdy wcześniej.
Czuła
się, jakby była jakimś intruzem, który zakradł się do agencji i
unikając ochrony, starała się być niewidzialna niczym duch.
Wchodząc do budynku, rozglądała się bacznie we wszystkie strony,
aby czasem nie natknąć się na pewną osobę, której dzisiaj w stu
procentach nie chciała spotkać.
Była
niewyspana, bo nie potrafiła zasnąć w obcym mieszkaniu, a gdy zaś
zasnęła, dręczyły ją koszmary.
Śniło
jej się, że stoi na przystanku w deszczu i moknie. Czekała na
autobus, który powinien już nadjechać dawno temu, ale z
niewiadomych przyczyn spóźniał się. Przeklęła na głos po
polsku, a zaraz po japońsku. Było jej zimno i odczuwała głód...
Otrząsnęła
się z tych myśli, gdy winda zasygnalizowała, że znalazła się na
upragnionym piętrze.
Wiedziała,
że jest jeszcze wcześnie, ale mając małą wiedzę na temat pracy
Japończyków, była pewna, że Yamashitę spotka już wcześniej w
agencji, niż o godzinie, o której się umówili.
Wyszła
z windy kierując się w stronę jednej z sal.
Za
sobą usłyszała, jak ktoś biegnie za nią, co spowodowało
gwałtowny skok jej serca.
-Tutaj
jesteś-wysapał męski głos.-Wszędzie cię szukam.
Zamarła
w połowie kroku.
Do
sali dzieliło ją raptem pięć kroków, cholera.
A
była przecież tak ostrożna, dlaczego nie zauważyła go na tym
piętrze?
Odwróciła
się wolno w jego stronę i zdezorientowana uśmiechnęła się do
niego.
-Ohayo
gozaimasu, Kamenashi-san- powiedziała zacinając się.- Sumimasen,
ale spieszę się. No to, yaa ne.
Pomachała
mu nieśmiało i napięcie ruszyła w swoją stronę, modląc się,
aby zostawił ją w spokoju.
-Z-zaczekaj-
zawołał za nią.
Ucieszyła
się, gdy jej dłoń spoczęła na klamce od drzwi. Teraz tylko, aby
Yamashita byłby w środku, bo inaczej nici z ucieczki.
-Przepraszam,
ale nie mam czasu.
Nie
odwróciła się już za siebie, tylko weszła do środka, a
Kamenashi został sam na korytarzu.
Kamień
z serca jej spadł, gdy ujrzała Japończyka, który ćwiczył jakieś
kroki taneczne. Uśmiechnęła się mimowolnie i zamknęła za sobą
drzwi.
Ruszyła
w jego stronę, ale mężczyzna widział ją już w lustrze, więc
zatrzymał się. Przeszedł przez salę i wyłączył magnetofon,
który spoczywał na krześle.
Otarł
pot z czoła. Sięgnął po butelkę wody i upił kilka łyków.
-Już
dziewiąta?- spytał łapiąc oddech do płuc.
Wziął
do rąk ręcznik i zarzucił go sobie na szyję, po czym zmęczony
opadł na krzesło.
-Nie,
jest ledwo po siódmej.
Zaczęła
szukać czegoś w torebce. Wyciągnęła swój zeszyt i zaczęła
kartkować strony, szukając wczorajszych słów tekstu.
-Mam
już prawie połowę piosenki- powiedziała dumnie i podała mu
zeszyt.
Yamashita
wziął go do rąk. Spojrzał niepewnie na dziewczynę nim zaczął
śledzić wzrokiem zapisaną stronę. Gdy ona uśmiechnęła się i
wskazała brodą, aby czytał, ten posłusznie zerknął do zeszytu.
„Kiedy
zasypiam- zapadam się
Wtedy
nie czuję nic- prócz odrętwienia
Czuję,
że tonę w morzu zapomnienia
Słyszę,
jak cicho wzywasz mnie do siebie
Spoglądam
w twoje oczy -co one kryją?
Boję
się podejść bliżej, bo w nich zatracam się.
Znów
mi się śnisz- dlaczego nawiedzasz mnie?
Słyszę
twój szept- dlaczego wciąż dręczysz mnie?
Kiedy
ciemność otula mnie
Wtedy wokół jesteś tylko ty
Wtedy wokół jesteś tylko ty
Wszystkie
głosy nocy zmieniają się w twój szept
Wciągasz
mnie w wir niekończącej się rozmowy
Czuję,
jak obezwładniasz mnie”
Japończyk
z zaciekawieniem czytał słowa tekściarki. Mrugał powiekami, to
marszczył czoło, ale na sam koniec uśmiechnął się promiennie i
wesoło.
Uniósł
oczy na dziewczynę i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-To
jest dobre, naprawdę... Podoba mi się.
Kaoru
poczuła, że zaczyna się rumienić, ale odwzajemniła jego uśmiech.
-Masz
do niej tytuł?
Mrugnęła
powiekami, krzywiąc się trochę.
-Jeszcze
nie. Tytuły utworom nadaję, gdy mam już cały tekst skończony. To
jest jeszcze szkic, że tak powiem. Założę się, że wprowadzę do
niego jeszcze kilka poprawek, nim zobaczysz całość.
Kiwnął
w zamyśleniu głową, spoglądając w tekst.
-Ale
jest świetny.-Nadal kiwał głową i wskazał pacem na ostatni
wers.-Zwłaszcza to.
Dziewczyna
nachyliła się, aby zobaczyć, o które słowa mu chodzi
najbardziej.
Była
cała w skowronkach, że tekst mu się spodobał. Teraz wystarczyło,
aby dopisać całość i jedna piosenka gotowa. Była ciekawa także,
jak zareaguje na te słowa jej szef. Marzyła o tym, by po tej
piosnce dostała umowę na całe dwa miesiące. Bo praca tutaj coraz
bardziej zaczynała jej się podobać.
-Naprawdę?-
Nie dowierzała, że Yamashice tak bardzo spodobały się te słowa,
które zapisała wczoraj w niecałe kilka minut.
-Yhym...
To pisz dalej.- Oddał jej zeszyt.- A ja ćwiczę dalej... niedługo
nagrywam teledysk.
Podniósł
się z krzesła. Napił się jeszcze parę łyków wody i ruszył do
magnetofonu.
Kaoru
stała jeszcze w tym samym miejscu, nie wiedząc, co począć dalej.
Nie chciała wychodzić z sal tańca, bo nie chciała natknąć się
na Kamenashiego. Teraz musiała jakoś szybko i niezauważalnie wyjść
z agencji i udać się do swojego mieszkania, aby tam móc w spokoju
dokończyć tekst.
Pożegnała
się z Japończykiem i wyszła, bo szczerze mówiąc, nie miała nic
więcej tutaj do roboty. Mężczyzna był ciężko zapracowany,
najwyraźniej ćwiczył taniec od samego rana, a może i nawet nie
wrócił na noc do domu.
Gdy
wyszła z sali, na korytarzu panował chaos, bowiem dwie osoby
kłóciły się ze sobą.
Była
w wielkim szoku, gdy jedną z nich był Japończyk, którego poznała
pierwszy dzień, gdy zawitała w agencji. Ueda kłócił się
zawzięcie z jakąś dziewczyną, której Kaoru wcześniej nie było
dane tutaj spotkać.
Dlatego
podeszła trochę bliżej, aby móc wyłapać jakiekolwiek słowa
sprzeczki, gdyż zdania w języku japońskim z tej odległości były
dla niej niezrozumiałe.
Podchodząc
bliżej zauważyła, że owa kobieta była młodego wieku. Miała
bardzo ładne rysy twarzy i tak niebieskie oczy, jakby nosiła szła
kontaktowe. Ale ich nie nosiła, Kaoru wiedziała o tym, bo przecież
dziewczyna miała na nosie okulary.
-A
idź do diabła, wiesz?- warknęła kobieta, wypuszczając gwałtownie
z siebie powietrze.
Cała się trzęsła z nerwów, a jej wzrok
buchał tylko groźnymi płomyczkami wściekłości.
Akcent
też miała jakiś dziwny, nietypowy, gdyż charakterystyczne było w
niej to, jak wymawiała literę „R”. Było tak wyraziste, niczym
w francuskim, jednak dziewczyna nie wyglądała na Francuzkę. Kaoru
zgadywała, że pochodzi ona z któregoś kraju nordyckiego.
Ueda
zacisnął usta w wąską linię, jakby chciał się powstrzymać
przed powiedzeniem czegoś bardzo niemiłego. Tekściarka zauważyła,
że chłopak nawet zacisnął z całych sił dłonie w pięści. Oho,
kłótnia musiała być naprawdę bardzo poważna... Ciekawe, o co
poszło, zastanawiała się.
-No,
co.-Odezwała się znowu kobieta, najwyraźniej prowokując mężczyznę
do dalszej kłótni.-Zabrakło ci języka w buzi, czy co?
Mówiąc
te słowa odwróciła się i ruszyła przed siebie.
-Czy
ty wszystko musisz robić na odwrót, Karen?
Japończyk
wciąż miał zaciśnięte dłonie w pięści, ale zebrał sobie
odwagę i z przesyconym głosem nienawiści odezwał się, jak sobie
sama życzyła.
Niejaka
Karen stanęła jak w murowana w podłogę.
-Tyle
razy ci mówiłam, abyś nie mówił mi po imieniu! Czy ty robisz to
celowo?
Piorunujący,
zimny i stalowy wzrok spoczął na Japończyku. Kaoru się zdawało,
że Ue aż się skulił w sobie, jakby chciał uchronić się przed
zimnem bijącym od dziewczyny.
-Przestań-
powiedział tylko, całkowicie zbywając jej wzmiankę na temat
imienia.- Wszystko zrobiłaś źle. Nie tak, jak trzeba! Kurdę,
dziewczyno, jak praca to praca! Skoro Johnny dał ci pracować nad
naszym projektem, powinnaś zapomnieć o nienawiści do mnie, nie
uważasz? Tutaj chodzi o całą grupę, a nie o mnie! I przez ciebie
mamy teraz o kilka dni w plecy. Fantastycznie, wiesz? Dziękuję ci,
Karen. Cholernie ci dziękuję.
Wkurzony
do granic możliwości Ueda walnął otwartą dłonią w ścianę i
jego oczy napotkały się na stojącą tekściarkę. Widząc jej z
szokowaną minę, ruszył w stronę schodów, zbiegając po nich, jak
oparzony.
Karen
pokręciła tylko głową, wzdychając cicho. Schyliła się po
jakieś kartki papieru, które podczas kłótni chyba się rozsypały.
-Pomogę
ci.
Kaoru
rzuciła się w jej stronę, widząc jak dziewczyna drżącymi dłońmi
zbiera swoją zawartość pracy z podłogi.
Kobieta
podniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się przepraszająco.
Chłód, który szalał w jej oczach rozpłynął się, jakby w ogóle
go tam nigdy nie było.
-Widzę,
że nieźle macie ze sobą na pieńsku-skomentowała tekściarka,
podając jej plik kartek.
Karen
się zawahała.
-No
i to jeszcze jak-westchnęła zrezygnowana i usiadła na podłodze. Z
jej oczu zaczęły kapać łzy.
Tekściarka
poczuła się niezręcznie w tej sytuacji.
Nie
znała tej dziewczyny, więc nie wiedziała, co powiedzieć, aby jej
nie urazić słowami, którymi chciałaby ją jakoś pocieszyć.
-Coś
nie tak?-spytała niepewnie.-Przepraszam, nie powinnam pytać, nawet
się nie znamy.
Kolejny
raz spojrzała na nią i uśmiechnęła się ciepło.
-Nie
szkodzi. Wiesz, czasem dobrze jest się komuś wygadać i to całkiem
obcej osobie.
Kaoru
uśmiechnęła się niepewnie i zgodziła się z nią.
Pomogła
jej wstać z podłogi i razem udały się na mały spacer.
-I
jak ci się tutaj podoba praca, hmm?- spytała Karen, gdy już
znaleźli się z dala od agencji. Omiotła spojrzeniem tekściarkę,
po czym uśmiechnęła się pod nosem.- Jesteś tutaj nowa, więc
może powinnam cię zapytać o to po miesiącu spędzonym tutaj.
Kaoru
spojrzała na nią pytającym spojrzeniem.
-Wiesz...
wcale tutaj nie jest tak barwnie, jak się to może wydawać,
naprawdę. Uwierz mi- zamyśliła się.- Japonia to ciężki kraj,
jeżeli chodzi o pracę. Tutaj niekiedy trzeba 12 godzin przesiedzieć
nad swoim projektem, jak nie czasem jeszcze dodatkowo zarwać nocy,
ehh.
Tekściarka
posłusznie tylko się z nią zgodziła.
-A
tak właściwie jestem Karen, ale mów mi po prostu Kokoro, hm?-Na
jej twarzy wystąpił promienny uśmiech.- Szczerze, nie lubię
swojego imienia.
-Miło
mi cię poznać, ja jestem Kawasaki Kaoru, ale również to nie są
moje prawdziwe dane. Wolę podpisywać się pseudonimem...
-Niech
zgadnę- westchnęła przeciągle.- Nie lubisz swojego imienia?
-Yhym-
Pokiwała rytmicznie głową i razem się roześmiały.
-Skąd
jesteś?
-Z
Polski.
-O..-zaciekawiła
się, poprawiając okulary na nosie.- Ja Norwegia.
Bingo,
pomyślała uradowana tekściarka, tak właśnie przeczuwałam, że z
tamtych okolic pochodzisz.
Reszta
rozmowy minęła im na pogawędkach o błahostkach. Z biegiem czasu,
zaczęły się coraz bardziej dogadywać. Kokoro opowiedziała jej,
jak dostała się do tej agencji. Mówiła jej o Norwegi, że
zajmowała się projektami nad teledyskami. Zdradziła jej nawet, że
zajmuje się również doborem strojów, a czasami nawet jest
stylistką. I tak dzięki pracy z sławnymi gwiazdami u siebie w
kraju, została doceniona przez swojego przełożonego, dzięki czemu
zyskała awans i między innymi w taki a nie w inny sposób znalazła
się w Japonii i wylądowała w sławnej agencji,która zajmuje się
wypromowaniem męskich grup wokalnych i tanecznych.
-Co
cię łączy z Uedą?-wypaliła nagle tekściarka, ale zaraz
skrzywiła się i ugryzła w język. W duchu pogratulowała sobie
niewyparzonej buzi.
Kokoro
nagle posmutniała. Westchnęła cicho i usiadła na najbliższej
ławce w parku.
-Gomennasai-
wyszeptała speszona Kaoru.- Nie moja sprawa.
Karen
cicho zachichotała.
-To
nie o to chodzi- sprostowała.- Długa historia.
Tekściarka
zmrużyła powieki, uśmiechając się tajemniczo pod nosem. Usiadła
obok niej.
-Mamy
czas.- Spojrzała na zegarek.-Opowiadaj.
Kokoro
wywróciła do góry oczami i uciekła gdzieś wzrokiem.
W
parku bawiły się dwie dziewczynki, które kłóciły się o to,
która będzie prowadziła na smyczy małego kundelka. Karen widząc
ten widok, zaniosła się cicho śmiechem.
-Eh,
od czego by to zacząć...
Dziewczynki
jeszcze przekomarzały się, do której tak naprawdę należy
kundelek, ale z lodami zjawiła się ich chyba mama, która zawiesiła
nad nimi topór wojenny, gdyż obie rzuciły się w jej stronę.
Oczywiście piesek pozostał sam na chodniku i korzystając z okazji,
pobiegł w swoją stronę, machając dumnie ogonkiem.
-Na
początku byliśmy przyjaciółmi. Świetnie się razem dogadywaliśmy
i w ogóle było fajnie. Często spędzaliśmy razem czas. Pomimo
naszej pracy, jakoś ten czas dla siebie znajdowaliśmy...
-Ale
coś się stało, tak? Co takiego?
Karen
zmarszczyła nos, poprawiając niesforny kosmyk włosa.
-Przez
jakiś czas nawet byliśmy razem.-Wzruszyła ramionami, jakby
powiedziała coś naprawdę bardzo zwyczajnego.- I jakoś od tego
momentu wszystko zaczęło się pieprzyć. A wiadomo, że jak się
coś wali, to na całego.-Spojrzenie utknęła w Kaoru.- Moje
kontakty z resztą zespołu również zaczęły się sypać. Jedynie
z Nakamaru utrzymuję w miarę dobre i pokojowe stosunki.
Kawasaki
nie musiała sobie wyobrażać, jak reszta zespołu ją traktuje, bo
była dzisiaj tego świadkiem. Współczuła Kokoro, że reszta
również tak chłodno podchodzi do jej osoby, co Ueda.
Kaoru
chciała jej coś odpowiedzieć, ale uniemożliwił jej dźwięk
przychodzącej smsowej wiadomości. Wyciągnęła z torebki telefon i
odczytała wiadomość.
W
pierwszej chwili nie chciało jej się w to wierzyć, co ujrzały jej
oczy. W momencie adrenalina w jej organizmie rozeszła się po
żyłach, parząc niczym wrzący kwas. Serce zastukało
niemiłosiernie o żebra, podchodząc do samego gardła. W mózgu
zapalił się czerwony alarm i momentalnie jej myśli skierowały się
na tor, jakim cudem...
-Coś
się stało?-Zaniepokojony głos Kokoro dochodził do tekściarki
niczym z innego świata.-Zbladłaś. Dobrze się czujesz?
Kaoru
z trudem przeniosła spojrzenie od ekranu komórki na twarz nowej
koleżanki. Otworzyła usta, ale zaraz szybko je zamknęła. Nie
wiedziała, co odpowiedzieć. Mózg jeszcze nie zaakceptował tego
faktu, co wyczytała w smsie.
-Muszę
iść.
Wstała
szybko z ławki.
Nie
wiedziała, co zrobić z telefonem. Schować go do torebki, czy może
odpisać na wiadomość, albo oddzwonić?
W
głowie wciąż panował chaos i nie potrafiła uwierzyć, jak to się
stało.
-Ale
co się dzieje, Kaoru?
Karen
już stała przy niej i próbowała uchwycić rozbiegany wzrok
dziewczyny.
-Moja
bratanica...-wykrztusiła z siebie ciężko.
Kokoro
złapała ją za ramiona i potrząsnęła lekko.
-Co
z nią?
W
końcu wzrok tekściarki skrzyżował się ze wzrokiem Karen, a w jej
oczach dziewczyna ujrzała strach.
-Ona
tutaj jest- wypowiedziała szeptem.- W Japonii. I to w dodatku sama...
Nie wierzę.
Potrząsnęła
gwałtownie głową, jakby chciała pozbyć się tych myśli ze
swojego umysłu.
-Napisała
mi, że jest pod moim mieszkaniem. Muszę jechać.
Nie
oglądając się za siebie, wybiegła z parku.
9 /skomentuj:
1) "Nawet nie spodziewałam się, że dzisiaj coś napiszę, a tutaj niespodzianka ;D." No widzisz xP Świat lubi zaskakiwać:D
2) "Mam nadzieję, że tej osobie, co obiecałam wczoraj rozdział się spodoba ;p. Bo jakby nie patrzeć były jej urodziny, więc chciałam zrobić jej miły prezent" A jak przy tym jesteśmy xD spodobał się jej prezent nad którym wczoraj się męczyłaś? ;P
3) "Mi się baardzo ona podoba <3." Podejrzewam, że nie tylko Tobie xD
4) "Chyba jakoś wytrwam... xD." Wytrwasz, a właściwie wytrwamy:P Bo też się nie mogę doczekać, co ciekawego tym razem zaprezentują :P
5) "Rodzicie przecież nie będą się martwić, gdyż przypięła magnesem do lodówki kartkę dokąd się wybiera" Typowe myślenie nastolatek:P Gorzej będzie jak kartka odpadnie od lodówki i tajemniczo zniknie:P
6) "Wczoraj późnym wieczorem zakradła się do plecaka ojca i wyjęła mu z portfela kartę kredytową i parę stów." Co z tego, ze kartę wzięła, jak hasła nie zna:P Bo przecież, to one było najważniejsze xD
7) "Byli nie wyspani i wyczerpani jednak to wszystko odpłynęło w niepamięć, gdy spotkali się przypadkiem na korytarzu." Tak, znajomi dawają takie kopa, że szok:D Sama jestem tego przykładem, że jak zarwie nockę i potem zacznę spotykać i gadać z ludźmi, to mam takiego powera jakbym z 10 RedBulli wypiła xD
8) "-No jak to kiedy? Przecież mówię, że wczoraj." Koki i jego inteligencja xD Zresztą i tak ciekawie- bo droga od tekściarza do projektanta była chyba daleka:P
9) "-Nie doceniasz mnie, Ue, oj nie." Też go nie doceniam xP
10) " -A kto mówi, że się przejmuję, co?-Potrząsnął głową i ruszył dalej." Każdy tak mówi, że się niczym nie przejmuje, a potem wychodzi jednak inaczej:P
11) "-Co, u diabła...!- warknął Ue, rozcierając obolałe czoło.- O, Kame, cześć." Jaka poprawna reakcja xP
12) "Włosy miał rozburzone, jakby co dopiero wstał z łóżka, twarz blada z lekko podkrążonymi oczami." Musiał widocznie zaspać:P Się nie dziwie, skoro zeszłej nocy spał na łóżku:P Inaczej by było jak by w salonie:P
13) "-Za tą nową... tekściarką...- Starał sobie przypomnieć jej imię, ale na próżno." Oj, starość nie radość:P Proponują brać coś na pamięć:P
14) "Tanaka z Tatsuyą wymienili porozumiewawcze spojrzenia i zaraz parsknęli śmiechem." Też bym się z niego śmiała:P
15) " -Mi możesz powiedzieć. Wiesz, że nie jestem papla.- I uśmiechnął się szeroko." W to akurat wątpię:P Przecież, to on podobno zawsze plotki rozsyła:P
16) "Koki odchrząknął znacząco, jakby podczas jakiegoś ważnego przemówienia, ale z trudem powstrzymywał wybuch śmiechu, bo za każdym razem, gdy próbował odczytać, co było tam napisanie, zaczynał chichotać." Widać talentu aktorskiego to on nie ma xD Aż się dziwie, że on gra w dramach xD
17) "Tatsuya był już cały czerwony ze śmiechu. Bawiła go cała ta sytuacja, obserwując jak Koki zbiera się w sobie, aby zacytować słowa tekściarki." A kto by nie był? Nawet czytając to tarzałam się po łóżku jak głupia i mama nie wiedziała co mi jest xD
18) "Zaczął szukać ciekawszego obiektu, aby móc skupić na nim wzrok, bo nie chciał teraz doznać kolejnej głupawki." Ja i tak bym dostała xD Raz jak dostałam atak głupawki to waliłam głową w klawiaturę:P
19) "-Spałeś z nią?" I tu dostałam atak głupawki powiązany z histerycznym śmiechem xD Aż mama przyszłą spytać, czy wszystko w porządku i czy nie trzeba mnie zawieść do lekarza xP
20) "Wyglądali jak kundle, które merdają ogonkami, aby dostać swoje jedzenie." Aż to sobie wyobraziłam:P Kokiego jako buldoga:D A Ueda Goldena xD
21) "Chciał przyjaciela wypytać o wszystko, ale teraz wiedział, że nie ma na to żadnych szans, gdyż Kamenashi był, mówiąc krótko, wkurzony." Dobrze, że nie było wkurwiony, bo byś miała je na sumieniu, bo bym pewnie dostała śmiertelnego ataku śmiechu xP
22) "-Nie, nie spałem z nią- odpowiedział na ich nieme pytanie, które wyczytał w ich iskrzących się oczach." Z logiki matematycznej wynika jednak, że spał xP Ah, to zboczenie matematyczne z liceum xP
23) "Koki z Uedą obejrzeli się i wtedy ujrzeli za zakrętem znikającą nową tekściarkę. Spojrzeli na siebie i wybuchnęli znowu śmiechem." Nie martwcie się, śmiech to zdrowie:p Podobno xP
24) Reszta jutro i czekaj cierpliwie na "X" xD
25) Trzeba być zdolnym aby limit znaków przekroczyć xP Ale sama chciałaś dłuuuugie komentarze xP
1) Mam nadzieje, że tym razem nie przekroczę limitu xD
2) "Była zdenerwowana jak nigdy wcześniej." Jej zdenerwowanie mi się teraz udziela :P
3) "Była niewyspana, bo nie potrafiła zasnąć w obcym mieszkaniu, a gdy zaś zasnęła, dręczyły ją koszmary." też nie mogłam zasnąć :P
4) "Nie odwróciła się już za siebie, tylko weszła do środka, a Kamenashi został sam na korytarzu." Biedny Kame... Ale należało mu się za to, że spał na łóżku xP
5) Ładny tekst piosenki:) Nie mogę się doczekać aż będzie cały i gotowy :P
6) "-To jest dobre, naprawdę... Podoba mi się." Mi też się podoba:P
7) "Mężczyzna był ciężko zapracowany, najwyraźniej ćwiczył taniec od samego rana, a może i nawet nie wrócił na noc do domu." Biedna Alex, jak nie wrócił na noc xP
8) "Ueda zacisnął usta w wąską linię, jakby chciał się powstrzymać przed powiedzeniem czegoś bardzo niemiłego." I ten fragment da się idealnie narysować! xP
9) "Schyliła się po jakieś kartki papieru, które podczas kłótni chyba się rozsypały." Podejrzewam, że to były projekty xD
10) "Chłód, który szalał w jej oczach rozpłynął się, jakby w ogóle go tam nigdy nie było." I tak z zimy powstała wiosna w oczach
11) Kłótnia boska! Tylko szkoda, że nie ma rękoczynów:P
12) "-Widzę, że nieźle macie ze sobą na pieńsku-skomentowała tekściarka, podając jej plik kartek." Raczej oni są w stanie zimnej wojny :P
13) "Japonia to ciężki kraj, jeżeli chodzi o pracę. Tutaj niekiedy trzeba 12 godzin przesiedzieć nad swoim projektem, jak nie czasem jeszcze dodatkowo zarwać nocy, ehh." Skąd ja to znam xD Nawet w Polsce się noce zarywa by skończyć projekt :]
14) " -Niech zgadnę- westchnęła przeciągle.- Nie lubisz swojego imienia?
-Yhym- Pokiwała rytmicznie głową i razem się roześmiały." Nienawiść do imienia jest chyba zaraźliwa:P Niczym grypa xP
15) "Westchnęła cicho i usiadła na najbliższej ławce w parku." To one były w parku?:D łał, szok:P A ja myślałam, że w jakiejś kawiarni xD
16) Fajny wątek z tymi dziewczynkami :]
17) "Kaoru chciała jej coś odpowiedzieć, ale uniemożliwił jej dźwięk przychodzącej smsowej wiadomości. Wyciągnęła z torebki telefon i odczytała wiadomość." Nie wiedząc czemu, ja obstawiałam, że to sms od Kame xP
18) No i tyle:P Czekam na następny rozdział:P
19) Zajrzyj na bloga jak skończysz:P
Jak zwykle zabawne, zwłaszcza Koki ;D, fajny wątek z Ue wprowadziłaś, zupełnie nie spodziewany. Kame tutaj mnie zadziwia bo wczas się dowiedział jak Kaoru(główna bohaterka) ma na imię. Bardzo fajny kawałeczek tekstu piosenki :)
No i dziękuje bardzoo, że pojawiłam się tutaj. Najlepszy prezencik jaki dostałam w tym roku na urodzinki ^-^.
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)
Oo, a jednak wzmianka o Psiku to była forma prezentu ? ahaa to już wszystko rozumiem :D Fajnie ci to wyszło, wgl powiem ci, że całkiem fajny pomysł na to opo, nie sądziłam, że coś takiego stworzysz :D Mam tylko nadzieje, że tym razem nie porzucisz tego opo jak to zazwyczaj innymi robiłaś, tylko, że dobrniesz do końca :D Fajnie wykreowałaś bohaterów, tylko mam jedno ale, bo w moim odczuciu postać Kame jest zdeka troszkę sztywna (nie wiem jak w innym rozdziałach, bo przeczytałam tylko ten i na podstawie tylko tego stwierdzam, więc...;]). Btw jestem ciekawa dalszego ciągu, a i postaram się tamte poprzednie rozdziały przeczytać, no i czekam na continuance :D ;)
Ee, weźcie się podpisujcie pod spodem, bo ja nie wiem, kto pisze. Tzn, teraz wiem, bo na gg mi napisaliście~ ;p.
Taaak ^-^ Przeczytaj poprzednie, bo będziesz lepiej wiedzieć, o co chodzi ^^ No się cieszę, że ci się podoba to opo. Taa, jest inne od moich pozostałych, bo to taka obyczajówka jakby, zero fantasów, czy kryminałów, więc może dlatego ;p.
A co do Kame, to... może faktycznie w tym rozdziale taki jest :P. Postaram sie, aby w dalszych taki nie był ^-^
Rozdział świetny, przyjemnie się czytało. No i plus za długość ;)
Heh, do tych imion Twoich bohaterów to się chyba nigdy nie przyzwyczaję ;p
No i przepiękna piosenka ;) Aż dwa razy ją przeczytałam ^^
Tak, wróciłam. Jak dłuższy czas nie mam czasu pisać, jest ok. Ale kiedy już zacznę, to nie mogę przestać ;) I wtedy uświadamiam sobie, że to uwielbiam ;)
Ooo, trochę mnie tu nie było, przez to że byłam w rozjazdach, więc jestem strasznie do tyłu z twoimi opowiadaniem, przeeeepraszam. Ale obiecuję nadrobić i wtedy postaram się zostawić jakiś sensowny komentarz, odnoście całości;)
Nowa recenzja na ajia-no-eiga.blogspot.com, zapraszam;)
W końcu przeczytałam! wczoraj tak jakoś mnie naszło i dzisiaj dopiero komentuję xD gomen ne :P dobrze znasz moją opinię, rozmawiałyśmy o tym, więc nie będę się wiele rozwodzić, bo to co chciałam to już Ci powiedziałam. A Yamashita jak zwykle pracoholik xD no, ale co zrobić, on już taki jest, więc dobrze go przedstawiłaś :p teraz tylko będę czekać na kolejny rozdział. Ej gdzie on jest?! Ja już go chcę, więc sorry bardzo, ale nie obchodzi mnie jak to zrobisz, ale niedługo musi już tu być xD wiem, że jestem upierdliwa, ale za to mnie lubisz hahah
Prześlij komentarz