Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

sobota, 19 października 2013

私の天国 (Watashi no tengoku)~ My heaven. Rozdział siódmy: Sake naprawdę potrafi czynić cuda.

Nooo ~ W końcu udało mi się doprowadzić ten nieco zwariowany rozdział do końca <jupi> XDD. Z ręką na sercu mogę ze spokojem stwierdzić, że większa część z tego, była pisana po prostu na spontanie. Jedynie mniej więcej miałam zaplanowany epizod z windą (tylko trochę w innej odsłonie), no i urlop chłopaków ;p. W każdym bądź razie, miejscami tak bardzo się wkopałam, że nie wiedziałam, jak z tego wybrnąć, ale jak widać, chyba się udało, bo w końcu umieszczam rozdział. Zapewnić jedynie mogę, że następny rozdział mam już zaplanowany, więc mam cichą nadzieję, że moja wena już nie porwie się na coś takiego, jak spontan, bo tylko ja przez to cierpię i wymyślam, nie wiadomo co, by to jakoś mogło dobrze wyglądać XD.

A tak ogólnie, to podoba wam się ten gif? <3 Bo mi bardzo, właśnie między innymi on mnie natknął na takie coś, co stworzyłam w tym rozdziale. No i raczej nazwa rozdziału to też wina właśnie o to tego gifu XD.

私の天国  
(Watashi no tengoku)~ My heaven. Rozdział siódmy: Sake naprawdę potrafi czynić cuda.

Yuichi odłożył telefon na półkę i zamknął oczy. Założył ręce za głowę i westchnął cicho. Nie był do końca pewny, czy postąpił słusznie. Zdobycie numeru bratanicy Kaoru kosztowało go sporo wysiłku. Kilka razy z rzędu pukał się po czole stojąc przed lustrem, mówiąc że to nie ma najmniejszego sensu. I co z tego, że podczas ostatniego pobytu Klaudii w Tokio, świetnie dogadywali się ze sobą, czy też dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Minęło sporo czasu od tamtych wydarzeń, wszystko teraz mogło ulec zmianie. Na przykład, dziewczyna mogła już zapomnieć o nim, albo Yuichi przestał być jej idolem. Może teraz nim jest ktoś dużo młodszy i bardziej przystojniejszy od niego.

Kiedy dowiedział się od chłopaków, że w te wakacje ma przyjechać Klaudia z początku poczuł się zmieszany. Nie był do końca pewny, czy odczuwa radość, czy może strach z tego powodu. Jedno wiedział na pewno, jego serce biło o wiele za szybko, niż powinno bić, kiedy jego myśli kręciły się wokół Klaudii.

Teraz, kiedy w końcu zdobył się na odwagę i zapisał do dziewczyny, wszystkie nerwy odeszły i mógł ze spokojem odetchnąć. Uśmiechał się do sufitu, jakby widział na nim twarz nastolatki. Boże, co ja najlepszego wyprawiam? Roześmiał się cicho, usiadł na łóżku i potrząsnął głową. Chyba nie zakochałem się, co? Mrugnął oczami, jego serce znowu zabiło gwałtownie. Nie, nie, to raczej nie jest możliwe. Polubiłem bardzo tę dziewczynę, poza tym, po raz pierwszy w życiu udało mi się porozmawiać ze swoją fanką, jakbyśmy byli starymi dobrymi przyjaciółmi. To wszystko. Tylko dlaczego nagle przyszło ci do głowy, aby wymyślić jej pseudonim japoński?

Tego nie wiedział. Ile razy zadawał sobie to pytanie, tyle razy nie potrafił sobie na nie odpowiedzieć. Imię Keiko przyszło mu na myśl już dużo wcześniej, kiedy ostatnim razem Klaudia przebywała w Tokio. Przed wyjazdem chciał jej o tym powiedzieć, jednak nie był w stanie przełamać się. Potem żałował tego i obawiał się, że już nigdy nie będzie okazji, by to dziewczynie przekazać. Ale dzisiaj udało mu się to, co prawda w formie sms-a, ale lepsze to, niż nic.

Zasnął dopiero po chwili, ale przed snem jego myśli cały czas krążyły dookoła Keiko. Miał ochotę złapać za telefon i po prostu do niej zadzwonić, jednak dzisiejszy dzień znużył go na tyle, że potrafił tylko wyobrazić sobie przebieg ich rozmowy. Rankiem, kiedy przebudził się, w pamięci wciąż miał fragmenty snu. Śniła mu się Keiko uśmiechająca się promiennie do niego. Sceneria za jej plecami przypominała morze. Tak, pamiętał jeszcze wyraźnie szum fal i zapach jodu. Błękitne niebo, na nim krążące i krzyczące mewy. Dziewczyna stała na plaży i coś mówiła do niego, tylko teraz nie był wstanie sobie przypomnieć, co takiego. Cholera, pomyślał drapiąc się po głowie. Podniósł się z łóżka i podążył do kuchni, by nastawić wodę na herbatę.

Przez cały czas w drodze do agencji ciążył mu w kieszeni telefon. Dłoń spoczywająca na kierownicy nieustannie chciała sięgnąć do spodni po komórkę, a jego palce rwały się do wystukania na klawiaturze krótkiej wiadomości do dziewczyny. Nie wiedział, co mógłby napisać o tak wczesnej porze do Klaudii. Jednak nie miało to żadnego znaczenia dla jego dłoni, która lekko drżała zaciśnięta kurczowo na kierownicy.

A może zadzwonię do niej wieczorem? Przemknęło mu przez myśl. Wysiadł z samochodu i teraz stał w windzie, w drodze do pokoju KT. Albo może i lepiej nie. Może wcale nie chce ze mną rozmawiać. To nic, że chciałabym usłyszeć jej głos. Ile to już minęło czasu, dwa lata odkąd ostatnio się widzieliśmy? Chyba tak... w zeszłe lato przecież nie było Kaoru w Japonii. Jestem ciekaw, jak bardzo zmieniła się Keiko.

Przekroczywszy próg pokoju KT od razu któryś z kolegów rzucił w niego papierową kulką. Minęła chwila, nim Nakamaru oprzytomniał i powrócił do świata żywych.

-Spóźniłeś się!- Wykrzyknął radosnie Ueda. Sięgnął po kartkę papieru, która w szybkim tempie uformowała się w kolejną kulkę i znowu trafiła go w głowię.- Co z tobą, nie obudziłeś się jeszcze?

-No... jak widać chyba jeszcze nie. Nie mogłem zasnąć tej nocy.

-Ty i bezsenność?- Tatsuya wyszczerzył rząd równych zębów. Podkulił pod siebie nogi i obrócił się na krześle, jak małpka w cyrku.

Nakamaru puścił tą uwagę mimo uszu. Rzucił torbę na kanapę, po czym sam na niej opadł, ciężko wzdychając. Oparł głowę o nagłówek i przymknął powieki.

-Naprawdę źle wyglądasz... No mów mi tutaj, co się stało.

Yuchi roześmiał się cicho.

-Chłopaków jeszcze nie ma?- Kolejny raz puścił uwagę kolegi i zmienił temat.

-A widzisz ich gdzieś tu? Tak poza tym, ponoć mają nam dać urlop.

-Urlop?- Oczy Yuichiego gwałtownie się otworzyły i wbiły się w przyjaciela.

- Tak mówią, ale jeszcze nic nie jest pewne. Bo widzisz, bez Kokiego to raczej jesteśmy nigdzie. Musieli mu dać wolne ze względu na stan jego rodziców, także póki co, jako zespół nie bardzo mamy co robić. Co prawda, ja poza działalnością KAT-TUNa nie mam teraz żadnych zajęć, ty zdaje się, że chyba tak samo. Junno też nie ma żadnych projektów na wakacje. Tylko teraz problem z Kame, bo on ma co tydzień "Going" i "Hang out". Właśnie, Kame i Junno poszli dowiedzieć się czegoś więcej w tej sprawie.

Twarz Yuichiego nabrała żywszych barw, a usta ułożyły się w lekkim uśmiechu. No, no, czyżby los akurat uśmiechnął się do mnie? Zastanowił się, kolejny raz tego dnia odlatując myślami daleko. W ostatnie wakacje, kiedy Keiko tutaj była, praktycznie rzecz biorąc całymi dniami byłem zajęty, więc nie dużo mogłem poświęcić jej czasu. A teraz, kiedy dziewczyna znowu się zjawia, Ueda mi mówi, że szefostwo chce nam dać wolne? To jest, jak zrządzenie losu. Może i nawet bliższe do przeznaczenia?

-A tak poza tym, Koki może odzywał się coś do ciebie?- Tatsuya odepchnął się rękami od stołu i zrobił następny obrót wokół własnej ości na krześle.- Bo wiesz, pisałem do niego, z jakieś pięć sms-ów mu wysłałem, dwa razy dzwoniłem i cisza z jego strony.

-Daj spokój. Przecież nie pojechał tam na wakacje. W końcu musi zająć się chorymi rodzicami.

Ueda zamyślił się. Przestał już kręcić się na krześle. Spuścił nogi na podłogę i przysunął się do stołu. Splótł dłonie na blacie i oparł o nie podróbek.

-Tyle, że nie podobne to do niego. Ostatnią wiadomość jaką mi wysłał, to informacja, że dotarł już na miejsce. A kiedy spytałem, jak się miewają rodzice, już nic nie odpisał.

-Może wyciszył telefon, zostawił w pokoju i nie ma teraz głowy, by do nas napisać. Wiesz, że dawno już się z nimi nie widział. Więc, nie martw się, na pewno u nich wszystko jest w porządku. Koki pewnie chce cały ten czas spędzić z rodzicami, a nie z telefonem w ręku, sms-ując co chwilę do nas.

-Hmm... może i masz rację.

-Z pewnością tak jest. Zobaczysz, lada dzień a pierwszy do nas zadzwoni. Znasz go, długo bez gadania wytrzymać to on nie potrafi.

Rozmowa o telefonach komórkowych sprawiła, że Yuichi nieświadomie wyciągnął swoją komórkę i wszedł na opcję napisania tekstu.

"Hej, wstałaś już może?
Jeżeli cię obudziłem, to przepraszam ;).
Po prostu tak chciałem napisać do ciebie. 

Być może w te wakacje będziemy mieć wolne".

Wysłał wiadomość, nawet nie czytając jej drugi raz. Kiedy otrzymał raport, że wiadomość została doręczona, zamknął klapkę od telefonu i zaczął obrać komórkę w dłoniach. Pewnie jeszcze śpi, uśmiechnął się. No nic, jak się obudzi, to zauważy moją wiadomość.

Po korytarzu niosły się głośne śmiechy i rozmowy. Kroki zbliżały się coraz bliżej do pokoju KT, aż wreszcie drzwi otworzyły się gwałtownie i do środka wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha Taguchi, a za nim Kame, który kończył swoją wypowiedź, śmiejąc się z czegoś.

-Tada!- krzyknął na wstępie Junno. Objął ramieniem Kame, jak najlepszego kumpla w drodze powrotnej z jakiegoś baru.- Przybywamy z dobrymi i najświeższymi wieściami, ne Kame?

-Oczywiście. Jak najbardziej z najlepszymi nowinkami tego jakże przepięknego i pogodnego poranka.

-Nieee, żartujecie?- Ueda aż podskoczył na krześle, potem zerwał się z niego.- Nie mówicie chyba poważnie? Naprawdę...? Dali nam ten urlop w końcu?

Chłopcy kiwnęli jednocześnie głowami, a Ueda wydał z siebie krzyk radości.

-No to nieźle. W końcu wolne, nie mogę wciąż w to uwierzyć. Ale serio, serio? Nie robicie sobie żadnych żartów?

Taguchi wybuchnął śmiechem.

-No co ty, z takich rzeczy nie da się żartować. Naprawdę dali nam wolne, także moi kochani panowie, czas udać się na jakiś wypoczynek, ale najpierw jestem tego zdania, że trzeba to uczcić.

-Haaai!- Tatsuya uniósł rękę ku górze, dając znać, że podpisuje się przym tym rękami i nogami.- To znaczy, że dzisiaj już nie mamy czego tutaj szukać?

-Na to wygląda- odpowiedział Kamenashi również radosny, jak skowronek.- A ty, Yuichi co masz taką nieobecną minę? Przyznaj się, już wcześniej wiedziałeś o urlopie. Wyglądasz tak, jakbyś już planował sobie wakacje. No, dokąd zamierzasz się udać, hmm?

-Nad morze...- wypalił nagle. Westchnął cicho, wciąż rozmarzonym wzrokiem. Wyglądał tak, jakby przed sobą miał jakąś boginię, a nie kolegów z zespołu.

-Nad morze?- Pozostała trójka uniosła się chórem.

-Eee, co?

Tatsuya parskną śmiechem.

-Od samego rana jest jakiś dziwnie nieobecny. Powiedział, że w nocy nie mógł spać. Czaicie to? Nakamaru i bezsenne noce, to do niego nie pasuje.

-Weź się odwal, Ueda- fuknął Yuichi urażony.

-Oho, widzicie? I jeszcze ten ton. Nawet na żartach przestał się znać, pff.

-Oj no, przestańcie już. Lepiej cieszmy się wolnością. Wakacje pukają do naszych drzwi, wykorzystajmy dobrze ten czas, co?

-Taaa. Junno promienny jak zawsze- skomentował sarkazmem Ueda.

Namakaru przestał  brać głos w dyskusji. Jednym uchem słuchał planów kolegów na wakacje, a drugim szybko mu one umykały. Trochę go nudziło to siedzenie w agencji, więc spojrzał na telefon i ku jego zaskoczeniu miał wiadomość. Uśmiechnął się niezauważalnie i postanowił ją odczytać.

"Hej. Nie obudziłeś mnie, wstałam już wcześniej.
Wolne? No to świetnie, mam nadzieję, że dostaniecie je xD"

O, widzę że też ją to cieszy. Jestem ciekaw, jak zareaguje na dobre wieści.

"No właśnie tak się stało, że dostaliśmy urlop.
Yeah, w końcu wolność i odpoczynek ;)
"


Długo się zastanawiał nad wciśnięciem opcji 'wyślij'. Chciał Keiko zaproponować spotkanie, ale nie miał zielonego pojęcia, jak się za to zabrać. Może jeszcze nadarzy się taka okazja. Spokojnie, Yuichi, nie bądź w gorącej wodzie kąpany. Zobaczymy, co odpisze na tego sms-a.

" No to gratuluję ;). 
Masz może już jakieś plany, odnośnie tego urlopu? ;> "

Wiadomość przyszła natychmiast. Yuichi widząc ją, uśmiechnął się szeroko. No proszę, czyli jest zainteresowana moimi wakacjami. Teraz jest odpowiedni moment, by się o to zapytać.

"Nie jeszcze. Ale chłopaki gorąco tutaj dyskutują, co będą robić. 
Może chciałabyś się ze mną spotkać jakoś w najbliższym czasie? ;>

Okey, pomyślał, nie jest źle. Wcale nie wygląda, żebym się narzucał, czy coś. Po prostu napisałem dawnej znajomej, której już dawno nie widziałem, czy ma ochotę na spotkanie ze mną. Nie ma w tym przecież nic dziwnego. Jeżeli nie będzie chciała, to zaakceptuję jej decyzję, nic na siłę.

Mimo wszystko z upływem kolejnych minut czuł, jak nerwy stopniowo się w nim gromadzą. Obracał coraz szybciej w dłoniach telefon, spoglądając co kilka sekund, czy nie dostał wiadomości. Cholera, a jeżeli nie zamierza ze mną się spotkać i teraz myśli nad jakąś wymówką...? Nie dokończył myśli, bo telefon w jego dłoniach zawibrował, wyświetlacz włączył się i na ekranie ukazała się koperta.

"Z chęcią, tylko jak wiesz, teraz Kaoru jest chora -.-.
Chciałabym tak ogólnie spotkać się z wami wszystkimi, dawno już was nie widziałam
."


Potaknął głową w zamyśleniu.

Przeczytał jeszcze raz pierwszą linijkę. Nie no, ta z pewnością odnosi się do mnie, ale co Kaoru ma z tym wspólnego? Przecież, jak Keiko wyjdzie ze mną, to nic złego jej się nie stanie. Ostatnio tak było i Kaoru nie miała nic przeciwko, że wyszliśmy razem do wesołego miasteczka. Chyba, że pozostaje inna opcja: nie chce po prostu zostawiać Kaoru samej w domu. To by pasowało do niej. No i napisała jeszcze, że chciałaby spotkać się z nami wszystkimi. Chyba na serio nas  polubiła. Hm... a może tak wspólne wakacje?

Powiódł wzrokiem po twarzach kolegów, którzy wciąż zawzięcie prowadzili rozmowę o swoich planach wakacyjnych. Tylko, że jest jeden problem, Kaoru teraz choruje, także wspólne wakacje odpadają. Kame bez Kaoru nigdzie się nie ruszy. Ale nie no... chwila... Zmarszczył mocno brwi, bo coś podświadomie mu podpowiadało, że istnieje jedno miejsce, gdzie wszyscy mogliby się udać na wakacje, nawet chora Kaoru na anginę.

Sen! Przecież śniło mi się dzisiaj morze i Keiko, przypomniał sobie nagle. A nie ma nic lepszego na anginę, jak przebywanie nad morzem i wdychanie jodu. Gdybyśmy z całą paczką wyjechali nad morze na wakacje, a wiadomo, że Kame bez Kaoru sam nie pojedzie, to z kolei Kaoru weźmie ze sobą Klaudię, bo przecież nie zostawi jej samej w Tokio. Tak, to jest dobry pomysł. Tylko w ten sposób będę mógł zobaczyć się z Keiko, a ona będzie mogła spotkać się z nami wszystkimi.

Dlatego nie czekając ani chwili dłużej, postanowił szybko odpisać na sms-a dziewczynie:

"Hmm... wiesz, co?
Chyba mam pomysł, co by tutaj zrobić, byśmy wszyscy mogli gdzieś wyjechać na te wakacje.
Jesteś tym zainteresowana? ;D


Tym razem również długo nie musiał czekać, bo odpowiedz nadeszła szybko: 

"Pewnie, że jestem zainteresowana.
A więc, co to za pomysł? ;>
" 


W skrócie opisał Keiko o tym, o czym jeszcze chwilę temu rozważał. Postanowił, że jeżeli dziewczynie przypadnie do gustu ten pomysł, to podsunie go chłopakom. Był niemal pewny, że przystaną na taką propozycję. 

"Nie no, pomysł jest genialny!! XD
Jestem jak najbardziej za ;p Więc gadaj z nimi od razu.

Trzymam kciuki, mam nadzieję, że się zgodzą! XD

Nakamru ucieszył się. Bało brakowało, a zacząłby skakać z tej radości. Z trudem się opanował. Przeczytał jeszcze raz tego sms-a, tym razem z dużo szerszym uśmiechem na twarzy. Świetnie, myślał. Keiko chce pojechać nad to morze, więc jeżeli Kaoru się nie zgodzi, to Keiko zamęczy ją, aż w końcu zmieni zdanie. A przynajmniej mam taką nadzieję, że tak właśnie zrobi.

-Hej, dlaczego nie pomyślimy o wspólnych wakacjach?- Yuichi przerwał rozmowę przyjaciół.- Tak słucham was i z tego, co widzę, to każdy z was osobna chce się udać gdzieś w pojedynkę.

-Nie wiem jak ty słuchasz.- Ueda pacnął się w czoło.- Przed chwilą Kame właśnie powiedział, że zostaje w Tokio. Dla twojej świadomości, Kaoru nadal jest chora. Zapomniałeś już o tym? Poza tym, do Kaoru przyjechała teraz bratanica, także...

-Ue, nie mam jeszcze sklerozy- wszedł mu ostro w zdanie.- A nie pomyśleliście, że jest jedno takie miejsce, gdzie chorzy na anginę często wyjeżdżają? Co prawda, lekarze zalecają je końcem wakacji, a początkiem września, bo wtedy najwięcej jest jodu.

-Ach, morze....- jęknął Kamenashi, jakby naprawdę zapomniał o istnieniu takiego mejsca.

-Yhym, to jest myśl.- Zgodził się Junno.- Czekajcie, rodzice Kokiego mieszkają w Chibie, tak?

-No tak i co z tego?

-No właśnie to, że Chiba leży nad morzem. Moglibyśmy tam się udać na wakacje, a przy okazji, odwiedzilibyśmy Kokiego. Przecież martwiłeś się o niego Ue. Co wy na to?- Yuichi się ożywił.- Poza tym, Klaudia może z nami jechać. Kame, to nie jest głupi pomysł. Porozmawiaj z Kaoru. Chyba nie chcesz, by całe lato spędziła zamknięta w mieszkaniu.

-Ty, no Maru, ty to masz łeb.- Tatsuya klasnął w dłonie.- A już się martwiłem, że mój urlop spędzę bez was, uff... Wiecie, to byłoby straszne. Okropnie bym za wami tęsknił.

Junno znowu zaniósł się śmiechem.

-Dobra rada, znajdź sobie w końcu dziewczynę. Wtedy nie będziesz musiał wydzwaniać do nas, co kilka godzin, kiedy nie utrzymujesz z nami kontaktu przez jeden dzień.

-Oj, Taguchi, przecież wiesz, że ja cię kocham.- Szczerząc się szeroko, podszedł do kolegi i rzucił mu się na szyję.

Junno odepchnął kolegę i odsunął się od niego.

-Wybacz, ale jestem już zajęty.

Ueda westchnął teatralnie i wzruszył ramionami.

-No cóż... i tak wszystkich was kocham, mimo że prawie jesteście wszyscy zajęci.

-Yoshi, ktoś tutaj chyba wspominał o świętowaniu, hm?

Tatsuya odwrócił się i zmierzył Kamenashiego od góry do dołu.

-Ty świętować? A już byłem przekonany, że z nami nie pójdziesz. Przecież twoja dziewczyna jest chora.

Kame wydobył z siebie pomruk niezadowolenia.

-Kaoru nie jest taka. Sama mnie wygania, bym wyszedł gdzieś spotkać się z kolegami.

-Dobra, to co, idziemy?- Taguchi wszedł między przyjaciółmi nie chcąc by doszło niepotrzebnie do kłótni.- Może przy okazji obgadamy szczegóły naszych wakacji, co wy na to, hm? Który bar wybieramy? Jakieś propozycje?

-Hmm... Najlepiej by było, gdyby to był jakiś nie w centrum, czy coś, tylko bardziej na uboczu. Fanki jak nas zobaczą, to będzie nieciekawie.- Skrzywił się Ueda.- No to w drogę, znam jeden taki dość przyjemny, gdzie napijemy się i spokojnie będziemy mogli sobie porozmawiać o naszym wspólnym urlopie. No to za mną, moi panowie.


***

Do baru dotarli w niecałą godzinę. Mimo rojących się korków na drogach, najgorszy odcinek trasy przecięli o dziwo dość sprawie i nim się obejrzeli, samochód zatrzymał się na parkingu. Było już późne popołudnie, to też, kiedy weszli do lokalu, spora część stolików była już pozajmowana przez młodzież i biznesmenów. Nastolatki najwyraźniej, by odreagować stresujący dzień w szkole, włączyły odtwarzać karaoke i każda z nich po kolei, wygłupiając się, odśpiewała swoją wylosowaną piosenkę.

W pomieszczeniu panował półmrok, co ucieszyło chłopaków. Wybrali stolik w głębi baru, gdzie w tej części jeszcze nikogo nie było. Rozsiedli się wygodnie na kanapach i sięgnęli po karty menu.

-No to co dzisiaj pijemy?- spytał Taguchi.- Mamy co świętować, więc może dzisiaj zamówimy szampana?

-Szampan jest dobry- odezwał się Ueda.- Do szampana dorzuciłbym jeszcze jakieś dobre wino.

- Może jeszcze sake?- Junno przerzucił oczami po karcie.- Tutaj mają dobrą cenę.

Obaj roześmiali się głośno, jakby któryś z nich powiedział coś wyjątkowo bardzo śmiesznego.

-No dobra, to najpierw szampan- zdecydował Taguchi.- Pójdę zamówić.

Zadowolony Tatsuya potarł dłonie, uśmiechnął się szeroko. Rzucił okiem na pomieszczenie i stwierdził, że wybrali naprawdę dobre miejsce. Tutaj przynajmniej nikt ich nie zobaczy. Każdy stolik w tej części, był oddzielony boksem. Do dyspozycji mięli szklany stół, który znajdował się na środku, otoczony po przeciwnych stronach kanapami i dwoma fotelami po bokach. Na jednej ze ścian widniał ekran i sprzęt do karaoke.

-Okey, to może przydałoby się czegoś poszukać w tej Chibie- odezwał się Nakamaru. Przy sobie miał laptopa, więc wyciągnął go i odpalił.- Chcecie jakiś hotel, pensjonat?

-Hmm... a może jakieś małe domki niedaleko plaży?- zaproponował Kamenashi.

-To dobry pomysł- przytaknął Ueda.- W hotelu o tej porze roku jest za dużo ludzi. Domki są fajne, bo praktycznie mieszkasz sobie sam i nikt nie wtrąca się do tego, co robisz.

-No to w takim razie, niech będą domki.

Yuichi wszedł w wyszukiwarkę i rzucił hasło. Po chwili ukazał mu się szereg linków z noclegami w mieście. Wybrał jeden z nich i otworzyła mu się strona firmy, która wyjnajmowała małe i przytulne domki nad morzem. Kliknął w zakładkę ze zdjęciami i przejrzał pobieżnie fotografię.

-Coś mam, patrzcie.- Nakamaru przysunął komputer bliżej do chłopaków, a sam zmienił miejsce i przysiadł na fotelu.

Fotografie ukazywały domki z zewnątrz i wewnątrz. Były to najczęściej parterowe budynki, bez ogrodzenia. Stały obok siebie, jakby tworzyły osiedle. Za nimi rozciągał się przepiękny krajobraz morza. Zdjęcia akurat zostały zrobione przy zachodzie słońca, więc widok zapierał wdech w piersiach. Przed domkami został ulokowany pas zieleni, a ścieżka prowadząca do każdego z nich została usypana białym żwirem. Każdy z nich posiadał taras, albo balkon, w zależności, czy budynek był parterowy, czy piętrowy.

-No, no, bardzo ładnie tam jest- skomentował Ueda.- A teraz wejdź na zdjęcia, by zobaczyć środek tych domków.

Yuichi wcisnął kolejną zakładkę i strona załadowała się nowymi fotografiami.

-Woow, fajne są- rzucił Kamenashi.

Każde wnętrze domku było takie samo, różniło się jedynie kolorem ścian, czy nieco układem pomieszczeń. Z tarasu wchodziło się od razu do małej kuchni, która była jak najlepiej wyposażona: w lodówkę, mikrofalówkę i kuchenkę. Dalej przechodziło się do wąskiego hallu, który rozgałęział się i prowadził do sypialni i łazienki. Niektóre domki posiadały dwie sypialnie, te większe nawet i trzy.

- W takim czymś, to mógłbym mieszkać nawet i całe życie- zażartował Yuichi.- Cisza i spokój. Własnie to, o czym marzyłem już od dłuższego czasu. To jak, zostajemy przy tym pomyśle, czy szukamy jeszcze czegoś innego?

-Wydaję mi się, że ten pomysł jest bardzo dobry- powiedział Ueda.- Patrzcie, jak blisko będziemy mieć na plażę, niecałe 5 min piechotą. Poza tym, dla Kaoru to miejsce będzie idealne. Noce są suche i duszne, więc będzie można zostawić okno otwarte na noc, zapach jodu sprawi, że dwa dni nad morzem, a wyleczy się z anginy.

-Tylko, żeby jeszcze chciałaby tam pojechać- westchnął cicho Kamenashi.

Yuichi mrugnął oczami i przeniósł spojrzenie na kolegę.

-Sądzisz, że nie bardzo spodoba jej się ten pomysł?

-Właściwie to sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią na temat wakacji.

-No to porozmawiaj. Na co jeszcze czekasz, zadzwoń do niej i się spytaj, co o tym myśli.

-Wolałbym porozmawiać z nią, jak już wrócę do domu.

-Jak chcesz.- Ueda rozłożył ręce.- Tylko coś mi się wydaję, że nie prędko to dzisiaj nastąpi.

Chwilę później wrócił Taguchi, niosąc butelkę szampana i kieliszki. Nakamaru wyjaśnił mu, jaką wstępnie wybrali opcję. Junnowi również spodobał się ten pomył, bo podobnie, jak reszta, miał już dość hoteli, gdzie co drugi pokojowy sąsiad był zaciekawiony ich pobytem w danym miejscu.

-Wiecie, że Kokoro też dostała wolne?- Junno rozsiadł się wygodnie i rozlał przyjaciołom szampana.- Może pojechałaby z nami. Co wy na to?

Ueda, który właśnie miał zamiar upić łyka trunku, zakrztusił się nagle.

-Ja nie mam nic przeciwko temu.- Kamenashi wzruszył ramionami.- Kaoru z Klaudią miałby przynajmniej jakieś towarzystwo.

- O nie, nie, nie....- Ueda wciąż krztusząc się pogroził palcem.- Ta kobieta nie zepsuje mi mojego urlopu, nie zgadzam się na to. Nigdy w życiu, po moim trupie!

Yuichi z Junno wybuchli śmiechem.

-Ty naprawdę jej nie lubisz- zauważył Kame.- A pamiętam jeszcze bardzo dobrze ten dzień, w którym zaczęła u nas pracę, chodziłeś za nią, jak jakiś piesek i nie spuszczałeś z oka. Biedna dziewczyna, bała się, że ją prześladujesz.

Tatsuya uderzył się w pierś, wciąż walcząc uporczywie z kaszlem. Upił solidnego łyka szampana, by zwilżyć gardło. Odetchnął kilka razy i przetarł oczy.

-Daj spokój, nawet mi tego nie przypominaj.- Łypnął na kolegę zabójczym wzrokiem.- To było dawno temu i nieprawda. Teraz nie mam zamiaru rozmawiać o tej kobiecie.

-Nie rozumiem, dlaczego tak nagle ją znienawidziłeś- mruknął zdziwiony Yuichi.- Zdawało mi się, że z was będzie idealna para.

-So, so, so- wtrącił się Junno.- Kokoro-chan, to bardzo miła dziewczyna. Strasznie chłodno ją traktujesz. Co takiego ci ona zrobiła, że zasłużyła sobie na takie traktowanie z twojej strony?

Ueda wydobył z siebie głośne westchnięcie. Ona tam już dobrze wie, co zrobiła, pomyślał gorzko. Nie mam ochoty o niej rozmawiać, czy muszą ciągnąć ten temat w nieskończoność? Nagle jego dobry humor z rana prysł, jak mydlana bańka. Był zły na kolegów, że w wolnej chwili często w taki sposób dogryzali mu.

-Tak właściwie, od czego to się wszystko zaczęło?- Ciągnął dalej niewzruszony Junno miną Tatsuyi.

-Czy przypadkiem nie było czegoś takiego, że zauroczony Tat-chan Norweżką przez czysty przypadek wylał kawę na jej laptopa?- podsunął Nakamaru chichocząc.- Kokoro wtedy ostro się wkurzyła na niego. Biedny Ueda, nie wiedział, co się dzieje.

Taguchi wybuchnął głośnym śmiechem, jakby co najmniej dostał jakiegoś ataku głupawki. Wkurzony do granic wytrzymałości Tatsuya, uderzył łokciem kolegę w bok.

-Lepiej się napijmy, bo w innym wypadku, naprawdę ci przywalę, że zaczniesz zbierać zęby z podłogi.- Nie czekając na odpowiedź ze strony przyjaciela, opróżnił duszkiem kieliszek.- Ja naprawdę nie żartuję, Taguchi. Mój prawy sierpowy jest taki mocny... chyba nie zamierzasz tego sprawdzać, co? No, napij się ze mną. Kampai!

Drapnął w dłoń butelkę i rozlał wszystkim szampana do pełna. Starał się śmiać i żartować, jednak w głębi serca miał żal do Yuichiego i Junno, że bez przerwy poruszali temat Norweżki. Dla niego to był zamknięty temat i nie miał zamiaru kolejny raz zaprzątać sobie nim głowy. Gdyby tylko była taka możliwość, omijałby dziewczynę szerokim łukiem, ale niestety nie mógł, bo łączyły ich stosunku zawodowe. Wiele razy już z rzędu zbierał się na odwagę, by pójść do szefostwa i poprosić o zmianę pracowników przy teledyskach zespołu, jednak szybko rezygnował z tego, z tej prostej przyczyny, że nie miał niczego do zarzucenia Kokoro. Dziewczyna była solidna i pracowita, jak mrówka. Kogo by obchodziły ich osobiste napięcia? Praca to praca, nie należy mieszać życia prywatnego z zawodowym, Ueda to wiedział. Dlatego obmyślił sobie inny plan działania, by to Kokoro zrezygnowała z tej pracy, jednak dziewczyna do tej pory wciąż pozostała nieugięta i wcale nie chciała dawać za wygraną. Z małego postępku Tatsuyi, narodziła się wojna między nimi i szczerze mówiąc, gdyby Ueda chciał, to nie był wstanie sobie przypomnieć, od czego tak naprawdę wszystko to się zaczęło.

Dlaczego ja wciąż o niej myślę? Zły również i na samego siebie, postanowił zamówić kolejną butelkę szampana. Później jeszcze doszedł do wniosku, że jest na tyle zdenerwowany, iż potrzebuje czegoś mocniejszego, niż szampan, dlatego zaproponował chłopakom jeszcze sake, o której w żartach wspominał Junno.

-Ue, weź tyle już nie pij.- Pijany Taguchi z trudem wyrwał koledze kieliszek. Potrącił przy tym butelkę z sake, która upadła na podłogę i potłukła się.

-No i patrz, co zrobiłeś!- wrzasnął Tatsuya, odbijając własny kieliszek.- Moja ukochana sake, jak mogłeś?

Schylił się po resztki butelki, z której zostały tylko odłamki szkła i zaczął je wszystkie układać na stoliku, jakby miał przed sobą puzzle.

-Tagu ma rację- wtrącił się również nieco wstawiony Nakamru.- Nie pij już. Poza tym, ta butelka była prawie pusta.

-No właśnie,  p r a w i e - zachichotał Ueda, kalecząc się w palec.-Ała... a to różnica, nie?

-Boże człowieku, weź nie chlap tak tą krwią.- Siedzący najbliżej niego Kamenashi podskoczył, jak oparzony.- Będziesz mi prał koszulę, co? Patrz, jestem cały w kropkach!

Ueda uniósł smutne oczy na przyjaciela. Dostał czkawki, po czym znowu zachichotał i wskazał palcem na niego, zanosząc się śmiechem.

-Co cię tak bawi?

-Twoja mina- wykrztusił w kolejnym ataku czkawki.- A prać nie zamierzam, masz w domu kobietę, niech ona robi ci pranie. Od tego przecież jest, nie? Od czegoś one muszą być.

Taguchi z trudem dźwignął się z kanapy i kolejny raz tego dnia stanął między kolegami,  tym razem ledwo trzymając się na nogach.

-Daj spokój, Kame. On krwawi, nie widzisz tego? Biedaczek, ta Kokoro zraniła mu serce, zrozum to wreszcie. Nie słuchaj tego, co on mówi, jest kom... kompletnie pijany.

-Haai, Tagu dobrze mówi- zawołał Maru.- Polać mu! Oj, tyle, że już nie ma czym.

Ueda znowu zachichotał. Zainteresowany nagle rozciętym palcem, obserwował go, jakby nigdy w życiu nie widział na oczy jakiejkolwiek rany.

-Ty, Taaguu, ja faktycznie krwawię...

-Banda idiotów- mruknął cicho Kamenashi kręcąc głową.- Zadzwonię do Kaoru, może jeszcze nie śpi.

-O, noo, dobry pomysł- zgodził się Tatsuya naciskając na brzegi ranki tak, że krew zaczęła szybciej wypływać.- Zapytaj przy okazji o to morze, ajćć!

-Ue, ty to jednak jesteś naprawdę biedny- westchnął Yuichi. Sięgnął po coś do kieszeni, co okazało się paczką chusteczek higienicznych.- Łap. Zatamuj to, bo zaraz wszyscy będziemy wyglądać, jakbyśmy wracali z wojny, a nie z picia.

Kamenashi odszedł nie co na bok. Wyciągnął telefon i wykręcił numer do Kaoru. Jedną ręką złapał się nagłówka fotela by móc utrzymać równowagę. Ueda widząc tę scenę parsknął śmiechem, kopnął w kostkę Taguchiego i wskazał brodą na Kame.

-N-no cześć kochanie...- rzucił Kamenashi do słuchawki ze wszystkich sił starając się brzmieć jak normalniej.- Dzwonię, by ci powiedzieć, że z chłopakami się nieco zasiedzieliśmy i... Ee, ja pijany, no gdzie? No może trochę, ale tylko tak troszkę, troszkę... C-co...? Czemu się śmiejesz? Przecież mówię, że...

Ueda ze śmiechu złapał się za brzuch, słuchając słów i tonu przyjaciela. Nagle zerwał się z kanapy i po cichu jak tylko potrafił i na tyle, ile umożliwiła mu to koordynacja ruchowa tego wieczora, zakradł się do Kamenashiego i zwinnie wyrwał mu telefon.

-Kaoru-chaaan!- wrzasnął do słuchawki radosnym głosem.- Przepraszamy, ale połączenie zostało przerwane, połączenie zostało przerwane.

Wciąż nie mogąc się opanować, rozłączył się szybko. Chichocząc i jednocześnie męczący atakami czkawki, opadł na fotel. Wziął kilka głębszych wdechów i przetał załzawione oczy. Oddał Kamenashiemu telefon z przepraszającą miną, po czym uśmiechnął się diabelsko, jakby chciał przez to powiedzieć, że to, co zrobił, było bardzo zabawne.

Nie no, alkohol naprawdę jest bardzo dobry, pomyślał przelotnie. Chyba od dzisiaj pokochałem sake. Przynajmniej ona jedyna mnie rozumie i pomaga o wszystkim zapomnieć. Taak, niech dzisiaj rządzi moja kochana, najukochańsza sake. Poprawił się w fotelu i westchnął cicho. Poczuł w kieszeni wibracje swojego telefonu, więc niezdarne sięgnął do spodni po komórkę. Przetarł szybko oczy i w momencie, jakby wytrzeźwiał, czytając treść sms-a.

-Wybaczcie panowie- powiedział.- Ale muszę skoczyć do agencji.

-Gdzie?- Yuichi gwałtownie zamrugał powiekami.- W takim stanie?

Tatsuya wygramolił się jakoś z fotela i z trudem utrzymał równowagę. Spojrzał smutno na leżące odłamki butelki sake i westchnął przeciągle.

-Aj tam, nic mi nie będzie. Wyjdę na powietrze, to od razu poczuję się, jak nowo...nowo narodzony.

-Chyba nie zamierasz prowadzić w tym stanie?- Taguchi własnie bawił się swoim kieliszkiem, oglądając go ze wszystkich stron.- Weź taksówkę.

-Noo, tak zrobię. A więc, ja nee!- Pomachał kolegom na pożegnanie i chwiejąc się na nogach, ruszył ku wyjściu.



***

Ueda wychodząc z baru, wciągnął w płuca sporą dawkę powietrza. Poczuł się o wiele lepiej, jednak zawroty głowy wciąż nie ustały, ale dzięki świeżemu powietrzu, potrafił zdobyć się na odrobinę logicznego myślenia. Uśmiechnął się niezauważalnie pod nosem, kiedy jego wzrok zarejestrował taksówkę pod barem. Ruszył wolnym krokiem w stronę pojazdu, by zachować pozory trzeźwości. 

Wcale nie jestem pijany, wmawiał sobie przez całą drogę. Czuję się świetnie, świat przed oczami mi nie wiruje i wcale nie mam czkawki. Chciał ze wszystkich sił w to wierzyć, gdyż podobno kilkakrotnie powtarzane kłamstwo, staje się prawdą. Cholera, że akurat wcześniej nie mogłem otrzymać tego przeklętego sms-a. Czemu mi wcześniej nie powiedzieli, kiedy byłem jeszcze w agencji?

Wyjrzał przez okno i zamknął oczy. Czuł, że żołądek podszedł mu do gardła. Nigdy więcej mieszania szampana z sake, pomyślał gorzko. 

Kiedy taksówka zatrzymała się przed agencją, podziękował taksówkarzowi i zapłacił, rzucając na koniec, że reszty nie trzeba. Stanął przed oszklonymi drzwiami, poprawił marynarkę, wygładził koszulkę i odetchnął z kilka razy. Chyba nie wyglądam, jak najgorszy żul, co? Przejrzał się jeszcze w szybie, poprawił włosy i mrugnął powiekami, by pozbyć się wyrazu zmęczenia, ale to wcale nie pomogło. Sięgnął jeszcze do kieszeni, gdzie znalazł paczkę gum do żucia. Rzucił jedną do ust i odetchnął z ulgą, napawając się miętowym smakiem. Okey, powiedzmy, że wyglądam w miarę normalnie. Z tym przekonaniem dopiero postanowił wejść do budynku. 

Miał szczęście, bo na korytarzach panowały pustki. Przynajmniej nikt nie zobaczy, w jakim jestem w stanie, cieszył się jak małe dziecko, które nie zostało przyłapane na gorącym uczynku. Skierował się do hallu, gdzie znajdował się rząd z windami. Wybrał jedną z nich i wcisnął guzik, oczekując, aż zjawi się na dole. Musiał dostać się do pokoju KT, gdzie czekały na niego jakieś ważne dokumenty do podpisania. 

Ciekawe, ile osób jeszcze pracuje o tej porze? Zastanawiał się, zmierzając do pokoju. A tak właściwie, która może być godzina? Czuję się tak padnięty, jakbym nie spał już jakieś 24 godziny, a  przecież nic takiego dzisiaj nie robiłem, co mogłoby mnie aż tak zwalić z nóg. Przetarł oczy i wszedł do środka. 

Na stole znajdował się plik kartek. Ueda zmarszczył brwi, starając sobie odświeżyć w pamięci, co przekazano mu w sms-ie. Ach, tak, Ichiro prosił mnie, bym w miarę możliwości zjawił się jeszcze dzisiaj w agencji. Na stole zostawi mi jakieś dokumenty, które na już są potrzebne. Potem coś wspomniał, abym zostawił je tutaj, a kopie mam zabrać ze sobą. Westchnął głośno, jakby przypomnienie tego wszystkiego dla jego mózgu było jakąś bardzo ciężką czynnością do wykonania. 

Opadł na krzesło, sięgnął po długopis i zaczął przebiegać wzrokiem po tekście, który i tak rozmywał mu się przed oczami. Po krótkiej chwili zrezygnował z czytania tego wszystko. Tam, gdzie było miejsce na podpis, po prostu go złożył, bazgroląc przy tym niemiłosiernie. Oddzielił od siebie kartki, część zostawił na miejscu, a kopie schował do tekturowej teczki. No i po co tyle nerwów? Zaśmiał się cicho i wyszedł z pomieszczenia.

Będąc już na korytarzu, zobaczył, że drzwi od którejś z windy zamykają się. Nie czekając chwili dłużej, rzucił się biegiem. Dłonią przytrzymał drzwi, a kiedy na nowo się rozsunęły, uśmiechnął się szeroko i wszedł do środka. 

-Cóż za spotkanie...- Rzucił z sarkazmem kobiecy głos. 

Tatsuya podniósł głowę i wydobył cichy jęk.

-Dla mnie też nieprzyjemne.

-Świetnie- uśmiechnęła się zjadliwie. Poprawiała okulary na nosie.- To może dla świętego spokoju, będziemy udawać, że wcale na siebie nie wpadliśmy? 

Westchnął przeciągle. Ta kobieta działa mu na nerwy, naprawdę zaczyna go już wkurzać. Każdy jej gest, w którym pokazywała, jaka to ona nie jest pewna siebie, że ktoś taki, jak Ueda Tatsuya, nie jest wstanie jej złamać. Każde jej napotkanie spojrzenie, przenikliwe, chłodne i miażdżące na każdym kroku, doprowadzało go do szaleństwa. Każdy złowieszczy uśmieszek, który mówił, aby trzymał się z daleka od niej, a jednocześnie przyciągał go coraz bardziej. To wszystko skumulowane w jedno sprawiało, że dostawał palpitacji serca, a z drugiej strony, był wściekły nie na nią, lecz na samego siebie, bo pozwalał tej kobiecie tak na siebie działać. 

W innym wypadku, pewnie zignorowałby jej zachowanie, jak zawsze, ale teraz, kiedy alkohol przyjemnie krążył mu w żyłach i uderzał w umysł, nie był wstanie dłużej się powstrzymywać.

-Słuchaj, Kokoro, co ja ci takiego uczyniłem, że tak mnie traktujesz, hę?

W jeden chwili przygwoździł dziewczynę do ściany windy. Oparł dłonie pomiędzy jej głową, tak by nie była wstanie mu uciec. Wbił w nią przenikliwy wzrok. Na jego ustach cisnął się szyderczy uśmieszek, kiedy zobaczył w jej oczach przerażenie. No i kto tu teraz jest górą? Chciał powiedzieć na głos, jednak słowa nie przeszły mu przez gardło. Wolał napawać się jej strachem w milczeniu.

-Jesteś pijany- rzuciła sucho.

Chciała go od siebie odepchnąć, lecz Japończyk w porę przewidział jej zamiary i ujął mocno ją za nadgarstek. Zaśmiał się cicho, jakby ta cała scena zaczyna go bawić i płynnym ruchem obezwładnił jej dłonie.

-No co, chciałaś mnie przecież uderzyć, mam rację?

-Boże, człowieku weź się w końcu ode mnie odczep- wysyczała.- Mam cię dość, nie rozumiesz tego? Puszczaj mnie, bo zaraz zacznę krzyczeć.

Tatsuya zachichotał. Ścisnął mocnej jej dłonie i przybliżył twarz do jej twarzy.

-Nie odważysz się.

-Czyżby?- Uniosła jedną brew do góry.

Tatsuya pokręcił głową.

-Nie masz już dość?

-Czego?

-Całej tej sytuacji- powiedział cicho, zaglądając Karen głęboko w oczy.- Mnie to już wszystko męczy, a ciebie nie? Wiesz, co? Tak szczerze mówiąc, to ja nawet nie pamiętam, o co tak naprawdę nam poszło.

Kokoro odwróciła głowę w bok. Przygryzła wargę, chciała uwolnić skrępowane ręce, ale tylko poczuła ból, kiedy szarpnęła nimi.

-Nic z tego, kochana- zaśmiał się cicho. Przekręcił głowę w bok tak, aby móc zajrzeć jej w oczy i uśmiechnął się anielsko.- Mówiłem ci, że kiedy się złościsz, to jesteś piękna?

Dziewczyna przeszyła go tak lodowatym spojrzeniem, iż mimo upału, Ueda poczuł dreszcz przebiegający wzdłuż jego kręgosłupa.

-A wiesz, co ja ci powiem?- fuknęła.- Nienawidzę cię. Naprawdę cię nienawidzę, z całego serca. I weź w końcu przestań się wygłupiać i puść mnie, bo naprawdę zacznę zaraz krzyczeć. Myślisz, że nie odważę się? A jak myślisz, co sobie pomyślą, kiedy winda stanie, a drzwi się otworzą? Jesteś pijany, w dodatku przykułeś mnie do ściany.

-No skoro tak mówisz.- Na jego twarzy wypełzał diabelski uśmieszek.- To sobie krzycz, ile chcesz. Choć i tak ja wiem, że tego nie zrobisz.

Karen zaśmiała mu się prosto w twarz.

-Wiesz co mnie w tobie najbardziej wkurza?- Uśmiechnął się tak ciepło, jakby kierował te słowa do małego dziecka.- Udajesz taką silną i zdecydowaną przede mną, a ja dobrze wiem, co ci siedzi w główce. I wiesz co? Nawet sprytnie sobie to wszystko zaplanowałaś. Nic, tylko powinienem ci pogratulować. Jeszcze w życiu nie spotkałem takiej kobiety, jak ty.

Ueda uwolnił jedną dłoń dziewczyny z uścisku i dotknął delikatnie opuszkami placów jej policzka. Karen chciała uciec od niego twarzą, ale tylko natknęła się na ścianę windy. Spojrzała gdzieś w bok, byle tylko uniknąć kolejnego spojrzenia Tatsuyi.

-No co, nie uderzysz mnie?- Prowokował ją, śmiejąc się cicho.- No dalej, czemu nie zaczniesz krzyczeć. Przecież jesteś taka silna, nie jestem wstanie cię złamać, a może się mylę, hm?

Długo nie musiał czekać, bo dziewczyna w ułamku chwili złapała go za nadgarstek i wykręciła mu rękę. Spojrzała na niego z wyższością, w dodatku z taką nienawiścią, iż w pierwszej chwili Ueda wystraszył się. Otrząsnął się po paru sekundach, czując, jak adrenalina razem z alkoholem zaczęła buzować w żyłach. Odepchnął od siebie Karen i kolejny raz obezwładnił jej ręce.

-To boli!- wykrzyczała mu w twarz.- Puszczaj mnie!

Teraz to on zaśmiał się szyderczo, w prost jej w oczy.

-Przecież chciałaś krzyczeć, także daje ci pole do popisu.

-Jesteś okropny- rzuciła zimno.- Nienawidzę cię jeszcze bardziej!- Zaczęła się szarpać.- No, puść mnie w końcu! Pomo...!

Nim zdołała z siebie cokolwiek wykrzyczeć, Ueda zamknął jej usta zdecydowanym pocałunkiem. Karen zaczęła się jeszcze bardziej wyrywać, więc Tatsuya mocniej ścisnął jej nadgarstki. Po raz pierwszy w życiu, chciał jej udowodnić, że istnieje sposób, by ją złamać. I wcale się nie mylił, bo po krótkiej walce, w końcu dała za wygraną. Przestała się wić, z czego Japończyk był usatysfakcjonowany. Usta Kokoro odnalazły rytm jego warg i odpowiadały na jego pocałunki z taką samą namiętnością. Zluzował uścisk z jej nadgarstków, więc dziewczyna uwolniła dłonie i jedną wplotła w jego włosy, a drugą objęła go za szyję. Przyciągnęła go bliżej siebie, pogłębiając pocałunki, ale kiedy tylko usłyszała dźwięk zatrzymującej się windy, odzyskała trzeźwe myślenie i ugryzła mocno Uedę w dolną wargę.

-Przepraszam...- wyszepnęła i wybiegła z windy.

Ueda jeszcze przez dłuższą chwilę stał oszołomiony. Warga piekła go diabelnie,lecz mimo to uśmiechnął się. Powędrował dłonią do swoich ust i dotknął palcem zranionej wargi. A jednak udało mi się, pomyślał, patrząc tępo w pusty korytarz. Czyli wciąż coś do mnie czujesz, a to oznacza, że zabawa dopiero się rozpoczyna.

Sam nie potrafił nadziwić się, że w ogóle był wstanie posunąć się do takiej brutalności. Jego celem nie było skrzywdzenie dziewczyny, lecz tylko drobne droczenie się. Miał lekkie wyrzuty sumienia, że przestraszył ją, ale dzięki temu zdobył dowód na potwierdzenie swoich przypuszczeń. Skoro Karen od samego początku rozpoczęła grę, to Ueda postanowił zmienić nieco swoją taktykę. Już nie mógł się doczekać kolejnego kroku ze strony Norweżki.

Sake naprawdę czyni cuda z ludźmi, to były ostatnie słowa, które przemknęły Uedzie po umyśle, nim opuścił mury agencji. 

2 /skomentuj:

Anonimowy pisze...

Rozdział ci wyszedł genialnie! Przez większą połowę rozdziału miałam zaciesz na mordzie :D
Haa, i kto by przypuszczał że Nakamaru okaże się być taki romantyk, morze, plaża....ehh ten Maru ^^.Fajnie mi się czytało ten rozdział, zwłaszcza przy pierwszej scenie z Maru jak nie pewnie wysyłał sms do Keiko ;)
Rozwaliło mnie to: "-Boże człowieku, weź nie chlap tak tą krwią.- Siedzący najbliżej niego Kamenashi podskoczył, jak oparzony.- Będziesz mi prał koszulę, co? Patrz, jestem cały w kropkach!" - I nie wiem dlaczego akurat w tym momencie aż do końca zaczęłam się śmiać wyobrażając sobie tą scenę.
Ehh..., ten Ueda ta scena z windą była przee, haa dobrze że się nie pobili, a skończyło się właśnie tak XD. Ciekawe co ten Ue kombinuje? ;>
Epicki rozdział naprawdę, może i na spontanie ale wyszedł mega zabawnie i dobrze.
Noo i teraz nie będę mogła się doczekać następnego rozdziału z tym morzem, i spotkania Keiko z Maru !
A więc weny życzę, i do pracy! ;**

Kokoro-chan pisze...

No to lecim z tym komentarzem xD
1) "W końcu udało mi się doprowadzić ten nieco zwariowany rozdział do końca " Nieco? On wyszedł mega zwariowany xD I nie bez powodu dostałyśmy w pewnym momencie od niego głupawki na gg xP
2) Ta winda niczym dziecko była planowana xD Ale i tak wyszła inaczej niż ją wstępnie sobie wyobrażałam xD [Sorki za to dziecko xDDxP]
3) "Zapewnić jedynie mogę, że następny rozdział mam już zaplanowany[...]" Ty już lepiej nic nie planuj, bo to nie planowane wychodzi Ci świetnie xD
4) A tak ogólnie, to podoba wam się ten gif?- Mega xD Ah te twórcze kołysanie bioderkami xD Junno na nim wymiata. Aż muszę sobie ten program obejrzeć jak znajdę chwilkę wolnego xD
5) Oj Ueda, ładnie tak papier marnować? Dostałbyś ładną reprymendę ode mnie za to xD
6) "A widzisz ich gdzieś tu?" Uwielbiam inteligencję Uedy xD
7) "Wtedy nie będziesz musiał wydzwaniać do nas, co kilka godzin, kiedy nie utrzymujesz z nami kontaktu przez jeden dzień." To takie w stylu Uedy xD Czytałam nawet, że on umie zadzwonić do kogoś w środku nocy i zmusić do średnio godzinnej rozmowy xD
8) "Przy sobie miał laptopa, więc wyciągnął go i odpalił." Pozorny zawsze przygotowany xD
9) "Potrącił przy tym butelkę z sake, która upadła na podłogę i potłukła się." Współczuję kelnerowi, który będzie musiał po nich sprzątać xD Nie dość, że kawałki butelki będzie musiał zbierać, to jeszcze tłumaczyć szefostwu skąd tu nagle tyle krwi xD
10) Tagu xD Skrót wymiata xD
11) Ja chcę poranek po tym pijactwie :D Będzie rodem jak z Kac Vegas xD Raczej bardziej Kac Japan patrząc na kraj w którym akcja się toczy xD
12) Ueda jak na pijanego to ma nie złą koordynację w tej windzie xD
13) No i winda ^.^ "Kokoro" tak dziwnie brzmi wypowiadana przez Uede xD Ja nie wiedziałam, że on ma takie skłonności psychopatyczne O.o Z resztą nowe teorie tworzy, bo ja słyszałam że złość piękności szkodzi xD Mam nadzieję że zostanie mu ładna blizna na tej wardze xD Ta taktyka też mnie ciekawi, niby znam jej zarys, ale jestem ciekawa szczegółów xD
14) Tytuł rozdziału- perfect xD
15) Do napisania! ;]

A i jeszcze jedno "Jebłam" xD Tak na poprawę humoru xD

Prześlij komentarz