Image Hosted by http://kizunanonippon.blogspot.com

sobota, 22 marca 2014

Happy 8th debut anniversary KAT-TUN ! ♥

Heeej ~ ;)) Jeej, ale dzisiaj ciepło. No normalnie piękne mamy lato tej wiosny xD. Wracając dzisiaj z zajęć, widziałam ludzi już opalających się nad Wisłą. W sumie to im się nie dziwię, bo taka ładna pogoda, to aż szkoda tego nie wykorzystać. Ogólnie strasznie dużo mijało mnie ludzi biegających, jeżdżących na rolkach, czy na rowerach. Widać już, że sezon na sporty się zaczął. Jeżeli w dalszym ciągu taka pogoda się utrzyma, to wreszcie od poniedziałku zaczynam biegać. Szczerze, to aż doczekać się nie mogę, bo kiedy tak strasznie padało i wiało, miałam akurat taką ochotę pobiegać. Ciekawe, jak to będzie z moją motywacją w poniedziałek, i czy po takiej przerwie, uda mi się przebiegnąć spokojnie tą godzinkę. Liczę na to, że tak <ma cichą nadzieje>XD.

Dzisiejsza notka jest z okazji 8 rocznicy debiutu mojego ulubionego japońskiego zespołu KAT-TUN. Grzechem by było, gdybym nie napisała chociażby parę słów w taki dzień. Także notkę obowiązkowo musiałam napisać. Życzeń nie będę pisała, bo szczerze, to i tak chłopaki tego nie przeczytają, a wolę je zachować w sercu ;p. Po prostu, chcę by dalej tworzyli tę świetną grupę, którą pokochałam i aby dalej dawali z siebie wszystko tak, jak do tej pory, przez te 8 lat <3.



KT <3 Jestem ich fanką dopiero od trzech lat, a mimo to mam wrażenie, jakbym była z nimi już od samego początku. Żałuję, że wcześniej nie poznałam chłopaków, no ale cóż. Kiedy oni debiutowali, ja kończyłam pierwszą klasę gimnazjum i jeszcze nie interesowałam się Krajem Kwitnącej Wiśni xD. No ale raczej tutaj nie jest ważne, ile lat jest się fanem, bo tak naprawdę, prawdziwy fan, to taki, który jest "na dobre i na złe" z zespołem. I nie ważne, że wcześniej jeden członek grupy odszedł, a drugiego po wielu latach, agencja postanowiła wyrzucić. Trudno, nie ma ich już, ale KT wciąż istnieje, a dopóki oni są, ja jestem fanem do końca. Taka przynajmniej jest moja zasada. I wcale nie chcę krytykować innych fanów, którzy np: słuchali KT tylko i wyłącznie ze względu na Jina. Kiedy on odszedł, to fani Jin'a odsunęli się od zespołu. Okey, ja to rozumiem, każdy ma przecież swojego ulubieńca i tak dalej. Mi samej było ciężko uwierzyć, że wyrzucili Kokiego i nie byłam wstanie sobie wyobrazić dalszych losów KT bez rapu i ogólnie mocnego głosu Tanaki. No ale jednak, wierzę w nich i wiem, że poradzą sobie w czwórkę ;). Inni mogą sobie pomyśleć, że łatwo mi tak mówić, skoro mój ulubieniec nadal jest w zespole. Tak, to prawda, ale podejrzewam, że gdyby Kame zrezygnował z KT na rzecz solowej kariery, to wcale bym nie porzuciła KT, bo już w nim nie ma Kame. Każdego z osobna bardzo lubię i cenię w zespole, więc z pewnością nie byłabym wstanie po prostu tak od tak odwrócić się od całej reszty. KT to przede wszystkim masa wspomnień z przed trzech lat. Ich muzyka wiele razy pomagała mi podnieść się, kiedy czułam, że upadam. Swoimi piosenkami czyni wręcz cuda; wystarczyło, że tylko ich załączyłam, to od razu dobry humor wracał. Swoimi występami wywoływali uśmiech na mojej twarzy, kiedy byłam smutna. Naprawdę sporo im zawdzięczam. Nie będę pisała jak to bardzo kocham KT, bo nie widzę w tym żadnego sensu, ani też nie mam zamiaru rozwodzić się na temat, jak to KT mnie odmienił, ani jak to się stało, że zaczęłam ich słuchać. Na blogu jest specjalna zakłada z tematem KT, więc jeżeli kogoś naprawdę to interesuje, to odsyłam do tej zakładki. Tam jest wszystko napisane i powtarzanie tego samego, co tam napisałam, nie ma naprawdę żadnego sensu ;)).

Od wczoraj zastanawiałam się, w jakiej formie zrobić tę notkę, bo przyznam szczerze, nie miałam bladego pojęcia. Rok temu wrzuciłam na bloga ich pierwszego singla i podzieliłam się z Wami moją opinią, więc w tym roku, wstawianie tej samej notki, mijałoby się z celem. Dlatego dzisiaj rano wpadłam na pomysł, że skoro jest to 8 rocznica KAT-TUN'a, to postanowiłam zrobić moją listę, "my top 8 favorite KT songs" tylko i wyłącznie ze starszymi kawałkami chłopaków. A więc, do dzieła ;D

#8 NEIRO - Piosenkę kocham i jeszcze raz kocham <3. Kiedy ją słyszę, od razu przed oczami pojawia mi się występ z koncertu Break the records, gdzie chłopacy mają te śmieszne pelerynki na sobie. Za co ją tak uwielbiam? W zasadzie to chyba za sam ciepły klimat "Neiro". Wolny, spokojny, a jakże śliczny utworek. Kocham wręcz drugą zwrotkę, gdzie zaczyna ją Kame i te słowa: "Sabishikute yureru yoru wa/Itsumo kimi ni aitaku naru/Kimi ga egao kureru kara/Mata genki ni naru" ♥

#7 Rescuce  - Trafiło na listę z prostej przyczyny, a mianowicie, ten utworek porwał mnie od pierwszych chwil przesłuchiwania. Dla mnie to po prostu cudo, jeżeli chodzi o wykon. Chłopaki pokazali klasę, idealnie zabawili się swoimi głosami. Piosenka jest tak fantastycznie podzielona na wokale, że długo nie mogłam się od niej uwolnić. Słuchałam jej na fula; na komputerze, czy na słuchawkach, jak gdzieś szłam, czy jechałam. Dynamiczna i aż człowiek ma ochotę zacząć tańczyć i wymyślać własne kroki xD. Do tego trzeba dorzucić cudny rap Kokiego, beatbox Maru i wysoką tonację Jina i wychodzi, jednym słowem magia <33. Żałuję, że więcej chłopaki nie mieli takich piosenek, na zasadzie, że rap i beatbox tak idealnie się uzupełniają, jak w "Rescuce".

#6 Hell no - Stare dobre czasy <3 Rockowy wykon chłopaków. Uwielbiam "Hell no" a już w szczególności występ z koncertu QOP. Dali tam takiego czasu, że po obejrzeniu koncertu, co chwilę włączałam ten występ i nie mogłam się na niego napatrzeć i nasłuchać w jednym. Otwierający rap Kokiego piosenkę jednym słowem jest miodem na moje uszy (już nie wspomnę o wersji koncertowej). Zawsze wysoko ceniłam sobie barwę głosową Akanishiego, ale w live chłopina przeszedł samego siebie. Pomimo że głos drżał mu momentami, to pokazał na co go stać. Beatbox Maru robi swoje, zdobi jeszcze dodatkowo "Hell no", co sprawia, że utworek jest jeszcze bardziej bogatszy. Zdecydowanie "Hell no" zasługuje, aby znaleźć się na tej liście ;)).

#5 Bokura no machi de - Mam ogromnie straszy sentyment do tej piosenki <33 Jeden z pierwszych utworków, który przekonał mnie jednak do KT, bo z początku sceptycznie do nich podchodziłam. Wolny kawałek, taka niby balladka rockowa, ale niezupełnie. Zaśpiewana delikatnie, z uczuciami, trochę smutno, trochę gdzieś z kryjącą się nadzieją w głosie. Chłopaki w 100% kupili mnie swoim wykonaniem. Słuchając ich, jestem wstanie wyobrazić sobie to niebieskie niebo, o którym śpiewają. "Bokura no machi de" też kojarzy mi się z wakacjami, bo akurat w ten czas fazowałam na nią, no i w dodatku oglądałam dramę z Kame "Tatta hitotsu no koi". A wakacje na ogół zawsze przywołują przyjemne wspomnienia ;D

#4 Will be all right - Nie mogłam się zdecydować, czy na to miejsce wpakować "Will be all right", czy "Real face". Jednak po przesłuchaniu obu tych utworków wybrałam właśnie "Will be all right" XD. W sumie lubię ją za to, jak w przypadku "Bokura no machi de". Również była jedną z pierwszych, za które pokochałam KT. Piosenka utrzymana w rockowym brzmieniu, jest wesoła i taka ciepła, że kiedy ją słucham, to zawsze się uśmiecham. Nie pamiętam teraz już dokładnie tłumaczenia, ale kojarzę, że kiedy przeczytałam o czym jest "Will ba all right" to jeszcze bardziej ją polubiłam. Poza tym, strasznie lubię te starsze klimaty KT. Przypominają mi się moje początki przygody z ich muzyką. Mam ogólnie duży sentyment, do tych ich pierwszych brzmień i nie będę ukrywać, że bardzo bym chciała, aby w przyszłości nagrali coś podobnego ;p.

#3 Moon - Omg, to dopiero była długotrwała faza. Pamiętam, że całe wakacje ją katowałam i nie miałam dość, aż po dzisiejszy dzień. I wcale nie dlatego, że w tytule widnieje "księżyc" (a ja wręcz kocham księżyc i wszystko co ma z nim związek). Krótko mówiąc, uwielbiam "Moon" za ten oryginalny klimat. Taki typowo japoński. Ach, ten wstęp <3. Normalnie przed oczami pojawia mi się kwitnąca wiśnia, do tego taki typowo japoński domek i osoby w przepięknych kimonach, które w dłoni trzymają japońskie wachlarze XD. Idealne połączenie muzyki rockowej z klimatem japońskim <3.

#2 Rhodesia - Tutaj chyba wiele tłumaczyć nie muszę, dlaczego akurat ten utworek trafia na drugie miejsce. Osoby, które mnie znają powinny wiedzieć, ale blog jest dla wszystkich, więc napiszę ;D. Zanim zaczęłam słuchać japońskiej muzyki, gustowałam w ciężkich brzmieniach (mocny rock, metal). "Rhodesia" była tym numerem jeden, który sprawił, że KT zdobyli moje serce już na wieczystą wieczność (tak, wiem masło maślane XDD). Kiedy usłyszałam, jak tutaj śpiewa Jin, mało brakowało, a spadłabym z krzesła, przysięgam. To, jak on zaśpiewał "madowasu no ka" pod koniec drugiej zwrotki i przed ostatnim refrenem: "Akai kage no naka yume wa mada tsudzuku" sprawiło, że serducho mi zadrżało. Do dzisiaj pamiętam to uczucie. Zaśpiewał to prawie, jak j-rockowiec xD. Jeej, dlaczego KT tak mało tego typu ma piosenek? :| "Rhodesia" to typowa i czysto j-rocka piosenka i za to tak bardzo ją polubiłam ;p.

#1 Wild of my heart - Skoro "Rhodesia" była tą pierwszą piosenką, która mnie przekonała do muzyki chłopaków, to pewnie zastanawia Was, dlaczego nie ma jej na pierwszym miejscu. Szczerze, to ciężko mi było zdecydować, który ze starszych kawałów KT jest moim number one. Po wczorajszym przesłuchaniu ich pierwszego singla i płyty, doszłam do wniosku, że "Wild of my heart" to taka piosenka, która wywołuje u mnie pozytywne uczucia. A chyba wszystko przez to, jak chłopaki śpiewali, a raczej szaleli na koncertach, kiedy ją śpiewali (kto oglądał koncerty, to z pewnością wie o co mi chodzi XDD). Wariaci jednym słowem <3. Aż teraz nabrałam ochoty, by obejrzeć jeszcze raz występy z "Wild of my heart". Uwielbiam ich, kiedy tak świrują na koncertach, a "Wild of my heart" idealnie nadaje się do zabawy i kiedy ją słucham, mam ochotę tańczyć, śpiewać... zapominam o wszystkim, co dotąd mnie trapiło XD. No i pewnie główna zasłucha tutaj też leży po stronie rockowego brzmienia xD.




Happy 8th debut anniversary KAT-TUN !!!

0 /skomentuj:

Prześlij komentarz