Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

sobota, 1 czerwca 2013

私の偉大日本の恋 (Watashi no idai nippon no koi) Rozdział 8: Idol.

 Heeej, to znowu ja. Muszę się pochwalić, ale przywędrowałam tutaj z kolejnym rozdziałem mojego opowiadania. Może nie jest on taki, jaki sobie życzyłam, bo dość dawno zaczęłam go pisać, a ja znowu mam taką tendencję, że ciężko mi jest później wrócić do czegoś, co kiedyś zaczęłam. Także się cieszę, że w końcu ukończyłam ten rozdział. Dzisiaj jest dzień dziecka, więc bardzo dobrze się składa, bo ten rozdział chciałabym zadedykować mojej bratanicy <3, choć takim dzieckiem już nie jest, bo w czerwcu kończy trzecią gimnazjum, ale mimo wszystko... Dla mnie jest dzieciakiem jeszcze XD. No i Maru ma dla ciebie malunek z okazji tego dnia, mam nadzieję, że cię podoba. (patrz, obrazek niżej) No i ja mam nadzieję, że rozdział poprawi ci humor po wczorajszym wypadku przy przeprowadzce. Wszystkiego najlepszego z okazji   n a s z e g o   święta. Bo każdy jest dzieckiem, niezależnie od wieku XD.

Zmieniłam bannerek, jak widać. Nowy miesiąc, to i też bannrek. A jest taki, a nie inny, bo chciałam zrobić jakiś, który mógłby "promować"/pasować do mojego opowiadania. Także myślę, że ten idealnie pasuje i odzwierciedla fabułę ^^. A słowa, to jak ktoś kojarzy, pochodzą z prologu, gdzie główna bohaterka śpiewała te słowa XD.




私の偉大日本の恋
Rozdział 8:

Klaudia przekroczyła próg agencji, czując jak jej mocno serce uderza w klatce piersiowej. Przystanęła na chwilę, by rozglądnąć się po wnętrzu. Musiała przyznać, że trochę inaczej wyobrażała sobie to miejsce. Jednak  nie czuła zawodu, bo agencja prezentowała się dużo lepiej od tej, którą widywała we swojej wyobraźni. Hol był duży, przestronny i jasny. Słońce przecierało się przez szklane duże okna, nadając intensywnej barwy kremowo pomarańczowym ścianą. Podłoga była wyłożona lśniącymi płytkami w duże kostki. Wszystko błyszczało, jakby w jakimś ogromnym biurowcu.

Do agencji weszła jakaś młoda grupka Japończyków. Dziewczyna typowała na zespół A.B.C-Z ewentualnie na Hey Say Jump. Nie była pewna, bo weszło ich tylko trzech. Nie znała za bardzo tych grup, nawet ich nie słuchała. Raptem może widziała ich zdjęcia ze dwa razy i tyle. Po chwili wzruszyła ramionami, bo doszła do wniosku, że i tak nie zgadnie, co to za zespół. 

Godziła była wczesna, a mimo to w agencji panował już duży ruch. Co chwilę ktoś wchodził i wychodził. Ktoś krzyczał na kogoś, albo wołał. Gdzieś w tym tłumie dało się usłyszeć, jak kilka osób coś śpiewa, a raczej nuci pod nosem. Słowa tonęły w natłoku innych głosów i szumów. Rozglądała się we wszystkie strony szukając tej jednej twarzy, ale ze zrezygnowaniem. Raczej tej osoby, której szukała, nie było tutaj, co sprawiło, że westchnęła smutno.

Kaoru pociągnęła ją za sobą do windy. Wyjechały na jakieś piętro, a gdy drzwi się rozsunęły panowała już cisza. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, przynajmniej tutaj nie musiała się przeciskać, aby przejść. Przeszły korytarzem, który również był jasny i przyjazny, po czym weszły do któregoś z pokoi. 

Klaudia widząc znaki kanji na drzwiach, zmarszczyła nieco nos, bowiem znała ich tylko parę. Więc nie wiedziała, gdzie prowadzi ją ciotka. Przed sobą ujrzała duże pomieszczenie, które składało się z dwóch pokoi. Po środku nich stały duże rozsuwane, przeszklone drzwi.

W tym pierwszym pokoju widziała duży stół znajdujący się na środku pokoju i krzesła dookoła niego. Zgadywała, że pewnie tutaj odbywają się jakieś spotkania. W rogu koło okna natomiast stała duża, biała tablica, która była zapisana, oczywiście w japońskie znaczki, co jeszcze bardziej wywołało u dziewczyny nie smak. Nad tablicą unosił się ekran, jakby służący do odtwarzania jakieś prezentacji. Po stole walały się kartki, stosy papierów, długopisów i markerów. Jednak nikogo tam nie było.

Ten drugi pokój wyglądał bardziej na biurowy, jak dla niej. Były tam biurka, szafki ze segregatorami, również jakiś stolik, tyle że dużo mniejszy od tamtego i również zawalony stosami papierów i różnokolorowych długopisów.

Kaoru podeszła do jednego biurka i odstawiła swoją torbę.

-No,w chodź.-Odwróciła się w jej stronę z uśmiechem.- Tutaj jest moje biurko. W sumie większość czasu spędzam tutaj, pisząc piosenki. A tamto pomieszczenie służy do zebrań. Odbywają się one raz na miesiąc, albo i częściej. Zależy od natłoku pracy. Ja byłam na takim tylko jeden raz. Nic ciekawego tam się nie dzieje. Przełożony naszego działu mówi, co kto ma robić. I to tyle.

Klaudia usiadła sobie na jej krześle i zaczęła oglądać jakieś kartki. Uśmiechnęła się lekko widząc w końcu coś zapisane normalnym pismem i przede wszystkim po polsku.

-Widzę, że zmieniłaś styl pisania.

Przeglądała właśnie kilka kartek, gdzie większości słów było skreślone, ale mimo tego dało się odczytać, co tam zapisała. Klaudia znała jej teksty od innej strony i była przyzwyczajona, że w jej piosenkach towarzyszy ból, śmierć, zgroza, czasami potępienie i cała masa różnorodnych mistycznych i fantastycznych postaci. Podobały jej się te dzieła. Przede wszystkim, że były inne. To chyba jako pierwsza rzecz, dlaczego tak je uwielbiała. Sposób, jak dobierała słowa, jak wszystko razem ubarwiała  i bawiła się słowami, a wszystkie wzbudzały w niej lęk a zarazem fascynację. Trochę ją to dziwiło, dlaczego jej ciotka akurat wybrała tutaj pracę. Przecież jej "mroczna twórczość" nie ujrzy w tej agencji światła dziennego. Chyba, żeby zmieniła agencję na taką, która promuje rockowe i metalowe zespoły.

Czytając dalej jakiś fragment skreślonej piosenki, musiała przyznać, że te także jej się również podobają. Były zupełnie przeciwieństwem do tamtych, które tak bardzo dobrze znała. Te były barwne, wesołe i aż można byłoby w nich ujrzeć wszystkie kolory tęczy. W tamtych niestety tylko pustkę i mrok.

-Że co?- Właśnie zaczęła przeglądać jakieś kartki, które wyciągnęła z torby.

-Piszesz o miłości, ulala...- Zaśmiała się cicho wciąż śledząc tekst.- I to jeszcze tak ładnie...

Kaoru podeszła do niej i wyrwała plik kartek. Podniosła na nią oczy pokazując jej język.

-Oj, daj spokój.- Klaudia okręciła się na krześle zakładając ręce za głowę.- Naprawdę mi się podobają. Są takie...

Kaoru westchnęła.

-...beznadziejne. Tak, wiem i...

Chciała coś dopowiedzieć, ale do pomieszczenia wszedł wysoki Japończyk, który coś powiedział do Kaoru, czego jej bratanica nie zrozumiała. Jednak domyśliła się z jej miny i cichego westchnięcia, że to coś nie miłego. Postać wyszła, tak szybko, jak się pojawia, a Kaoru wepchnęła jakieś dokumenty do szafki i wyciągnęła jakieś inne.

-Praca wzywa, zaraz wracam- mówiąc te słowa i wzdychając znowu, wyszła.

Klaudia również westchnęła, ale zaraz się uśmiechnęła, bo wiedziała, że skoro jej ciotka została wezwana, to raczej prędko nie wróci. Oznaczałoby to wtedy, że przez ten czas będzie tutaj sama. Zupełnie sama, bo rozglądając się dookoła nie było ani żadnej żywej duszy, pomimo znajdującego się tutaj nie tylko biurka Kaoru. Wzruszyła tylko ramionami, bo było jej to nawet na rękę, że tak się stało.

Wychyliła się z fotela, aby móc ujrzeć skrawek korytarza, czy nikt nie idzie. Uśmiechnęła się szeroko, gdy jednak nikt tamtędy nie przechodził. Przysunęła się więc do biurka Kaoru i zaczęła przeglądać jakieś papiery. Jednak wszystko wskazywało na to, że zostały tam zapisane fragmenty, które będą tworzyć później jedną całość jakiegoś tekstu piosenki.

Cholera, mruknęła do siebie i odłożyła je na miejsce.

Wysunęła się trochę fotelem i zaczęła grzebać w szufladach biurka, gdzie oprócz czystych kartek papieru, spinaczy i długopisów niczego nie znalazła.

Westchnęła ze zrezygnowaniem. Wiedziała, że tutaj nic nie znajdzie. Powiodła wzrokiem po innych biurkach, ale zaraz zaprzeczyła sobie ruchem głowy. To głupie, aby grzebać w innych biurkach. I tak pewnie niczego tam nie znajdzie. Szkoda ryzykować, że któryś z tekściarzy ją nakryje.

Podniosła się z miejsca i zaczęła krążyć po sali. Wyjrzała przez okno, gdzie parking był cały zapełniony samochodami, jednak nikogo tam nie było. Najwyraźniej wszyscy pracowali... w tym upale.

Klaudia otarła dłonią pot z czoła i stwierdziła, że z chęcią napiłaby się wody. Zaraz potem doszła do wniosku, że jest głodna.

Wiedziała, że Kaoru prędko nie wróci. Japończycy to pracoholicy, więc pewnie zatrzymają na dłużej jej ciotkę. Nie chciała umierać z pragnienia ani tym bardziej już z głodu w tej wielkiej i jakże dusznej sali. Dlatego postanowiła wyjść na korytarz. Przecież gdzieś tutaj musi być jakiś automat, chociażby z samą colą, czy z wodą.

Przeszła cały korytarz wzdłuż, jednak na tym pietrze nie znalazła automatu, albo czegokolwiek, z czego mogłaby się napić. O jedzeniu wolała póki co nie myśleć. Zeszła schodami niżej, na kolejne piętro. Tam również nic nie było. Wkurzyła się i to dość ostro, bo czuła, że żołądek przysycha jej do kręgosłupa.

Sama nie wiedziała, ile szła i jak nisko zeszła, ale w końcu przed sobą ujrzała coś, co przypominało automat. Uradowana czym prędzej podeszła pod niego. Automat zawierał w sobie kawę każdego rodzaju, colę i wodę, a nawet i samo mleko.

Uradowana, nacisnęła przycisk, jednak nic się nie stało. Szybko wyciągnęła z kieszeni drobne i wrzuciła je do automatu, ale zaraz je wyrzucił.

-Co jest...?- mruknęła lekko zdezorientowana i spojrzała na swoje pieniądze.- Nooo nieee... Błagam, tylko nie to.

Opadła na ławkę, niczym balon, z którego spuszczono powietrze. Miała przy sobie polskie pieniądze, a automat przyjmował tylko japońskie. Wydobywa z siebie cichy jęk zawodu i kopnęła znajdującą się naprzeciw maszynę z piciem. Zaklęła cicho pod nosem. Najwyraźniej została skazana na śmierć głodową, w dodatku umierającą z pragnienia.

W końcu po kilku minutach, drzwi z których sali się otwarły i wyszła jakaś postać. Klaudia nie widziała jej, bo miała opuszczoną głowę w dół i wpatrywała się w swoje buty, jakby były najciekawszym obiektem w agencji.

Sylwetka zbliżyła się do automatu, wydobywając z siebie ciche westchnięcie. W kieszeni Japończyka coś zadzwoniło a po chwili wyciągnął drobne, które trafiły zaraz do automatu. Maszyna wydała z siebie cichy dźwięk, wypluwając z siebie kubek z kawą. Ciepły napój powędrował do ust nieznajomego, który z ulgą go przyjął.

-Ten dzień jest ciężki...- Wypuścił z siebie powietrze z płuc i odwrócił się za siebie. Jego oczy spoczęły na siedzącej dziewczynie.-Nic ci nie jest?

Dokąd znudzona i zmęczona Klaudia uniosła oczy i ujrzała przed sobą osobę, za którą cały dzień dzisiaj się rozglądała i szukała jakieś informacji na jej temat, chociażby grafiku, czy coś, aby wiedzieć, gdzie i kiedy mogłaby mieć okazję spotkać swojego idola.

Uśmiechnęła się lekko na jego widok, ale zaraz doprowadziła siebie do porządku.Pokręciła tylko głową, bo w pierwszej chwili zapomniała, jak się mówi. Nie sądziła, że zobaczy go tutaj.

-Duszno, co nie?- Przysiadł obok niej i sączył powoli swoją kawę.- A tak właściwie, to co ty tutaj robisz? Nie kojarzę ciebie, byś tutaj pracowała. Chyba, że jesteś nowa, hmm?- Zmarszczył ze zdziwienia swoje brwi i zamrugał szybko oczami.

Klaudia uśmiechnęła się leciutko.

-Nie...Przyjechałam na wakacje do mojej ciotki, to ona tutaj jest nowa.- Starała się mówić ładną japońszczyzną, ale czuła, że kaleczy słowa, więc skrzywiła się lekko.- Kaoru się nazywa.

-Ach, no tak... Jesteś nawet podobna do niej.- Jego usta rozciągnął szczery uśmiech.- Jestem Nakamaru Yuichi.

Dziewczyna się uśmiechnęła. 

-Wiem, kim jesteś. W każdym bądź razie naprawdę miło cię w końcu poznać. Jestem Klaudia.

Wyciągnęła w jego stronę dłoń, a mężczyzna uścisnął ją lekko.

-A tak w ogóle... nie wiesz, gdzie ona poszła?- Uśmiechnęła się krzywo.- Dość długo czekam na nią, a chce mi się pić, a nie mam japońskich pieniędzy.

Nakamaru się zaśmiał.

-Biedactwo... tutaj jest tak gorąco- westchnął teatralnie. Zaraz zerwał się z ławki i podszedł do automatu. Wrzucił drobne i nacisnął coś.- Może być cola?

Obejrzał się za siebie, uśmiechając się do niej. Klaudia tylko kiwnęła głową, czując zakłopotanie.  Chciała już powiedzieć coś w stylu, że dziękuje, ale nie trzeba, że poczeka na Kaoru, że pewnie zaraz się zjawi. Ale nim przełożyła sobie w myślach zdania na japoński, Japończyk usiadł obok podając jej colę.

-Zimna jest, więc mam nadzieję, że cię ochłodzi.

-A-arigatou...- Kiwnęła głową w podziękowaniu i upiła łyk coli, czując jak chłodny płyn przynosi ulgę. Uśmiechnęła się, spoglądając w jego oczy.

Rozmawiali ze sobą dość długo. Klaudia miała wrażenie, że zna tego człowieka od dziecka. Pomimo że z początku miała wątpliwości, co do swojego japońskiego, to z biegiem rozmowy szybko się one rozwiały i potrafiła gadać jak nakręcona. Nakamru uważnie jej słuchał, gdy opowiadała o sobie, o Polsce, w dodatku opowiedziała mu, jak się stała fankom KT i jego samego, na co Japończyk tylko uśmiechnął się.

Dziewczyna w pewnym momencie zdała sobie sprawę, że rozmawia ze swoim idolem. I w dodatku w taki sposób, jak gadają starzy kumple, którzy spotykają się po latach. Uśmiechnęła się do tych myśli. Przez cały czas wyobrażała sobie, jak będzie wyglądać to spotkanie, gdyby czasem doszło do niego. Choć miała bardzo nikłe nadzieje na ten dzień, że kiedykolwiek mógłby on nadejść. A tutaj proszę. Tylko nigdy nie przypuszczałaby, że spotkają się po raz pierwszy przy automacie, a on podaruje jej colę. Musiała przyznać przed samą sobą, że była szczęśliwa. Cholernie szczęśliwa.

Choć dobrze wiedziała, że za jakiś czas będzie musiała wrócić do kraju, do domu, to jednak postanowiła, że nie będzie marnować okazji i czasu, jak jej ciotka. Może było to szalone, ale przecież raz się żyje. Miała tylko nadzieję, że te wakacje na długo utkwią w jej pamięci. I będą najlepsze, jakiekolwiek mogłaby przeżyć w swoim życiu.

Dlatego spojrzała na Japończyka szerokim uśmiechem i spytała:

-Masz może dziś czas? Chciałabym, abyś pokazał mi Tokio.

-Pewnie- odpowiedział również szerokim uśmiechem.- Może być wieczorem?

Ucieszyła się, jak małe dziecko, które dostało upragniony prezent na urodziny.

-Jasne. Kaoru ciężko pracuje, nie ma na to czasu.

Oczywiście kłamała, bo dobrze wiedziała, że ciotka tak czy siak pokazałaby jej miasto. Jednak uznała, że może być to ciekawe doświadczenie mieć za przewodnika swojego idola.

3 /skomentuj:

Kokoro-chan pisze...

1) Dzień dziecka xD Tak, tak- każdy z nas ma w sobie syndrom wiecznego Piotrusia Pana ;] U mnie się on akurat zadomowił na dobre xP
2) Zdjęcie Nakamaru- mi się podoba xD Szczególnie te jego wypociny rysunkowe xD
3) Automat xD Wybacz- jego położenie na przeciwko ławki jest lekko nie logiczne xD
4) Nie zła ta Twoja bratanica xD Okłamać Nakamaru pod pretekstem radnki... A przepraszam, słodkiej wycieczki w celu oprowadzeniu pokazania Tokio xD
5) Banerek- myślałam na poczatku że dasz do niego moje rysunki xD Ale ten też może być xP
6) Aż mnie ciekawi co będzie w rozdziale 8 xP A "Projekt X" powróci w wakacje dopiero xD Pewnie z podwójną siłą xD

Kawachi Kaoru pisze...

Heheh...skąd wiedziałaś jakie miałam przedtem zdanie o twoich "mrocznych" piosenkach? Żeby nie było te które piszesz teraz są równie dobre.
Jeju, jak ty mnie tu doskonale opisujesz, w każdej sytuacji ^^. Powiem ci że chodź na chwilę się poczułam tak fajnie, jakby to się działo naprawdę. Umiesz rozweselić człowieka. Zresztą przy każdym rozdziale tak jest. ;)
Kurcze, nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, ciotka sprężaj się!
Zdjęcie Maruu jest boskie *.* <3.
Psiku^^

Kaoru pisze...

eej, Psik, bo coś dziwnie wyszło :D nie wiem, czemu, ale chyba zalogowałaś się na konto moje, czy coś? WTF?? :O lool, mega dziwnie... XD

Prześlij komentarz