Nawet nie spodziewałam się, że tak szybko ukończę ten rozdział, a wyszedł mi dość długi. To wszystko dzięki Kokoro-chan, która naprawdę mnie strasznie motywuje do pisania tego opowiadania i jestem jej za to bardzo wdzięczna ;*. No i teraz doszła moja bratanica, której również przypadało do gustu to opowiadanie, więc jak widać, ma kto mnie popędzać na gadu, abym pisała dalej i szybciej ;p. Powiem, że gdyby nie wczorajsze wykłady na prawko, to rozdział może ukazałby się już wczoraj. No cóż, lepiej później niż wcale, a ja się cieszę, że nie zaniedbuję mojego bloga xD. Dalsze plany na kolejny rozdział już mam, więc chyba również niebawem powinien się ukazać.
I tak w ogóle to za wszelkie literówki, które mogą się pojawić, przepraszam z góry. Bo ja to robię ich masę ;p. Mimo że czytałam rozdział po kilka razy, to wszystkich i tak z pewnością nie wyłapałam.
私の偉大日本の恋
Rozdział 3:
Była
już spóźniona, wiedziała o tym doskonale, ale przecież nie mogła
nic na to poradzić. Klęła w myślach ile tylko wlazło, jednak
zaraz nakazała sobie spokój. Przecież spóźnienia się każdemu
zdarzają i nie ma nic w tym nadzwyczajnego. Jednak wkurzał ją ten
fakt, że akurat w pierwszy dzień coś takiego musiało jej się
przydarzyć. Była wdzięczna losowi, że zgodziła się na ten
próbny okres.
Odetchnęła
kilka razy głęboko, gdy stanęła przed drzwiami, które prowadziły
na salę prób tańca. Zaczęła zastanawiać się, kogo tam spotka.
Teraz wszystko było jej obojętne, mogłaby nawet ujrzeć Królewnę
Śnieżkę, bo wiedziała, że teraz jej zbytnio na tym nie zależy. Modliła
się w duchu, aby osoba oczekująca ją, nie była wkurzona za jej
spóźnienie.
Złapała
za klamkę i pchnęła drzwi.
Przed
nią ukazał się pokój oświetlony tak jasno, że w pierwszej
chwili co uczyniła, to zmrużyła oczy, gdyż panujący półmrok na
korytarzu przyzwyczaił jej oczy do ciemności.
Mrugając
powiekami przestąpiła próg pomieszczenia.
Przed
sobą ujrzała dziewczynę o rudych i długich włosach. Rozmawiała
z jakimś Japończykiem. Z jakimś, bo światło padało pod takim
kątem, że nie była wstanie ujrzeć jego twarzy. To, co potrafiła
dojrzeć z tej odległości to to, że jego włosy były ciemne i
krótkie. Nic typowego, jak na przeciętnego Japończyka.
-Przepraszam
bardzo za spóźnienie.- Odważyła się odezwać, jednak zaraz tego
pożałowała, gdyż pomieszczenie niosło echem jej słowa.
Kobieta
odwróciła się w jej stronę i wtedy Kaoru zauważyła, że ona nie
jest Japonką, jak w pierwszej chwili sądziła. Miała słowiańską
urodę, jednak nie tak typową, co się rozumie pod tym pojęciem.
Mlecznobiała skóra była widoczna poprzez bluzkę z krótkim
rękawkiem. Brązowe niemal czekoladowe oczy zmierzyły ją od góry
do dołu, a gdy ich spojrzenia się spotkały, jej kącik ust
powędrował ku górze.
-Ach,
ty pewnie jesteś Kawasaki?- Podeszła bliżej niej.- Jestem
Aleksandra, ale mówi mi Aike.
Kaoru
uścisnęła dłoń dziewczyny, zastanawiając się skąd może ona
pochodzić.
-No
to ja już będę się zbierać- powiedziała i rzucając ostatnie
spojrzenie na Japończyka wyszła.
Kaoru
zagryzła odruchowo dolną wargę, jak to zawsze czyniła, gdy
zaczynała się denerwować. Podniosła do góry oczy i wtedy ujrzała
dla kogo będzie pisała nowy tekst piosenki, co sprawiło, że
cofnęła się odruchowo o krok.
-To
ty?- wymknęło jej się. Zaraz szybko ugryzła się w język.
Japończyk
się roześmiał, jakby powiedziała coś tak zabawnego, czego od
dawna nie słyszał.
-Co
cię tak dziwi?
Dotąd
siedział na krześle, jednak teraz podniósł się i zaczął
podchodzić do dziewczyny.
-To
jasne, że Johnny będzie chciał wykorzystać twój talent dla
swoich sławnych gwiazd, które tutaj błyszczą najjaśniej.-
Zatoczył dłonią krąg, jakby chciał objąć całe to
pomieszczenie, w którym się znaleźli.- A wiesz, co ci powiem?
Widziałem twoje teksty i są naprawdę bardzo dobre. Od razu
powiedziałem Johnnemu, że gdy tylko zawitasz w agencji, to chcę,
byś stworzyła dla mnie słowa do mojego najnowszego singla.
Gdy
już był przed nią na wyciągnięcie ręki, dziewczyna cofnęła
się jeszcze o parę kroków.
-Szczerze
się przyznam, że nie spodziewałam się ciebie tutaj...-
powiedziała cokolwiek, aby zagłuszyć tą jakże krępującą
ciszę, która nastąpiła zaraz po jego wypowiedzi.
Mężczyzna
zaniósł się śmiechem.
-
A kogo niby oczekiwałaś, bo chyba nie powiesz mi, że tych
juniorów, którzy żyją złudną nadzieją na swój debiut?
Kaoru
mrugnęła powiekami, zastanawiając się, dlaczego on taki jest.
Arogancki i chłodny. W dodatku to spojrzenie i sposób w jaki na nią
patrzył. Przez to wszystko zaczęła czuć, jak dreszcze obejmują
jej ciało.
Przełknęła
głośno ślinę.
Japończyk
odwrócił się od niej, jednak miał na nią oko w dużym lustrze,
jakie zostało umieszczone na przeciwnej stronie pomieszczenia.
-Cieszę
się, że w końcu mogę cie poznać.
Zmarszczyła
brwi. Czy on zawsze był taki, spytała siebie w myślach. Z tego, co
kiedyś, gdy interesowała się jego karierą, jeszcze na początku,
gdy zaczynała swoją przygodę z japońską muzyką, wyobrażała
sobie jego zachowanie zupełnie inaczej. Pozory jednak potrafią
nieźle zawodzić. A szkoda... Dobrze, że już on nie jest moim
idolem, odetchnęła w myślach.
-Nie
wiem, czego się spodziewałam, ale-wzięła głęboki wdech i wbiła
w niego spojrzenie, a raczej w jego odbicie lustrzane- z pewnością
nie ciebie, cóż... Praca to praca, co nie?
Zebrała
sobie odwagę podchodząc do małego stolika, znajdującego się w
kącie pomieszczenia. Usiadła przy nim na podłodze w klasycznej
pozycji dla kultury japońskiej, krzyżując nogi.
-
A więc- zagadnęła, wyciągając z torby zeszyt i długopis- o czym
ma być ta twoja piosenka?
Mężczyzna
zbity z tropu obejrzał się przez ramie. Zmrużył oczy i
najwyraźniej się zamyślił nad czymś.
-No
co?- Dziewczyna przekrzywiła głowę w bok, a potem zaniosła się
cichym śmiechem.- Proszę cię, nawet nie mów, że sam nie wiesz, o
czym chcesz śpiewać.
Jego
oczy jeszcze bardziej się zwęziły.
-A
ty, o czym chciałabyś śpiewać, gdyby ktoś cię o to spytał?
Jego
ton uległ zmianie. Stał się bardziej delikatniejszy i prawdziwy.
Przedtem przemawiała przez niego sztuczność i pewność siebie,
jakby chciał pokazać, że kim to on nie jest. Coś, jakby chciał
pokazać, kto tu rządzi.
Dziewczyna
opuściła oczy na swoje dłonie, zastanawiając się nad pytaniem
Japończyka.
O
czym chciałabym śpiewać, spytała siebie, cholera, sama piszę
teksty, powinnam to wiedzieć.
Jednak
nie potrafiła odpowiedzieć samej sobie na to dziwne pytanie. Nigdy
nad tym się jakoś specjalnie nie zastanawiała. Po prostu brała
kartkę, długopis i pisała, co siedziało jej na sercu. To tyle,
cała filozofia jej talentu, którym wszyscy tak w agencji zaczęli się zachwycać.
-A
widzisz?
Podniosła
na niego oczy, odgarniając za siebie kosmyk włosa.
-Nie
bądź taki pewny siebie- fuknęła w jego stronę.- Weź po prostu
powiedz, co ci leży na sercu i tyle. Potem ja postaram się ubrać
to w ładne słowa i piosenka gotowa.- Na koniec wzruszyła
ramionami.
Japończyk
zamrugał oczami.
-Tylko
tyle?
Kaoru
się roześmiała i potwierdziła kiwnięciem głowy.
-Siadaj
tutaj i opowiadaj.- Wskazała miejsce naprzeciwko siebie.- No już,
nie mam czasu całej nocy tutaj z tobą siedzieć. Na kiedy
potrzebujesz gotowy tekst?
Mężczyzna
usiadł na wskazanym miejscu przez nią. Zaskoczyła go u niej ta
otwartość i szczerość. Z innymi tekściarzami, z którymi dotąd
pracował z agencji, byli sztywni, jakby połknęli kij od szczotki.
W dodatku z własnego doświadczenia wiedział, że nie należy
zaczynać z nimi rozmowy, bowiem będzie ona nudna, jak flaki z
oleju. Przeczuwał, że z tą tekściarką będzie zupełnie inaczej.
To mu odpowiadało. Potrzebował, aby się komuś wygadać.
-A
więc?- Podniosła na niego oczy znad zeszytu.- Słucham cię.
Z
początku nie wiedział od czego zacząć, bo nie był pewny, czy
może jej wszystko powiedzieć. Jednak nowa tekściarka sprawiła
dobre wrażenie na nim, a poza tym miała bardzo ładny uśmiech,
który zachęcał go do opowieści. Był przekonany, że po pięciu
minutach Kaoru będzie miała go dość, zacznie przysypiać, albo
będzie udawać, że go słucha. Jednak jego przypuszczenia były
błędne, gdyż tekściarka uważnie go słuchała, a od czasu do
czasu coś notowała w zeszycie z tajemniczym i ledwo zauważalnym
uśmiechem.
Z
popołudnia zaczął robić się późny wieczór. Zamiast
zachodzącego słońca, który rozmazywałby swoje promienie
słoneczne za oknem, pojawił się księżyc wraz z gwiazdami.
-I
to chyba tyle...- zakończył, drapiąc się po głowie.
Kaoru
zamknęła zeszyt i umieściła go w torbie. Przeciągnęła się, a
gdy podniosła się z miejsca, poczuła mrowienie w nogach. Skrzywiła
się.
-Widzę,
że nie jesteś przyzwyczajona do takiego siedzenia.- Zauważył
Japończyk zjadliwym uśmieszkiem na ustach.
Zmierzyła
go wzrokiem spod łba.
-Na
to wygląda. Posiedzę jeszcze nad tekstem w domu, może na jutro
rano już będę miała połowę.
Zdziwił
się.
-
Nie jesteś zmęczona? Wolałbym, abyś odpoczęła.
Uśmiechnęła
się blado.
-Tym
się nie przejmuj. Zamiast martwić się o mnie, powinieneś zadbać
o siebie. A propos, widziałeś te podkrążone u siebie oczy?
Mężczyzna
odwrócił się za siebie dynamicznie prawie wtykając nos w lustro.
-Gdzie
ty masz te podkrążone oczy?
-Żartowałam-
zaśmiała się.- Będę się już zbierać. A właśnie, będziesz
mieć czas rano, aby spojrzeć na tekst?
Odwrócił
się do niej, uśmiechając się najładniej, jak tylko potrafił.
-Jasne.
To o 9?
-Tak.
No to jesteśmy umówieni.
Pożegnała
się z Japończykiem, po czym opuściła salę, zostawiając go
samego.
***
Gdy
szła korytarzem było ciemno i cicho, tylko jej buty stukały głośno
o posadzkę wypolerowaną tak, jak w muzeach. Było późno,
dochodziło do wpół do dziesiątej wieczorem. Kaoru była zmęczona
i senna. Ueda jednak miał rację, mówiąc jej, by się wyspała,
gdyż czeka ją ciężki dzień. Japończycy to pracoholicy, teraz to
wiedziała na pewno.
Westchnęła
cicho i skręciła za zakręt, gdzie było dojście do wind. Jednak
przestraszyła się nie na żarty, kiedy nacisnęła przycisk windy a
nic się nie stało. Dziwne, pomyślała i nacisnęła guzik raz
jeszcze.
-Windy
o tej godzinie nie działają- usłyszała tuż za swoimi plecami.
Pomimo
że znała bardzo dobrze ten głos, odwróciła się za siebie
szybko.
-Wybacz,
że cię przestraszyłem.
Głos
Kamenashiego był ciepły i miły przez co ten ciemny korytarz nie
był tak straszny, gdy szła nim sama.
-Nie
przestraszyłeś- sprostowała oburzona, jednak wiedziała, że
kłamie. Ruszyła w stronę schodów.
Kamenashi
ją dogonił i zrównał z nią kroki.
-Przestraszyłem.-
Zaczął się z nią droczyć.
Dziewczyna
westchnęła, odgarniając za siebie włosy.
-Wcale,
że nie.
-Właśnie,
że tak- upierał się przy swoim.- Widziałem to w twoich oczach.
Kaoru
się zatrzymała, a on o mało co nie wpadł na nią.
-Niby
co takiego?- Przeszyła go chłodnym spojrzeniem, po czym prychnęła.-
Nie znasz mnie, więc nie mów mi, co widziałeś w moich oczach.
Ruszyła
dalej.
Zanim
pobiegł za nią, musiał przetworzyć zdanie, które przed chwilą
usłyszał. Potrząsnął szybko głową z nadzieją, że niemiłe
słowa zaraz rozpłyną się, jak poranna mgła. Niestety, gorzki ton
nowej tekściarki, dźwięczał mu w uszach niczym diabelny szept
złego ducha. Mógł oczywiście to zignorować i pójść własną
drogą, nie zawracając sobie głowy nowym pracownikiem agencji.
Marzył tylko o tym, aby znaleźć się we własnym łóżku i
odpłynąć do krainy snów, jednak nie mógł pojąć, dlaczego ta
dziewczyna jest tak chłodno do niego nastawiona. Próbował
zapomnieć o tych słowach, dlatego też skierował tor myśli
zupełnie w innym kierunku, ale wciąż te słowa wracały do niego z
dwojoną siłą. To było dla niego dziwne. Wiedział, że musi
dowiedzieć się, o co jej tak naprawdę chodzi. Tylko nie wiedział,
po co mu to do szczęścia było potrzebne. Dlatego rzucił się za
nią biegiem. Zwariowałem, powiedział do siebie, kiedy zbiegał ze
schodów, pokonując kręte stopnie.
-Zaczekaj!-
Dogonił ją dopiero w holu na parterze.- Dlaczego jesteś dla mnie
taka nie miła? Zrobiłem ci coś, że takim tonem do mnie mówisz?
Masz rację, nie znam cię... Hej, mówię do ciebie, mogłabyś
chociaż się zatrzymać?
Przystanął
przy recepcji, dysząc z wysiłku. Już dawno nie schodził tymi
schodami. Kondycja wysiadała, jednak brak windy robił swoje,
cholera.
Kaoru
zatrzymała się dopiero na dźwięk jego ostatnich słów. Wypuściła
gwałtownie powietrze z płuc i zirytowana odwróciła się napięcie
w jego stronę.
-O
co ci chodzi?- Fuknęła na niego takim samym nieprzyjemnym głosem,
co na górze.
-To
ja raczej powinienem ciebie o to zapytać, nie uważasz?- Oddech
zaczął mu się już wyrównywać, co przyjął z wielką ulgą.
Przynajmniej mógł dodać do swojego głosu chłodne nuty.
Dziewczyna
wywróciła do góry oczami i skierowała się w stronę drzwi.
-
O nie. Nie wyjdziesz stąd, dopóki mi nie powiesz, co jest grane.-
Złapał ją za ramię i odwrócił swoją stronę.
-Rany,
facet, ale jesteś upierdliwy- syknęła, wbijając w niego lodowate
spojrzenie.- I puść mnie.- Spojrzała wrogo na jego ręce, które
miał położone na jej ramionach.
Japończyk
westchnął głośno i puścił dziewczynę.
-Powiesz
mi, o co ci chodzi?
-Mnie?-
Oburzona Kaoru prychnęła, krzyżując dłonie na ramionach.- O nic.
Po prostu jestem padnięta do granic możliwości i chcę być jak
najszybciej w domu, a ty mi działasz na nerwy. Tyle, coś jeszcze?
Jak nic, to do widzenia, bo jakbyś chciał wiedzieć, śpieszę się
na autobus.
Odwróciła
się i chwyciła za klamkę.
-Proszę
bardzo, ale nie zdziw się, gdy będziesz czekała na przystanku a
nic nie nadjedzie.
-Co
ty chrzanisz?- Kolejny raz odwróciła się w jego stronę i musiała
spojrzeć w jego oczy.
No
pięknie, przemknęło jej przez myśl. Była już tak zmęczona, że
wyjście z agencji ją ucieszyło jak małego dziecka, jednak teraz
ten ktoś zepsuł jej humor do granic możliwości. Tak bardzo, że
miała ochotę coś rozwalić. Cokolwiek, byle tylko złość z niej
wyparowała.
-To,
co słyszysz.- Kamenashi uśmiechnął się anielsko i wzruszył
ramionami.
Dziewczyna
wypuściła powietrze przez nos po czym przymknęła powieki.
-Okey,
w takim razie jestem zmuszona pójść na piechotę. Dzięki za
informację, Kamenashi-san. Oszczędziłeś mi zbędnego czekania na
przystanku. Jestem ci wdzięczna, naprawdę.- Powiedziawszy to,
pociągnęła za drzwi i wyszła.
Gdy
znalazła się na parkingu, chłodny powiew wiatru uderzył ją,
przez co musiała zakryć dłonią twarz. Na niebie zaczęły kłębić
się mroczne i złowrogie chmury, które pochłonęły przyjacielski
blask księżyca. Gdy przeszła parę kroków, zaczęło kropić.
-Cholera!-
mruknęła pod nosem, czując jak przeszywa ją dreszcz.
Za
nią wyszedł Kamenashi, który dumnie kroczył ku swojemu
samochodowi. Widząc tekściarkę w deszczu, uśmiechnął się
zjadliwie pod nosem.
-No,
no, widzę, że zapowiada się przyjemny powrót do domu- zawołał w
jej stronę. Sam nie wiedział, czemu to mówi, ale dogryzanie
dziewczynie sprawiało mu przyjemność.-Chyba lubisz deszcz, co? W
sumie nie masz innego wyboru. Ale wiesz, co? Może krople deszczu cię
ostudzą.
Dziewczyna
zacisnęła pięści.
-Chrzań
się- warknęła i wyszła z parkingu na główną ulicę.
Lekki
deszczyk szybko zmienił się w ulewę, tworząc na chodnikach
gigantyczne kałuże. Na dodatek tego, niebo przeciął oślepiający
błysk, po czym grzmotnęło tak mocno, że tekściarka zlękła się
w sobie. Grube krople deszczu zaczęły bębnić o kostkę, którą
był wyłożony chodnik, a Kaoru poczuła, jak jej trampki mokną.
Mokre kosmyki włosów zaczęły lepić się do twarzy.
Ku
jej zdziwieniu przy krawężniku zatrzymał się jakiś samochód.
-Weź
się nie wygłupiaj, tylko wskakuj do samochodu.
Przystanęła
odruchowo. Znowu on, pomyślała wkurzona.
-Nie,
dziękuję. Poradzę sobie.
Japończyk
powstrzymał wybuch śmiechu.
-Chciałabym
to zobaczyć-mruknął, ale chyba dziewczyna to usłyszała, bo
urażona zaczęła iść.- Dobra, przepraszam, noo. Ej, to już nie
zabawa. Przyznaję, droczenie się z tobą jest zabawne, ale żarty
się skończyły. Nadchodzi burza, więc bądź tak łaskawa i porzuć
swoją dumę i wsiądź do samochodu, bo zaraz zamokniesz. Zresztą i
tak już jesteś cała mokra.
Chciała
ruszyć dalej, ale jednak musiała przyznać, że Japończyk ma rację
i to stu procentową. Droga piechotą do jej mieszkania zajęłaby
gdzieś do godziny, a w taką pogodę w godzinę raczej by nie
dotarła. Prędzej nabawiłaby się gorączki i grypy, w dodatku ta
burza...
Z
niechęcią więc wsiadła do jego samochodu.
-
Ty drżysz- zauważył i załączył ogrzewanie pomimo czerwca.- Tam
na tylnym siedzeniu powinien być koc, weź się nim owiń.
Roześmiała
się cicho.
-No,
no, kto by przypuszczał, że jesteś taki nadopiekuńczy-
powiedziała z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
Sięgnęła na tyle
siedzenie i ku jej zdziwieniu jej ręka natrafiła na koc. Była
przekonana, że żartuje z tym kocem a tu proszę, co za
niespodzianka.
-No
nie patrz tak na niego, tylko nakryj się nim. Poza tym, nie chcę
brać odpowiedzialności za twoje zdrowie.
W
odpowiedzi tekściarka pokazała mu język, po czum posłusznie, jak
małe dziecko zarzuciła na swoje ramiona koc.
Dalszą
drogę pokonali w milczeniu. Kaoru co jakiś czas rzucała w jego
stronę ukradkowe spojrzenia, co nie uszło uwadze Japończykowi.
Jednak nie komentował tego, tylko uśmiechał się pod nosem. W
sumie on także zerkał na nią, a gdy ich spojrzenia się spotkały
ze sobą, szybko odwracali głowy w przeciwne strony.
Deszcz
nadal nie chciał dać za wygraną. Walił z mocą o przednią szybę
samochodu, jakby chciał rozwalić szło na drobny mak. Burza
nadchodziła dużymi krokami, przecinając niebo tak jasnymi
błyskawicami, że oczy momentalnie zachodziły łzami. Noc
zapowiadała się naprawdę interesująco, bo zanosiło się na to,
że taka pogoda utrzyma się aż do rana.
Przejechali
jeszcze kilka minut, po czym samochód się zatrzymał.
Zdezorientowana Kaoru otworzyła oczy. Była na tyle wyczerpana po
pierwszym dniu w pracy, że powieki same opuszczały się na dół.
-Jesteśmy
już na miejscu?- spytała sennym głosem, próbując coś ujrzeć
przez boczną szybkę. Na próżno, bo grube krople deszczu ociekały
ze szkła, poza tym było ciemno.- Chwila, przecież nie podałam ci
adresu.
Japończyk
przeniósł zmęczone spojrzenie na twarz dziewczyny.
-No
nie- powiedział, wyłączając silnik.- Jesteśmy pod moim
domem-dodał to w taki sposób, jakby to było przecież tak
oczywiste, że na zewnątrz teraz pada deszcz.
-Aha-
mruknęła w odpowiedzi, lecz zaraz szybko potrząsnęła głową.-
Co ty powiedziałeś? Oszalałeś? Zawieś mnie do mojego domu i to
natychmiast!
Mężczyzna
kolejny raz tego wieczora spotkał się z wrogiem tonem głosu nowego
pracownika, jak i tym chłodnym, wręcz przeszywającym na wylot
spojrzeniem. Czuł się tak, jakby tekściarka wierciłaby mu dziurę
na wylot. Wzdłuż jego kręgosłupa przeszedł dreszcz.
-Wybacz,
ale nie będę jechał na drugi koniec Tokio w tak paskudną pogodę
tylko po to, aby cię odwieźć do domu. Przenocujesz u mnie i po
problemie.
Kaoru
wybałuszyła na niego oczy ze zdziwienia. Mrugnęła kilkakrotnie
powiekami sądząc, że się najnormalniej świecie przesłyszała.
Tak, to pewnie z męczenia, powiedziała do siebie spokojnie.
-Że
co, proszę?- spytała przez zaciśnięte zęby, po czym cicho się
roześmiała.
Kamenashi
spojrzał na nią takim wzrokiem, że teraz była pewna, że nie
żartuje, że mówi poważnie. Śmiertelnie poważnie.
-To
co słyszysz. Przenocujesz u mnie.- Wzruszył ramionami.- Zobacz, co
się dzieje. Zaczyna padać jeszcze bardziej, niż przedtem.
Mieszkasz po drugiej stronie miasta, tak? A mój dom znajduje się
najbliżej od agencji, no więc wyjście jest przecież oczywiste.
Kaoru
chciała zaprotestować, miała już otwarte usta, gdyż uświadomiła
sobie, że dyskusja na ten temat została zakończona.
Była
wkurzona, tak bardzo, że miała ochotę udusić Japończyka gołymi
rękami. Przecież tutaj chodziło o nią. Nie była małym dzieckiem
i potrafiła decydować o sobie, żadna niańka do tego nie była jej
potrzebna.
-Wybacz,
ale nie mam w samochodzie parasola. Będziemy musieli jakoś
przebiegnąć ten odcinek drogi, dasz radę?- Spojrzał przelotnie na
nią.- Zresztą i tak jesteś już mokra, więc gorzej już nie może
być.- Widząc jej minę tylko się roześmiał, na co w odpowiedzi
dziewczyna uderzyła go w ramię.
Gdy
tylko wyszła z ciepłego samochodu, zimna fala na nowo objęła jej
ciało i zaczęła drżeć i szczękać zębami. Na sobie wciąż
miała zarzucony koc, jednak mogła go zostawić spokojnie w aucie,
bo gdy tylko wyszła z nim na ulewę, materiał szybko przesiąknął
wodą i zrobił się ciężki.
-Gotowa?-
rzucił w jej stronę, jednak to nie było potrzebne, bo Kaoru od
razu rzuciła się biegiem w stronę jego domu.
Odcinek,
który pokonała nie był długi, jednak jak na taki deszcz, był on
o wiele za długi. Teraz mogła spokojnie powiedzieć, że
przesiąknęła do suchej nitki. Kamenashi zaraz znalazł się przy
niej. Odnalazł w kieszeni klucze, po czym otworzył drzwi i w puścił
dziewczynę do środka.
Była
zaskoczona wnętrzem domu Japończyka. Hol może nie był
przestronny, ale jego ściany miały barwy ciepłe i pastelowe, co
sprawiało, że mieszkanie było przytulne. Weszła dalej i znalazła
się w niedużym salonie.
Odrzuciła
mokry koc na kanapę i zaczęła bacznie wzrokiem obserwować każdy
kąt mieszkania. I musiała przyznać, że cholernie jej się tu
podobało.
-Rozgość
się. Zaraz przygotuję nam herbaty.
Usiadła
w fotelu, obserwując po przeciwnej stronie kominek, który był
zbudowany z czerwonej cegły. To wszystko razem ładnie współgrało,
gdyż ściany w salonie miały kolor jasnego beżu.
-Woda
się gotuje, więc to trochę potrwa.
-Spoko,
poczekam- odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła słabo.- A
tak a poro po, masz bardzo ładny dom.
-Dziękuję-
odparł trochę skrępowany.- Może chciałabyś się wysuszyć za
ten czas?
Roześmiała
się.
-
No raczej tak, jestem cała mokra.- Przejechała palcami po włosach,
w celu ich rozczesania.- Patrz, z moich butów prawie zrobiła się
kałuża- zażartowała.
-W
takim razie na lewo masz łazienkę. Ręczniki są na górnej półce.
Zresztą, jak wejdziesz, to od razu je zauważysz.
-Yhym,
dzięki.- Podniosła się z miejsca, kierując się w stronę
łazienki.
-Tylko,
że jest jeden mały problem.- Japończyk się skrzywił i podrapał
się po głowie.
Dziewczyna
znieruchomiała. Czyżby brak ciepłej wody, przemknęło jej przez
myśl. O nie, błagam, tylko nie to.
Spojrzała
na niego, czekając co ma jej do powiedzenia.
-Problem
w tym, że nie mam dla ciebie żadnych na przebranie suchych ciuchów.
Odetchnęła
z ulgą.
-A
ja już myślałam, że powiesz mi, że nie masz ciepłej wody-
uśmiechnęła się szeroko.
-Że
co?- Zmarszczył brwi.
-Że
nic. Nie ważne... jakoś sobie poradzę... chyba.
Japończyk
odetchnął głęboko.
-Tylko
mi nie mów, że będziesz spała w mokrych rzeczach.
Wzruszyła
ramionami.
-Żartujesz?
Kolejny
raz się roześmiała, a Kamenashi musiał przed sobą przyznać, że
jej śmiech jest naprawdę bardzo ładny.
-No
przecież, że tak. Spokojnie, poradzę sobie. Wysuszę je i...
Nie
dokończyła, bo mężczyzna zniknął za którymiś drzwiami, a gdy
się na nowo pojawił, w rękach trzymał coś białego.
-Łap.-Rzucił
w jej stronę.- Powinien być dobry.
Złapała
to owo coś, co okazało się być podkoszulkiem.
-Dzięki-
rzuciła nieśmiało w jego stronę i zniknęła za drzwiami od
łazienki.
***
Dziewczyna wyszła z łazienki o wiele za dużym w podkoszulku tak, że rękaw, który w rzeczywistości był krótkim rękawkiem, sięgał jej do łokcia.
-Całe
szczęście, woda była ciepła- powiedziała, byle tylko przerwać
ciszę.
Usiadła
na kanapie, wycierając włosy w ręcznik.
-Co
ty tak doczepiłaś się tej wody?
Japończyk
opierał się o framugę drzwi od kuchni z założonymi dłońmi na
piersiach. Gdy tylko tekściarka pojawiła się w salonie poszedł do
kuchni, a gdy z niej wrócił niósł kubek ciepłej herbaty.
Podstawił
go na stoliku, po czym oznajmił, że teraz jest jego kolej suszenia
się i powędrował do łazienki.
Kaoru
sięgnęła po swoją torbę. Wyciągnęła z niej zeszyt i długopis.
Otworzyła go na stronie, gdzie robiła notatki na nowy materiał do
tekstu piosenki. Chwilę później sięgnęła po telefon. Uradowana,
że w torbie miała ze sobą słuchawki do niego, wyciągnęła je,
po czym podłączyła je do komórki i założyła na uszy.
Nigdy
nie lubiła pisać tekstów na sucho. Zawsze włączała jakąś
piosenkę, która stawała się jej natchnieniem do stworzenia słów
piosenki. Sama melodia już działała na nią tak, że wiedziała, czy
utwór będzie o smutnej wręcz przygnębiającej tonacji, czy raczej
wesoły.
Gdy
piosenka, którą miała załączoną skończyła się, włączyła
ją jeszcze raz, od nowa i wtedy dopiero do głowy zaczęły napływać
sensowe słowa, które zlepiła w zdania. Najlepiej pisało się jej
teksty w jej narodowym języku, więc i tą także pisała po polsku
. Dopiero później, gdy miała praktycznie całą zwrotkę i refren,
wzięła się na przekład na japoński.
-Co
robisz?
Serce
zadudniało w jej klatce piersiowej, jakby chciało się wyrwać.
Wiedziała, kto to powiedział, ale zawsze tak reagowała, gdy ktoś
się do niej odzywał niespodziewanie, a ona słuchała muzyki.
Uniosła
oczy znad zeszytu i zaraz uciekła spojrzeniem z powrotem w swoje
zapisane japońskie znaki, czując jak się rumieni, gdyż chłopak
wyszedł z łazienki bez koszulki, którą dopiero teraz założył
na siebie.
Zdjęła
jedną słuchawkę z ucha.
-Pracuję-
odparła wciąż patrząc w znaki.- Nie widać?
Japończyk
zmarszczył brwi.
-Na
prawdę?- Było widać, że nie bierze jej słów na poważnie, więc
ruszył w jej stronę.
Stanął
za nią, aby mieć jak najlepszy widok na tekst, który tworzyła.
„Kiedy
zasypiam- zapadam się
Wtedy
nie czuję nic- prócz odrętwienia
Czuję,
że tonę w morzu zapomnienia
Słyszę,
jak cicho wzywasz mnie do siebie”.
-Ej!- fuknęła
oburzona, odwracając zeszyt w drugą stronę.- Nie lubię, gdy ktoś
czyta moje nieskończona prace w dodatku przez ramię.
Kamenashi
wyciągnął dłonie w obronnym geście i uśmiechnął się
niewinnie.
-Oj,
weź nie przesadzaj.-Oddalił się od niej o kilka kroków.- Tak
swoją drogą, bardzo ładny tekst. Napisałaś to teraz?
Potwierdziła
kiwnięciem głowy.
-W
tak krótkim czasie?- Jego zdziwienie pogłębiło się.
Kaoru
uśmiechnęła się niezauważalnie pod nosem, chowając zeszyt do
torby.
-A
no, tak się właśnie składa, że tak- odparła rozbawiona.
Wyłączyła
muzykę całkowicie i odłączyła słuchawki od komórki.
-Czego
słuchałaś?- Zaciekawił się Japończyk, obserwując jak
dziewczyna chowa sprzęt do torby.
-Nie
ważne- odpowiedziała nadal rozbawionym tonem głosu.
-Hmm...
To może powiesz mi, dla kogo piszesz te ładne słowa?
Spojrzała
na niego. Chciała powtórzyć wcześniejsze zdanie, ale nie była
wstanie, bo Japończyk zrobił tak słodką minkę, że nie była
wstanie mu odmówić.
-Oj
no... dla Yamashity.-Wywróciła do góry oczami.- Ciekawość
zaspokojona?
Przytaknął.
Chwilę
później Kamenashi przygotował kolację, jak się okazało, było
to sushi. Dziewczyna musiała przyznać przed samą sobą, że
Japończyk potrafi nieźle gotować. Była ciekawa, gdzie się
nauczył tak gotować. Typowała na jego mamę, jednak nie była o
tym przekonana. Sądziła, że jak zawita w Japonii, to domowe
jedzenie, tak dobre, jakie robiła jej mama w domu się skończą, a
zaczną się niedobre obiady w jakiś tanich budkach na wynos.
Kolejna miła niespodzianka, którą przyjęła z wielką ulgą.
Ciekawe, ile ich jeszcze będzie.
Cieszyła
się, że miała już rozpoczęty tekst. Przynajmniej będzie miała,
co pokazać jutro Yamashicie. Obawiała się trochę, czy słowa,
które napisała, spodobają mu się. Zawsze pisała tylko dla
siebie, a znajomi, którzy czytali jej prace, podobały się im.
Może i oni mówili szczerze, ale teraz miała do czynienia z gwiazdą
muzyki japońskiej, który bądź co bądź znał się jako tako na
rzeczy. Denerwowała się przed jutrzejszym spotkaniem i modliła się
w duchu, aby tekst przyjął z uśmiechem, a przede wszystkim z
zadowoleniem.
Po
kolacji Kamenashi pożegnał się z tekściarką, życząc jej dobrej
nocy i udał się do siebie do sypiali.
Kaoru
nie poszła od razu spać. Sen jakoś szybko odszedł, a na pierwszy
plan wstąpiła bezsenność. Czuła się bardzo obco w mieszkaniu u
mężczyzny, którego praktycznie w ogóle nie znała. Dziwił ją
ten fakt, dlaczego przyjął ją pod swój dach. Przecież on
kompletnie jej nie znał. Tekściarka przynajmniej znała go z
teledysków i z dram, a także z programów, które z nim oglądała.
Ale on? Dlaczego to zrobił? Japończycy to chyba naprawdę bardzo
mili ludzie, pomyślała i zasnęła z tą myślą.
Przebudziła
się gdzieś na ranem, gdzie ledwo dopiero rysował się wschód
słońca. Poczuła się jeszcze dziwniej, niż wczoraj wieczorem.
Dlatego postanowiła wstać i się ubrać. Cieszyła się, że jej
ubrania, które miały wczoraj nieciekawą przygodę, były
całkowicie suche.
Wyszła
z łazienki, rozczesując placami poplątane włosy. Nim jednak
opuściła mieszkanie Kamenashiego, wyrwała kartkę z zeszytu i
zapisała na niej japońskimi znakami:
„Dziękuję za gościnność, a przede wszystkim za suchy ciuch. Stokrotne dzięki”.
Sprawdziła,
czy ma wszystko, po czym wyszła cicho z jego domu.
Kolejny dzień zapowiadał się upalnie, świetnie.
Kolejny dzień zapowiadał się upalnie, świetnie.
5 /skomentuj:
No to lecim z tym pisaniem:P
1) Co z tego ze długi, fajnie się czyta i to najważniejsze:D I Grunt, że Cie to napędza do pisania xD
2) Nie ma sprawy xD Motywować się dalej mogę:D Motywujmy się wszyscy na wzajem, to świat będzie ciekawszy i dramy i opowiadania będą szybciej wychodzić xD
3) Pozdrów bratanice ode mnie ;P
4) Złe prawko;P Ale grunt, że napisałaś i je tutaj wstawiłaś:D Lepiej się je czyta całe niż urywkami na gg:P Ale przyzna, ze fajnie też jest być na bieżąco na gg:P
5) "-Ach, ty pewnie jesteś Kawasaki?- Podeszła bliżej niej.- Jestem Aleksandra, ale mówi mi Aike." No i pojawiła się w końcu Alex :P Jestem ciekawa czym ona tam się zajmuje w agencji i jak tam się układa jej relacje z Yamapim ;P
6) "-To jasne, że Johnny będzie chciał wykorzystać twój talent dla swoich sławnych gwiazd, które tutaj błyszczą najjaśniej." Poeta się znalazł xD Ale ciekawie, ciekawie co tam stworzysz... a przeraszam bohaterka stworzy dla niego ^^
7) "Kaoru mrugnęła powiekami, zastanawiając się, dlaczego on taki jest. Arogancki i chłodny. " Spytaj Alex, ona Ci powie dlaczego on taki jest xD
8) Podkrążone oczy xD One wymiatają:P
9) "-Jasne. To o 9?" Ciekawie czy znowu się spóźni xP Chociaż, podobno spóźnienia są w modzie:P
10) "-Przestraszyłem.- Zaczął się z nią droczyć." Nie no, tragedia się dzieje- winda nie działa, muszą iść schodami, a jemu zachciało się żartować:D
11) "- Dlaczego jesteś dla mnie taka nie miła? Zrobiłem ci coś, że takim tonem do mnie mówisz? Masz rację, nie znam cię... Hej, mówię do ciebie, mogłabyś chociaż się zatrzymać?" Tu wymiata:P Uwielbiam jego hasała tutaj xD Widocznie nie przywykł gonić za dziewczynami xD
12) "-Cholera!- mruknęła pod nosem, czując jak przeszywa ją dreszcz. " Ciekawie czy po polsku czy po japońsku xD
13) "-Chyba lubisz deszcz, co? W sumie nie masz innego wyboru. Ale wiesz, co? Może krople deszczu cię ostudzą." xD Ciekawie, dlaczego akurat ostudzą:P Jak by przewidział, że następnego dnia będzie upał xD
14) "[...] Nadchodzi burza, więc bądź tak łaskawa i porzuć swoją dumę i wsiądź do samochodu, bo zaraz zamokniesz. Zresztą i tak już jesteś cała mokra." Inteligencją tu nie błysnął xD Zresztą, dobrze że policja nie jechała, bo jak by się zatrzymała to jestem ciekawa jak by z tej sytuacji się wytłumaczyli xD
15) " Co ty powiedziałeś? Oszalałeś? Zawieś mnie do mojego domu i to natychmiast!" Jaki rozkaz xD Zły Kame, że nie posłuchał, ale biorąc pod uwagę, to co działo się dalej, to jednak lepiej że nie posłuchał xD
16) Opis domu xD Na niego to czekałam xP Ach to zboczenie zawodowe xD
17) "Nie dokończyła, bo mężczyzna zniknął za którymiś drzwiami, a gdy się na nowo pojawił, w rękach trzymał coś białego." Bardziej bym się zdziwiła, jak by przyniósł suknie balową xD
18) " -Czego słuchałaś?- Zaciekawił się Japończyk, obserwując jak dziewczyna chowa sprzęt do torby." Też mnie to ciekawi xD Może kiedyś ujawnisz xD Albo Kame będzie tak głodny wiedzy, że go sam ukradnie aby się dowiedzieć xD
19) "Chwilę później Kamenashi przygotował kolację, jak się okazało, było to sushi." Aż mi się przypomniał nasz "sushi bar na kółkach w czołgu" xD Ale przynajmniej umie gotować, albo raczej robić sushi, to nie nie każdy to umie. Zresztą widok jak Kame robi sushi to bym chciała zobaczyć :P
20) "Po kolacji Kamenashi pożegnał się z tekściarką, życząc jej dobrej nocy i udał się do siebie do sypiali." Już obstawiałam, że będzie kolejna kłótnia na temat kto ma spać w salonie, a kto na łóżku w sypialni xD
21) "Sprawdziła, czy ma wszystko, po czym wyszła cicho z jego domu." I w końcu ucieczka xD Myślałam, że będzie dramatyczna xD I epizodyczna:P Ale mógł się obudzić i pobiec za nią- też by było ciekawie xD
22) Ciekawy tytuł:D Też bym taki wymyśliła xD
Kokoro-chan, dzięki ;* Jeeej, ten komentarz tak mnie zmotywował, że chcę pisać dalej i chyba wezmę się za ten 4 rozdział, bo aż mnie kusi, skoro widzę, że komuś to opowiadanie przypadło do gustu ;). Szczerze powiem, że to nie są moje klimaty, pisząc takie obyczajówki, preferuje kryminały, lub fantasy, ale jeżeli ktoś to czyta i jemu się podoba, to tym bardziej chcę pisać dalej, bo wiem, że nie produkuję się na darmo ;p
Rozwaliłaś mnie tym komentarzem, ale pozytywnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o nasze suchi w czołgu na kółkach xD. A co do 20 to zastanawiałam się, mieli się o to kłócić ale zrezygnowałam, bo rozdział byłby za długi ;).
1) Nie ma za co xD
2) A pisz, pisz dalej :P A o czytelników to się nie bój xD Mogę załatwić jakiś:P
3) "Szczerze powiem, że to nie są moje klimaty, pisząc takie obyczajówki, preferuje kryminały, lub fantasy[...]" To zrób z Kame wampira xD Chociaż lepiej nie, bo powstanie z tego druga saga Zmierzch:P
4) Albo co gorsza Moda na Sukces, która nigdy się nie kończy i gdzie jest każdy z każdym xD
5) "Rozwaliłaś mnie tym komentarzem, ale pozytywnie, zwłaszcza jeżeli chodzi o nasze suchi w czołgu na kółkach xD" tak! Czołg wymiata! Ale Zoo tak samo xD
6) "A co do 20 to zastanawiałam się, mieli się o to kłócić ale zrezygnowałam, bo rozdział byłby za długi ;)." E tam za długi xD Przeżywasz:P Fajnie się czyta jak jest takie dłuuugie xD
7) Czekam następna część:P
8) Ale spamuje xD
9) Nie mogę się doczekać mojej kłótni z Uedą:P I tej nienawiści:D Bo jak Ci pisałam, do kłótni to ty masz talent xD
10) Aby była ładny liczba w podpunktach ^^
Eeeee xD Fajnie, że zdradzasz fabułę, no ale... wybaczam ci xD Bosh, na co ja ci piszę na gg, co będzie się działo? .^-^ Już nie dostaniesz szkicu na gg, za karę ;p.
1) Ale ja zdradzam cześć mojej historii xP
2) A szkicu dotyczącego mnie i Uedy, to i tak nie chciałam xD Pisałam, ze chciałam to dopiero przeczyć tutaj xD
3) Nie no, ale części z Kame to pomożesz posyłać xD
Prześlij komentarz